Wielu pszczelarzy ma puste ule już od września. Pszczoły ginęły zanim zaczęły zimowanie. - To może być katastrofa. W marcu będzie wiadomo, jaki procent owadów nie przeżył, ale niektórzy już zgłaszają, że połowa pasieki wyginęła, w innych miejscach choroby wyniszczyły wszystkie pszczoły. Największy problem to warroza, pasożyt, który mnoży się na czerwiu - mówi Jan Ślusarz, główny specjalista ds. pszczelarstwa w Małopolskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Karniowicach.
Łagodne zimy sprawiają, że pszczoły nie przestają czerwić, czyli składać jajeczek. Mają warunki zbliżone do wiosennych i rozmnażają się, a jednocześnie całą zimę stwarzają dogodne warunki do rozwoju choroby.
Pszczoły chorują też dlatego, że jesienią mają jednorodne żywienie. - Właściwie jedyną rośliną, która wówczas kwitnie jest nawłoć - ubolewa Andrzej Chytry pszczelarz z gminy Kocmyrzów-Luborzyca. - Nawłoć przywędrowała do nas z Ameryki Północnej. Jest inwazyjną byliną, rozrasta się na polach, zagłusza nasze rodzime rośliny i kwiaty, pszczoły tylko ją mają do jedzenia. Przez brak różnorodności pokarmowej pszczoły tracą odporność - podkreśla.
Pszczelarze żałują, że nie ma już upraw ekologicznych. - Rolnicy zatruwają środowisko nawozami, środkami ochrony roślin - mówi Krzysztof Pająk ze Skawiny. Andrzej Panasiewicz, pszczelarz z Limanowej ubolewa, że wielu rolników nie kosi łąk i trawy nie wyjadają krowy, bo też ich nie ma.
- Dlatego giną pożyteczne dla pszczół rośliny jak mniszek lekarski i biała koniczyna. Po żniwach rolnicy nie przeorują pól, żeby nie zarastały chwastami, w zamian sypią chemiczne środki. Dla pszczół to dramat, bo wtedy nie mają co jeść - zaznacza Panasiewicz.
Marcin Głowacz z Zelkowa dodaje, że czasem rolnicy stosują środki opisane jako te, które nie szkodzą pszczołom.- Rozpylają je po polach w czasie, kiedy pszczoły zbierają pożywienie i przesiąkają zapachem tych środków i nie zostają wpuszczone do ula, są traktowane jak obce. Pszczelarz je traci - mówi.
Prof. Krystyna Czekańska, z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie przyznaje, że przez niesprzyjające środowisko i stosowanie środków leczniczych w ulach pszczoły tracą naturalną odporność. - Trzeba ograniczyć dostarczanie obcych substancji do uli - mówi . Zaznacza, że dążenie do tego, by przez chemiczne substancje osiągać większe plony i większe zyski jest zdradliwe. - To działania krótkowzroczne - dodaje.
Jan Ślósarz mówi, że o tej trudnej sytuacji pszczelarzy informowano już władze województwa: marszałka i wojewodę. - Spodziewamy się, że spustoszenie w pasiekach będzie większe niż w ubiegłych latach. Po zebraniu informacji o tym, ile pszczół wyginęło będziemy starali się o dodatkowe dotacje na odbudowę pasiek - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?