Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowa władza nie żałuje grosza przyjaciołom

Andrzej Skórka
Czy zaplecze polityczne prezydenta Ciepieli nie jest zbyt liczne?
Czy zaplecze polityczne prezydenta Ciepieli nie jest zbyt liczne? ANNA KACZMARZ
Tarnów. Na doradców prezydenta pójdzie co miesiąc ok. 36 tys. zł brutto. Nie mniej emocji wywołuje przywrócenie stanowiska etatowego członka zarządu powiatu tarnowskiego

Gdy w grudniu prezydent Roman Ciepiela kompletował skład najbliższych współpracowników, w swoim otoczeniu utworzył stanowiska pełnomocników. Dziś już wiadomo, że miesięczne wynagrodzenie dla każdej z osób z tego grona ma oscylować wokół 9 tysięcy złotych brutto.

Prezydent ma od 1 stycznia trzech zastępców: Henryka Słomkę-Narożańskiego, Piotra Augustyńskiego i Dorotę Krakowską. Ale prócz nich w magistracie pracę rozpoczęło także czterech prezydenckich pełnomocników - Wiesław Rajski (ds. inteligentnych specjalizacji), Krystyna Latała (ds. kultury), Bogumiła Porębska (ds. edukacji) oraz Jadwiga Stankiewicz (ds. komunalnych).

Więcej niż dyrektor
Członków gabinetu Ciepieli określa się mianem "siedmiu wspaniałych". Opozycja wytyka mu mnożenie stanowisk. W grudniu nie potrafił powiedzieć, jakie będzie wynagrodzenie jego pełnomocników. Teraz odkrył karty.

- To około 9 tys. zł brutto miesięcznie - mówi. Pensje są więc wyższe od dyrektorskich. Prezydent uważa tymczasem, że koszty utrzymania administracji w mieście nie są wysokie i teraz znacząco nie wzrosną.

Inwestycja w przyszłość
- W statucie miasta są trzej wiceprezydenci, więc tutaj nie wprowadzam żadnej nowości. Dwóch nowych pełnomocników to jednocześnie dyrektorzy wydziałów, więc wiąże się to tylko z ich dodatkowymi obowiązkami, a nie mnożeniem kosztów - mówi Ciepiela. Powołanie czworga pełnomocników opisuje jako "bardzo dobrą inwestycję". Jacek Łabno (klub PiS) mówi wprost - nowe stanowiska to "zakamuflowani" wiceprezydenci.

- Dziwi fakt, że jeśli przez ostatni rok dwie osoby potrafiły nadzorować funkcjonowanie miasta, teraz musi być ich aż osiem - komentuje Jakub Kwaśny, szef radnych SLD. - Przy takich kosztach władzy będziemy się tym mocniej domagać konkretnych efektów ich działalności.

- Czeka nas bardzo intensywna praca związana z przygotowaniem kilkudziesięciu projektów i programów rozwojowych. Będzie to czas pracy, która wymaga kreacji, a ludzie, których powołałem, są do tych zadań doskonale przygotowani - broni się Ciepiela.

Partii skok na kasę?
Nie mniej emocji od kilku tygodni wywołuje decyzja zwycięskiej koalicji PiS-PSL w powiecie tarnowskim o powrocie do zlikwidowanego przed dwoma laty stanowiska etatowego członka zarządu powiatu. W fotelu tym zasiadł Jacek Hudyma (szef powiatowych struktur PiS). Jego pensja to 8,5 tys. zł brutto miesięcznie.

Opozycyjny radny "Ziemi Tarnowskiej" Paweł Augustyn ostro krytykuje takie rozwiązanie. Sam przed dwoma laty zajmował identyczne stanowisko. - Teraz to klasyczny skok na kasę partii politycznej - grzmi. - Utrzymywanie takiego stanowiska nie ma teraz sensu. Miało go, gdy restrukturyzowaliśmy szpital, pogotowie ratunkowe. Lepiej, żeby z tych pieniędzy skorzystała młodzież.

W imieniu opozycji złoży interpelację do starosty Romana Łucarza (PiS) o to, by zlikwidował stanowisko Hudymy, a pieniądze przeznaczył na stypendia dla młodzieży. - Mamy wiele pracy, a radny Augustyn robi wszystko, by zaistnieć w przestrzeni publicznej. Zapewniam, że do stołka nie jestem przyrośnięty - komentuje Hudyma.
Współpraca: R. Gąsiorek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski