Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szyba zraniła 5-letnie dziecko. Firma domaga się od rodziców 2 tys. zł

Agnieszka Kubik
Karolina Gałecka  cieszy się, że córce nic się nie stało. Jest zbulwersowana tym, że to firma domaga się od niej prawie 2 tys. zł
Karolina Gałecka cieszy się, że córce nic się nie stało. Jest zbulwersowana tym, że to firma domaga się od niej prawie 2 tys. zł Agnieszka Kubik
Podczas zakupów na 5-latkę spadła szklana witryna i zraniła ją. Firma wyceniła straty i domaga się pieniędzy od rodziców. Sprawa jest bardzo bulwersująca: z jednej strony bardzo znana i ceniona firma ze Skierniewic, potentat w branży cukierniczej w kraju i za granicą, z tytułem Ambasadora Skierniewic. Z drugiej pięcioletnia dziewczynka, która prawdopodobnie - do końca nie wiadomo, jak było - parła na szklaną witrynę, za którą stały kolorowe i pyszne ciasta oraz torty.

Jak wynika z relacji mamy, szyba poleciała nagle na dziecko, rozbiła się w drobny mak (a przecież nie powinna) i zraniła pięciolatkę w oko.

- Przeżyłam szok, wokół pełno krwi, a moje dziecko płacze i trzyma się za oko - mówi Karolina Gałecka. - Ktoś wezwał karetkę pogotowia i szybko pojechałyśmy do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, gdzie dziecko zostało opatrzone. Córeczka ma ślady na powiece, boli ją jeszcze nóżka i przeżyła traumę.

Sytuacja miała miejsce w piątek, 21 listopada, w skierniewickim Kauflandzie przy stoisku cukierniczym firmy Chojecki. Teoretycznie wydawałoby się, że rodzice dziecka powinni domagać się odszkodowania czy choćby przeprosin, gdyż incydent mógł mieć bardziej dramatyczne skutki. Nie chcieli jednak tego robić.

- Po tej przykrej sytuacji ekspedientka poprosiła męża o numer telefonu, więc go podał - mówi pani Karolina. - Później skontaktowała się z nami pełnomocnik, która sugerowała, że to dziecko podeszło do szyby i w nią uderzyło. Nie mogliśmy się na to zgodzić, bo córka stała obok, gdy kupowałam ciasto, cały czas na nią zerkałam i wiem, że nie trzymała niczego w rączce, na pewno też nie uderzała w szybę.

Tydzień później pełnomocnik znów skontaktowała się z rodzicami, pytając, czy mają OC. - Zapytaliśmy, czy w takim razie córka jest sprawcą, a firma jest poszkodowana? - denerwuje się skierniewiczanka. - Usłyszeliśmy, że tak jest.

Dzień później kancelaria adwokacka firmy Chojecki złożyła zawiadomienie na policję. - Przyjęliśmy zawiadomienie w sprawie uszkodzenia dwóch szyb lady chłodniczej na stoisku w jednym z marketów na osiedlu Widok - mówi Justyna Florczak-Mikina, rzecznik skierniewickiej policji. - Sprawa zakończyła się odmową wszczęcia dochodzenia, gdyż policjanci uznali, że uszkodzenie szyb nie miało znamion przestępstwa z artykułu 288 kodeksu karnego.

Kancelaria, której firma udzieliła wszelkich pełnomocnictw, nie dała jednak za wygraną. Kilka dni później rodzice pięciolatki otrzymali pismo, wzywające ich do naprawienia szkody.

Kalkulacja przedstawiała się następująco: zespół szyby przedniej 417 zł, profil szyby 160 zł, łańcuch i śruba 10 zł, koszt transportu elementów 140 zł, nadto koszt utylizacji wycofanych ze sprzedaży produktów 1.010,36 zł. Razem: 1.737,36 zł netto bez kosztów robocizny.

Kwota miała zostać wpłacona w terminie siedmiu dni od otrzymania pisma, a kancelaria powoływała się na artykuł 427 kodeksu cywilnego, czyli brak odpowiedniego nadzoru nad dzieckiem. To najbardziej zbulwersowało panią Karolinę. - Jaki brak nadzoru? Moje dziecko nie biegało samopas po markecie, tylko stało obok mnie - podkreśla.

Pytamy Janusza Chojeckiego seniora (obecnie prezesem zarządu "Cukiernia P. Chojecki sp. z oo sp. k." jest jego syn), dlaczego firma walczy z rodzicami pięcioletniego dziecka, psując w ten sposób swój wizerunek. Janusz Chojecki stwierdził na wstępie, że jeżeli dziecko "puszcza się samo, a ono wchodzi na szyby i poręcz ściągając tym samym witrynę na siebie, to jest to ewidentna wina rodzica". Pytamy, skąd wie, że dziecko wchodziło na witrynę. - Policja widziała zapis monitoringu, a my musimy się zabezpieczyć - usłyszeliśmy. - Ale pytania proszę kierować do adwokata.

Rozmawiamy zatem z Arkadiuszem Durą, prokuratorem (znanym choćby z tzw. afery gruntowej), a obecnie adwokatem, obsługującym firmę Chojecki, który powtarza to samo.

Gdy dopytujemy o pismo, wzywające do pokrycia strat, adwokat twierdzi, że... nie obliguje ono do zapłaty. - My tylko wskazaliśmy wysokość straty - mówi (ciekawe więc, dlaczego mówi się w nim o 7-dniowym terminie zapłaty - przyp. red.). -
Jak otrzymamy odpowiedź od rodziców, zastanowimy się nad wspólnym stanowiskiem.

Pytamy innego skierniewickiego przedsiębiorcę, czy miał podobne sytuacje. Twierdzi, że nie. - Po pierwsze witryny mają specjalne atesty i nie jest możliwe, by rozsypały się pod naporem klienta, tym bardziej dziecka, a po drugie moje sklepy mają wykupione OC od odpowiedzialności cywilnej, ubezpieczony jest także sprzęt - mówi. - Nawet jeśli dochodzi do jakieś przykrej sytuacji z winy klienta, załatwiamy sprawę polubownie - słyszymy. - To zawsze lepiej się sprawdza.

Czy znana skierniewicka firma postąpi podobnie?

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki