Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Całe swoje życie poświęcił futbolowi

Jerzy Filipiuk
Leszek Rylski ma w swym mieszkaniu mnóstwo pamiątek, które dokumentują historię piłki nożnej
Leszek Rylski ma w swym mieszkaniu mnóstwo pamiątek, które dokumentują historię piłki nożnej Grzegorz Jakubowski
Leszek Rylski jest jedynym Polakiem, który był członkiem Komitetu Wykonawczego UEFA. Urodził się dwa tygodnie przed powstaniem Polskiego Związku Piłki Nożnej, który wczoraj obchodził 95-lecie

W międzynarodowych federacjach sportowych najwyższe funkcje pełniło wielu polskich działaczy. W piłce nożnej nikt nie wspiął się wyżej niż Leszek Rylski. Jest wyjątkową postacią w historii naszego futbolu. Zasłużoną dla niego jak mało kto, ale przez większą część kibiców nie tyle zapomnianą, ile wręcz nieznaną.

A to właśnie on, a nie często goszczący na europejskich salonach futbolowych w roli sędziego i działacza Michał Listkiewicz czy znany na całym globie król strzelców mistrzostw świata 1974 i podwójny medalista mundiali Grzegorz Lato, był członkiem Komitetu Wykonawczego Unii Europejskich Związków Piłkarskich (UEFA), najwyższego organu wykonawczego tego gremium (składa się z prezydenta i 15 członków).

I to on w marcu 2009 roku na 33. Kongresie UEFA w Kopenhadze z rąk Michela Platiniego otrzymał Rubinowy Order Zasługi UEFA - najwyższe odznaczenie europejskiej federacji. Wcześniej z Polaków podobnie został uhonorowany tylko Kazimierz Górski (pośmiertnie).

- Aby zostać członkiem Komitetu Wykonawczego UEFA, trzeba mieć kwalifikacje, być aktywnym w komisjach, znać języki, mieć dobry kontakt z ludźmi - mówi Rylski.

Listkiewiczowi w 2004 roku do tej posady zabrakło trzech głosów w dogrywce, Lato w 2011 roku miał drugi najgorszy wynik w głosowaniu. - Lato nie miał żadnych szans - nie kryje Rylski.

- Moim marzeniem było dziennikarstwo, ale rodzice, a zwłaszcza ojciec, chcieli, abym robił karierę wojskową. W mojej rodzinie było kilkunastu oficerów, dwóch z nich zginęło w Katyniu - zdradza człowiek, który przez ponad dwie dekady był członkiem różnych komisji UEFA, 13 lat sekretarzem generalnym Polskiego Związku Piłki Nożnej, a 4 lata wiceprezesem PZPN. I do dziś jest aktywny.

"Honorowy Przyjaciel UEFA Euro 2012" nadal jeździ na kongresy UEFA. Jest najstarszym członkiem Amicale des Anciens, odpowiedniku Koła Seniorów w PZPN, w którym zajmuje się zasobami archiwalnymi (mają trafić do muzeum PZPN), pisze wspomnienia o swoim niezwykle barwnym życiu.

A ma co wspominać... Choćby lata dziecięce (urodził się 6 grudnia w 1919 roku w Suwałkach, czyli dwa tygodnie przed powstaniem PZPN; jego mama Janina była uczennicą konserwatorium w klasie fortepianu, a ojciec Zygmunt oficerem).

Wiele jego wspomnień dotyczy działalności konspiracyjnej (w Związku Walki Zbrojnej i Armii Krajowej), uczestnictwa w Powstaniu Warszawskim oraz służby w wojsku (był podporucznikiem w 32. Pułku Strzelców Budziszyńskich w Krośnie; w 1945 roku przeniesiono go do rezerwy, dziś jest majorem WP w staniespoczynku). Ale najwięcej wspomnień wiąże ze sportem, którym interesował się od najmłodszych lat.

- Pływałem, grałem w szczypiorniaka, tenisa ziemnego, tenisa stołowego, uprawiałem szermierkę i szwedzką gimnastykę. Potem okazało się, że to piłka będzie moją profesją - mówi Rylski.

W 1935 roku zaczął grać w Ognisku Jarosław, najpierw w juniorach, potem w pierwszej drużynie we lwowskiej lidze okręgowej. Poznał wówczas późniejszego twórcę największych sukcesów polskiego futbolu, a wtedy juniora RKS Lwów, Kazimierza Górskiego.

W czasie okupacji nadal grał w piłkę. Najpierw w szkolno-akademickim klubie Błysk (w jego bramce stał znany potem aktor i reżyser Andrzej Łapicki), który jednak został zlikwidowany z powodu śmierci wielu jego zawodników. Potem trafił do Marymontu, z którym związał się także po wojnie (bywał jego prezesem). W 1948 roku doznał poważnej kontuzji, która zakończyła jego przygodę z piłką.
Rylski podjął dwuletnie studia dziennikarskie na Akademii Nauk Politycznych. Pisywał relacje z meczów w PPS-owskim piśmie "Robotnik". Studiów nie mógł pogodzić jednak z pracą w Związku Robotniczych Stowarzyszeń Sportowych, do którego należał Marymont. Nie spełnił młodzieńczego marzenia, ale został działaczem piłkarskim.

Zaczął pracować w Sekcji Piłki Nożnej Głównego Komitetu Kultury Fizycznej (od 1951 do 1956 roku zastępowała formalnie PZPN wskutek decyzji władz PRL, które upodabniały wszelkie struktury państwowe na radziecką modłę). W 1955 został wiceprezesem Sekcji Piłki Nożnej.

Tego samego roku, w marcu w Wiedniu, Rylski uczestniczył z Ryszardem Łysakowskim - byłym piłkarzem m.in. Legii, naczelnikiem Wydziału Piłki Nożnej GKKF - w pierwszym kongresie powstałej rok wcześniej UEFA. Jak się znalazł w polskiej delegacji?

- Bardzo dobrze znałem francuski, którego uczyłem się między innymi w gimnazjum. Mówiłem też po niemiecku, który poznałem podczas okupacji, i po rosyjsku, bo w szkole podchorążych miałem rosyjskich wykładowców - wyjaśnia Rylski.
Znajomość trzech języków, młody wiek (35 lat), boiskowa przeszłość, doświadczenie organizacyjne - to atuty, które przemawiały na jego korzyść.

W czerwcu 1956 roku podczas kongresu UEFA w Lizbonie Rylski został wybrany na członka Komitetu Wykonawczego UEFA. Tuż przed nim przedstawiciele federacji krajów demokracji ludowej spotkali się w rumuńskiej ambasadzie, by podyskutować o kandydatach do władz.

- Futbolowa Europa była wtedy podzielona na kilka grup porozumiewawczych: skandynawską, Beneluksu, brytyjską, krajów demokracji ludowej oraz tak zwane Porozumienie Florenckie, zrzeszające Włochy, Hiszpanię i Francję, któremu sprzyjała Jugosławia. Każda grupa wybierała spośród siebie kandydatów do władz UEFA. Ale decydowało głosowanie na kongresie. A ja dostałem 23 czy 24 głosy na 31 - opowiada Rylski.

Członkiem Komitetu Wykonawczego UEFA był w latach 1956-1964 i 1966-1968. Przerwa w sprawowaniu zaszczytnej funkcji była, jak sam to podkreśla, "wymuszonym faktem" wobec przedstawiciela czechosłowackiego futbolu, który zajął jego miejsce (na niespełna dwa lata, do swej śmierci).

Rylski był również członkiem kilku komisji UEFA: Pucharu Europy i Pucharu Zdobywców Pucharów (1956-1968), statutowej (1964-1872), finansowej (1974-1982), piłkarstwa młodzieżowego (1982-1984) i jury d'appel (1984-1988). I to bardzo aktywnym.

- Poza oficjalnymi kongresami odbywały się rozmowy kuluarowe i nieformalne spotkania. Każda federacja dążyła do tego, żeby mieć wpływy w UEFA. Nie mogliśmy pozostawać na marginesie. Zajmowałem się wieloma sprawami: statutowymi, finansowymi, regulaminowymi. Jeździłem jako delegat na mecze, oglądałem większość europejskich finałów, bywałem na igrzyskach olimpijskich, mistrzostwach Europy i świata - wylicza Rylski.

W trakcie swej działalności zetknął się z wieloma wybitnymi postaciami światowego futbolu. Niektóre z nich gościły w Polsce.

- Z twórcą węgierskiej "złotej jedenastki" Gustavem Sebesem opracowywaliśmy koncepcję mistrzostw Europy. Kilka razy spotkałem się z legendarnym prezesem Realu Madryt Santiago Bernabeu. Był on także w Warszawie, gdy koszykarze Realu grali z Legią w koszykówkę. Na 50-lecie PZPN gościliśmy prezydenta FIFA Stanleya Rousa, który był bardzo zadowolony, że mógł się przejechać warszawą, polskim samochodem na licencji radzieckiej - wspomina.
- UEFA dawniej była bardzo biedna. Na początku jej siedziba mieściła się w Paryżu, gdzie przygarnęła ją Francuska Federacja Piłkarska. W 1960 roku przeniesiona została do Berna, a od 1995 roku znajduje się w Nyonie. Dziś UEFA to imperium sportowo-finansowe - podkreśla Rylski.

W 1959 roku, a więc już jako członek KW UEFA i prezes Warszawskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej, został sekretarzem generalnym PZPN. Był nim do 1972 roku. Do czasu gdy, jak sam opowiada, jeden z nieżyjących już dziś działaczy miał wielkie ambicje znalezienia się na piłkarskim świeczniku.

Rozstał się z futbolową centralą, ale nie futbolem, bo nadal był delegatem na meczach (do 1992 roku), jeździł na kongresy UEFA. W 1982 roku nowy prezes PZPN Włodzimierz Reczek zaproponował mu funkcję wiceprezesa, którą pełnił przez cztery lata.

Pierwszą żoną Rylskiego była Zofia. Połączyły ich wojenne losy. Parą zostali w 1942 roku, pobrali się 9 lat później, małżeństwem byli przez ćwierć wieku. Rozłączyła ich śmierć Zofii, po ciężkiej chorobie. W 1978 roku ożenił się z Łucją, trenerką łyżwiarstwa figurowego, wcześniej wicemistrzynią Warszawy. Jej wychowanką była m.in. olimpijka, pięciokrotna mistrzyni Polski Zuzanna Szwed. Jako trenerka uczestniczyła w igrzyskach olimpijskich w Albertville w 1992 roku, w mistrzostwach świata i Europy. W Marymoncie pracowała do 2006 roku. Dziś ma 81 lat i korzysta z zasłużonej emerytury.

Syn Leszka Rylskiego Marcin chodził do piłkarskiej szkółki w Legii, ale kariery nie zrobił. Ze sportem jednak nie zerwał, grywa w tenisa, pływa. 8-letni wnuk Olaf także ugania się za piłką. Ale czy mając takiego dziadka, mógłby nie pokochać piłki?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski