- Jak Pani - mistrzyni świata i wicemistrzyni Europy w kata, przyjęła miejsce w gronie Asów Małopolski za mijający rok?
- Jestem zachwycona, że znalazłam się w czołowej dziesiątce, że zostałam wyróżniona ja i moja dyscyplina. Może minimalnie jestem zawiedziona, że nie uplasowałam się wyżej (zawodniczka YMCA Kraków przez pewien czas prowadziła w głosowaniu naszych Czytelników - przyp.), bo w sporcie przecież zawsze jest tak, że jak się nie jest pierwszym, to się odczuwa niedosyt.
- Czyżby liczyła Pani nawet na zwycięstwo?
- W plebiscycie brali udział tak znani sportowcy jak Kowalczyk, Majka, Stoch czy Radwańska, przed którymi chylę czoła. Na razie nie mogę się z nimi równać. Reprezentują oni dyscypliny bardzo popularne medialnie i olimpijskie, startują co tydzień. Słyszy się o nich bardzo często. I nagle w gronie asów pojawia się nowa osoba, reprezentująca dyscyplinę niemedialną, niekomercyjną. Dla mnie miejsce wśród nich to nowy bodziec do pracy nad sobą.
- W przyszłym roku czeka Panią start w mistrzostwach Europy w Tallinie. Czy przygotowania do nich będą się różnić od przygotowań do tegorocznych mistrzostw świata w Tokio?
- Podstawowa różnica polega na tym, że zawody w Japonii odbywały się w listopadzie, a turniej w Estonii zaplanowano na maj. Będę więc miała o wiele krótszy czas przygotowań. W dodatku mam dużo zajęć na ostatnim roku akademickim. Studiuję bezpieczeństwo narodowe w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego.
- W Tokio okazała się Pani lepsza między innymi od Beatriz Prades Martinez i Sary Prieto, mistrzyń Europy odpowiednio w 2011 i 2014 oraz w 2013 roku. W Tallinie znowu dojdzie do rywalizacji polsko-hiszpańskiej?
- Myślę, że tak. Moje obie rywalki - a jestem przekonana, że wystąpią w Estonii - będą chciały udowodnić, że są lepsze ode mnie. To, że zostałam mistrzynią świata nie oznacza, że mogę spocząć na laurach. To tylko dodatkowa motywacja dla mnie. W 2015 roku wystartuję także w mistrzostwach Polski w Koszalinie, akademickich mistrzostwach kraju w Krakowie - jeśli nie rozpocznę studiów doktoranckich, będą to dla mnie ostatnie takie zawody w karierze - oraz w mistrzostwach Polski południowej w Krośnie.
- Początkowo trenowała Pani kumite, czyli walki. Od lat specjalizuje się jednak w kata, czyli formach. Co jest w nim najważniejsze, oprócz samej techniki?
- Siła spokoju i umiejętność przekazu. W kata trzeba włożyć swoje serce. Musi ono odzwierciedlać nie tylko naszą technikę, ale i pasję, musi pokazać, co się ma do przekazania innym. W kata trzeba umieć odegrać swoją rolę, jest to pewnego rodzaju gra aktorska. To wszystko musi wypływać z nas.
- Próbowała kiedyś Pani swoich aktorskich sił poza matą?
- Marzyłam o aktorstwie, ale czas na to nie pozwolił. Może kiedyś ktoś mnie zauważy na ulicy i coś zaproponuje... Jeśli coś się nie wydarzyło, nie oznacza to, że nie może się zdarzyć.
- Gdyby miała Pani zachęcić innych do trenowania karate, to powiedziałaby Pani, że jest to sport i sztuka walki, która...
- ...kształtuje charakter, sprawia, że człowiek uczy się dążenia do celu, staje się wytrwalszy, zyskuje wewnętrzny spokój. W dobie pośpiechu i braku czasu na wszystko jest to bardzo ważne. Karate często jest kojarzone z agresją. Tymczasem odpowiedni trening sprawia, że człowiek nie stresuje się, nie jest agresywny. Ludzie ćwiczący karate nie muszą innym niczego udowadniać. Sama nie uznaję przemocy. I na szczęście nigdy nie byłam w sytuacji, w której poza matą musiałabym wykorzystywać swoje umiejętności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?