Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego Daniel J. zmarł? Śledczy nie są ciekawi

Dorota Stec-Fus
Archiwum
Kontrowersje. Przeprowadzone przez wdowę śledztwo wskazuje, że lekarze Szpitala Uniwersyteckiego popełnili błędy. Prokuratura uważa, że działali zgodnie ze sztuką lekarską

- 10 października ubiegłego roku mąż trafił na tzw. białą chirurgię Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Miał żyć. Guz nie był złośliwy. Lekarze mówili, że do domu wyjdzie po tygodniu. Tymczasem przeszedł aż siedem operacji! W końcu w wyniku błędów popełnionych przez operatorów zmarł 7 stycznia tego roku - pani Lucyna W. do dzisiaj nie jest w stanie pojąć, jak mogło dojść do tak tragicznego finału.

Po otrząśnięciu się z traumy, jaką jest strata najbliższej osoby, rozpoczęła samotną walkę o ustalenie winnych śmierci męża.

Wiedziała, że batalia nie będzie łatwa. Nie przeszło jej jednak przez myśl, że będzie toczyć bój o, zdawałoby się, elementarną sprawę, jaką jest dostęp do dokumentacji medycznej zmarłego. - Przecież przepisy dają mi prawo do wykonania fotokopii akt.

Tymczasem w dziale dokumentacji medycznej szpitala spotkałam się z kategoryczną odmową. To był dla mnie kolejny szok! - wspomina pani Lucyna.

Pracownicy szpitala zmienili ton dopiero wówczas, gdy przedłożyła pismo z NFZ o przysługujących jej uprawnieniach. Ostatecznie kserokopię dokumentów uzyskała, a ówczesny dyrektor szpitala dr Andrzej Kulig przeprosił ją "za zaistniałą sytuację." Pracownik odpowiedzialny za łamanie prawa został ukarany naganą.

Kobieta rozpoczęła prywatne śledztwo. Rozmawiała z wieloma osobami, także z medykami. Ustaliła, że operujący męża lekarze dopuścili się, w jej ocenie, szeregu zaniedbań oraz błędów w sztuce medycznej. W lutym skierowała do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Sił dodawał jej personel oddziału. - Wydaje się, że ból, jaki przeżywacie, nie powinien wam przeszkodzić w dochodzeniu prawdy, a przede wszystkim uratowaniu innych pacjentów, bo takich jak pan Daniel J.[mąż naszej Czytelniczki - przyp.red] było już wielu - napisał do pani Lucyny pracownik białej chirurgii. Równocześnie podał nazwiska innych zmarłych operowanych przez tych samych co jej mąż lekarzy. Z krewnymi niektórych z nich nawiązała kontakt i dane przekazała śledczym.

Sprawa umorzona
Do zbadania sprawy Prokuratura Rejonowa Kraków Śródmieście-Wschód powołała biegłego chirurga z Wrocławia. A 28 sierpnia 2014 roku sprawę umorzyła.

- Przeżyłam następny szok. Na jakiej podstawie zapadło takie postanowienie?! - pyta rozgoryczona Lucyna W.
Złożyła zażalenie. Niestety. Prokurator Bogusława Marcinkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie, powiedziała nam , że zostało oddalone. Wdowa może składać kolejne. Kiedy jej o tym powiedzieliśmy, wręcz nie mogła uwierzyć.

Była pewna, że oczywisty, w jej ocenie, błąd prokuratury zostanie szybko naprawiony. - Zabieg resekcji guza (...) należy zakwalifikować do zabiegów trudnych, obciążonych ryzykiem w średnio kilkunastu procentach przypadków, do utraty życia włącznie.

(...) Uzyskaną w sprawię opinię sądowo-lekarską należy uznać za pełną, jasną i rzetelną - czytamy w uzasadnieniu decyzji o umorzeniu. Prokuratura podkreśla, że zarówno zeznania świadków, jak dokumentacja szpitalna są wiarygodne i spójne. Śledczy przesłuchali tylko krewnego jednego z sześciu zmarłych operowanych przez tego samego lekarza Białej Chirurgii.

Będzie walczyć dalej
Choć Lucyna W. jest już bardzo zmęczona, wkrótce złoży kolejne zażalenie. Nie wątpi, że 11 października 2013 r., w trakcie pierwszego, najważniejszego zabiegu, lekarze rozerwali tzw. tętnicę krezkową, w rezultacie czego doszło do silnego krwotoku w jamie brzusznej, którego operujący nie potrafili szybko zatamować.

- Jednak biegły tego nie stwierdził. W żaden sposób nie odniósł się też do bezzasadnego wycięcia aż 15 cm jelita grubego oraz zdrowych części narządów wewnętrznych - w sytuacji gdy stwierdzony guz nie był złośliwy, a pobrany do badania materiał nie zawierał nacieków raka! - unosi się nasza Czytelniczka.

Biegły nie skomentował także przekonująco zarzutu o braku w dokumentacji medycznej obowiązkowych badań przedoperacyjnych, takich jak zdjęcia klatki piersiowej, tomografii komputerowej jamy brzusznej i miednicy, aktualnych badań USG. A przystąpienie do operacji bez tych badań jest, zdaniem żony zmarłego, oczywistym naruszeniem procedur medycznych.

Zarówno lekarze operujący Daniela J. ,jak też prof. Jan Kulig, ordynator białej chirurgii, odesłali nas w tej sprawie do rzeczniczki szpitala. Anna Drukała oświadczyła jednak, że do czasu zakończenia postępowania nie będzie ustosunkowywać się do zarzutów Lucyny W.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski