Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pies przewodnik w gabinecie lekarskim niemile widziany

Anna Agaciak
Monika Janik z labradorką Keją - psem przewodnikiem
Monika Janik z labradorką Keją - psem przewodnikiem Adam Wojnar
Kontrowersje. Okręgowy Sąd Lekarski w Krakowie przyznał rację okuliście, który nie zgodził się na wizytę niewidomej z psem asystującym. Organizacje zrzeszające niepełnosprawnych są zaskoczone i oburzone taką decyzją - przygotowują skargę do rzecznika praw pacjenta

Krakowianka Monika Janik jest niewidoma i ma psa przewodnika. Nie mogła jednak razem z nim wejść do gabinetu okulistycznego. Pan doktor nie zgodził się na asystę psa. Zasugerował kobiecie, by przyszła z ludzkim opiekunem. - To oburzające! Jestem samodzielną osobą właśnie dzięki mojej suczce Kei.

Nie jestem ubezwłasnowolniona, a ustawa pozwala mi na korzystanie z pomocy psa - mówi pani Monika i dodaje, że odkąd korzysta z pomocy labradorki, jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by ktoś ją wyprosił z gabinetu lekarskiego.

Kobieta powołuje się na ustawę o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnieniu osób niepełnosprawnych. Zgodnie z jej zapisami niepełnosprawny wraz z psem asystującym ma prawo wstępu do obiektów użyteczności publicznej, budynków i ich otoczenia, w tym między innymi do ośrodków zdrowia. Właściciel psa ponosi - oczywiście - odpowiedzialność za jego wprowadzenie i zachowanie w danym miejscu.

Po przykrym zdarzeniu, do którego doszło w krakowskim gabinecie, pani Monika zaczęła szukać specjalisty gdzie indziej. Niestety, usługi okulistyczne, z których korzysta, są unikatowe, więc musiała jechać aż do Warszawy. Tam lekarze przyjęli ją z psem, dziwiąc się, że o to zapytała, umawiając wizytę. "Ustawa to przecież pani umożliwia" - usłyszała.

Skarga bezzasadna
Pani Monika postanowiła poskarżyć się na postępowanie krakowskiego okulisty u rzecznika odpowiedzialności zawodowej. - Ja nie chcę odszkodowania, ale jasnej wykładni prawnej, kto ma rację - mówi kobieta. - Przecież w podobnej sytuacji są setki niewidomych z psami. Dzięki tym fantastycznie wyszkolonym zwierzętom jesteśmy samodzielni. Uważam, że zostały naruszone moje prawa oraz że był to przejaw dyskryminacji osoby niepełnosprawnej - podkreśla.

Jakież było zdumienie krakowianki, gdy odmówiono jej wszczęcia postępowania. Rzecznik uzasadnił swą odmowę przepisami dotyczącymi zachowania higieny. Według niego sankcjonują one odmowę przyjęcia niewidomego pacjenta z psem w gabinecie. Rzecznik nie wyjaśnił jednak konkretnie, które to przepisy.

Monika Janik nie rozumie, jak przepisy sanitarne mogą być ważniejsze od zapisów ustawy. Złożyła więc zażalenie do Okręgowego Sądu Lekarskiego w Krakowie. Wczoraj jednak także i jego przedstawiciele odrzucili skargę niewidomej kobiety, przyznając rację rzecznikowi. - Pies przewodnik może wejść do przychodni, ale jedynie na korytarz. Wejście z psem do gabinetu narażałoby zdrowie innych pacjentów - uzasadnił przewodniczący prof. dr hab. med. Waldemar Hładki.

Solidarność zawodowa?
Wieści o takim postanowieniu Okręgowego Sądu Lekarskiego w Krakowie zaskoczyły i oburzyły organizacje zajmujące się niepełnosprawnymi.

Krzysztof Wiśniewski, prawnik Polskiego Związku Niewidomych w Warszawie, uważa, że sędziowie - lekarze mogli się prawdopodobnie kierować solidarnością zawodową. - Przyjęte postanowienie to nadinterpretacja ustawy - twierdzi Krzysztof Wiśniewski. - Ponieważ ustawa wymienia przykładowo i nie precyzuje, do którego pomieszczenia wolno psu wejść, a do którego nie, należy się kierować jej celowością - wyjaśnia prawnik.

Podobnego zdania jest mecenas Joanna Szpiega-Bzdoń, która postanowiła zająć się sprawą pani Moniki. - Uważam, że jej skarga była jak najbardziej zasadna. Lekarz poprzez swoje zachowanie nie udzielił pani Monice świadczeń i złamał ustawę o rehabilitacji. To było nieetyczne i niemoralne. Sąd lekarski powinien się do tego odnieść, a tymczasem się skompromitował. Przecież niewidoma chciała wejść z psem jedynie do gabinetu okulistycznego, a nie na salę operacyjną - zauważa mecenas. Dodaje, że wydane postanowienie nie kończy sprawy.

- Wniesiemy teraz skargę do rzecznika praw pacjenta, a jeśli on zajmie się sprawą, umożliwi nam przeniesienie jej na grunt prawa cywilnego - wyjaśnia prawniczka. Podkreśla przy tym, że nie ma przepisów sanitarnych uniemożliwiających wchodzenie z psem przewodnikiem do gabinetów lekarskich.

Potwierdza to Elżbieta Kuras, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie. - Sprawdzaliśmy przepisy dokładnie, nie ma zakazu - zaznacza. - Uważamy, że pies nie jest zwierzęciem przenoszącym choroby zakaźne. Ponadto z rozporządzenia ministra zdrowia wynika, jak mają być urządzone gabinety lekarskie. Mają być łatwe do sprzątania. Nie widzimy więc podstaw do wypraszania pacjentów z psami przewodnikami.

Drastyczny przypadek
Tym, co przydarzyło się krakowiance, oburzeni są także przedstawiciele Fundacji na Rzecz Osób Niewidomych Labrador - Pies Przewodnik z Poznania. To właśnie ta fundacja przekazała Keję pani Monice.
- Osoby, którym pomagają nasze psy, nigdy nie zgłaszały aż tak drastycznych przypadków - mówi Irena Semmler z fundacji. - Słyszeliśmy m.in., że niewidomej nie chcieli wpuścić z psem do sądu, ale to dotyczyło nieświadomego ochroniarza. Został pouczony przez zwierzchnika, przeprosił naszą podopieczną i wpuścił. Uważamy, że w Krakowie mieliśmy do czynienia z klasycznym przypadkiem - "pan doktor nie lubi psów".

Przedstawiciele fundacji przyznają, że zdarzają się przypadki niewpuszczenia niewidomych z psami do autobusów czy do sklepów, ale najczęściej szybko udaje się dojść do porozumienia.

Lekarz, który nie wpuścił pani Moniki z psem do gabinetu, nie komentuje sprawy. Czekamy jeszcze m.in. na opinię Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, które przygotowało ustawę umożliwiającą pracę psów przewodników. Do sprawy wrócimy.

Gdzie wejdzie pies przewodnik
Właściciel psa asystującego, który wyposaży go w uprząż oraz legitymuje się certyfikatem potwierdzającym umiejętności zwierzęcia i zaświadczeniem o wykonaniu wymaganych szczepień weterynaryjnych, będzie mógł wejść z nim do obiektów użyteczności publicznej, w tym np. do urzędów, banków, sklepów i restauracji.

Tak wynika z ustawy z 17 października 2008 r., o zmianie ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych, ustawy o podatkach i opłatach lokalnych oraz ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia, którą przyjął Senat. Przepisy nie zobowiązują jednak właścicieli do zakładania psom kagańca lub prowadzenia ich na smyczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski