Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stoją za śmiercią Ziętary?

Maciej Makowski
Prokuratura oskarża Aleksandra G. o nakłanianie do zabójstwa Jarosława Ziętary. Wczoraj policja zatrzymała dwie kolejne osoby.
Prokuratura oskarża Aleksandra G. o nakłanianie do zabójstwa Jarosława Ziętary. Wczoraj policja zatrzymała dwie kolejne osoby. fot. Wojciech Matusik
Śledztwo. Dwaj biznesmeni z Warszawy i Poznania zatrzymani w sprawie śmierci Jarosława Ziętary. Mogli mieć związek z Aleksandrem G.

Wtorek , godzina 13.30. Pod tylne wejście budynku przy ul. Mosiężniczej 3, gdzie znajduje się Wydział V do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Apelacyjnej podjeżdża na sygnale szary, nieoznakowany policyjny samochód.

Dwóch funkcjonariuszy w kominiarkach wyprowadza mężczyznę zakutego w kajdanki. Ubrany w puchową, niebieską kurtkę, naciąga kaptur na twarz. Po chwili znikają w drzwiach prokuratury.

Policjanci zatrzymali mężczyznę wczoraj rano w Warszawie w związku ze sprawą zabójstwa Jarosława Ziętary. W czasie, gdy był przesłuchiwany w prokuraturze, policja konwojowała z Poznania do Krakowa kolejnego mężczyznę, który również może mieć związek ze śmiercią dziennikarza "Gazety Poznańskiej". Wieczorem trafił do izby zatrzymań małopolskiej Komendy Wojewódzkiej przy ul. Mogilskiej. Dziś będzie przesłuchiwany. Z nieoficjalnych informacji wynika, że obaj mogą usłyszeć zarzuty porwania i współudziału w zabójstwie.

Prokurator Piotr Kosmaty nie chciał podczas wczorajszej konferencji prasowej odpowiadać na pytania dziennikarzy, zasłaniając się dobrem śledztwa. Poinformował jedynie, że zatrzymania są założonym elementem śledztwa, które krakowska prokuratura apelacyjna prowadzi od czterech lat. - Na wykonanie czynności z zatrzymanymi mamy 48 godzin - zaznaczył. Prawdopodobnie dziś, po przesłuchaniu drugiego mężczyzny, prokurator Kosmaty przekaże więcej szczegółów.

O zatrzymanych wiadomo jedynie, że są biznesmenami prowadzącymi rozległe interesy na terenie całego kraju. W 1992 roku, kiedy zaginął Jarosław Ziętara, mieli być ochroniarzami znanego biznesmena i byłego senatora Aleksandra G., któremu w listopadzie tego roku prokuratura postawiła zarzut podżegania do zabójstwa poznańskiego dziennikarza.

Według RMF.FM śledczy ustalili, że mężczyźni byli widziani w towarzystwie Jarosława Ziętary tuż przed jego zaginięciem.

Nieoficjalnie mówi się, że zatrzymani wcześniej pracowali w policji. Lecz jak twierdzi nasz informator, tylko jeden z mężczyzn był policjantem, natomiast drugi miał pracować w Służbie Bezpieczeństwa, a po transformacji ustrojowej w nowo utworzonym Urzędzie Ochrony Państwa.

Krzysztof M. Kaźmierczak, dziennikarz "Głosu Wielkopolskiego", prywatnie kolega Ziętary, który od początku próbuje rozwikłać tajemnicę jego śmierci, uważa, że wejście śledztwa w fazę zatrzymań bez wątpienia jest przełomem w wyjaśnianiu sprawy zabójstwa dziennikarza. - Tym bardziej, że wcześniej nikomu nie postawiono zarzutów - podkreśla.

Ziętara był dziennikarzem śledczym "Gazety Poznańskiej" (wcześniej "Wprost" i "Gazety Wyborczej"). Pisał o aferach gospodarczych. Wyszedł z domu do pracy 1 września 1992 r. Od tamtej pory nikt go już nie widział. Do dzisiaj nie udało się odnaleźć jego ciała. Krakowskie śledztwo jest trzecim postępowaniem w tej sprawie. Dwa wcześniejsze, prowadzone przez poznańską prokuraturę, umorzono.

Przez lata śledczy przyjmowali wiele scenariuszy. Od uprowadzenia i zabójstwa, poprzez nieszczęśliwy wypadek oraz wyjazd z kraju i rozpoczęcie nowego życia.

Rodzina, przyjaciele i dziennikarze z poznańskich mediów od początku twierdzili, że Ziętara zginął z powodu wiedzy jaką posiadł w związku z prowadzonymi śledztwami dziennikarskimi.

W czerwcu 2011 r., zgodnie z dyspozycją z Prokuratury Generalnej, poznańska prokuratura wystąpiła o prowadzenie śledztwa przez inną jednostkę. Przekazano je Prokuraturze Apelacyjnej w Krakowie. - Niestety, poznańskie organa ścigania bagatelizowały wersję, że zniknięcie dziennikarza ma związek z jego działalnością zawodową - mówi Krzysztof M. Kaźmierczak. - Tak naprawdę nie badano, czym się zajmował i na ile mogło to być dla niego groźne. Krakowska prokuratura tymczasem nadała tej wersji priorytet i dało to efekt - dodaje.

Prawdziwy przełom nastąpił 4 listopada tego roku. Policja, na wniosek prokuratury, zatrzymała biznesmena i byłego senatora z Poznania Aleksandra G. Sąd przychylił się do wniosku o jego aresztowanie.

Zdaniem śledczych, zgromadzony materiał dowodowy świadczy, że Aleksander G. w czerwcu 1992 r. nakłaniał do porwania i zabójstwa Jarosława Ziętary. Ponadto przedsiębiorca miał być widziany na początku lat 90. z rosyjskim płatnym zabójcą, który mógł być odpowiedzialny za śmierć dziennikarza.

Wiadomo jedynie, że Ziętara, pracując jeszcze w tygodniku "Wprost", zajmował się spółką "Art B", której Aleksander G. był prezesem w 1991 r. Dziennikarz był poruszony ujawnieniem w czerwcu 1992 roku współpracy wielu publicznych osób z SB. Czy planował ujawnić przeszłość i powiązania biznesmena z komunistycznymi służbami? Tego nie wiemy. Krakowska prokuratura nie informuje, czym dziennikarz naraził się G.

Pytanie, czy po 22 latach, bez ciała dziennikarza, uda się ustalić co tak naprawdę zaszło 1 września 1992 r. Na razie pozostaje wierzyć, że prokuratura jest coraz bliżej rozwiązania największej tajemnicy kryminalnej ostatnich 25 lat. Na tym etapie śledztwa nie znamy szczegółów oraz nie wiemy, jak mocny materiał dowodowy zebrał Piotr Kosmaty.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski