– Początkowi sezonu towarzyszą nerwy?
– Nie, był spokój i wyczekiwanie, jak wszystko się ułoży. Ostatnio oddaliśmy sporo skoków na torach lodowych. Rok i dwa lata temu takie przejście na śnieg właśnie w Klingenthal okazało się dobrym pomysłem.
– Forma ma przyjść już teraz?
– Chcielibyśmy, by najpierw forma rosła, potem ustabilizowała się na wysokim poziomie, a szczyt przypadł na lutowe mistrzostwa świata w Falun.
– Pan tej zimy celuje w...
– Zawsze mam jasno postawione cele, więc tym razem też tak zrobiłem. Myślę o medalu właśnie mistrzostw.
– Znowu w drużynie czy tym razem indywidualnie?
– Sprawa otwarta. Medal to medal. Jak będą dwa, to super, jak trzy, jeszcze bardziej super (śmiech). A w jakim konkursie i na jakiej skoczni je zdobędę, to sprawa drugorzędna. Ponadto Puchar Świata chciałbym skończyć w „10” klasyfikacji generalnej i przynajmniej raz stanąć na podium któregoś z konkursów.
– Po głowie chodzi, by zmienić Kamila Stocha w roli lidera drużyny?
– Nie myślę w kategoriach bezpośredniej walki z Kamilem. Kto pierwszy, drugi w kadrze... Też drugorzędna sprawa.
– Ale chyba czuje się Pan ważną postacią zespołu.
– Jak najbardziej. Myślę, że moja pozycja jest mocna, a to daje mi spokój. Jeden potrzebuje pewności, tego, że wie, iż nawet jeśli coś tam na treningu nie poszło, pojedzie na zawody. Inny wymaga ciągłej motywacji.
– A Pan?
– Wolę spokój, kiedy znam swoje miejsce w drużynie, a trener obdarza mnie kredytem zaufania.
– U Łukasza Kruczka z reguły ten kredyt Pan ma.
– I oby się nie skończył. Wierzę, że uda się go spłacić z procentem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?