Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Sadlok: Futbol bywa przewrotny

Rozmawiał Bartosz Karcz
Maciej Sadlok jest wyróżniającym się piłkarzem Wisły tej jesieni
Maciej Sadlok jest wyróżniającym się piłkarzem Wisły tej jesieni fot. Andrzej Banaś
Rozmowa. - Myślę, że to normalne, iż chodzi mi taka myśl po głowie, że fajnie byłoby dostać szansę od selekcjonera – mówi piłkarz Wisły Kraków Maciej Sadlok. Dla lewego obrońcy minione miesiące były bardzo udane. W lecie przeniósł się z Chorzowa pod Wawel i stał się pewnym punktem defensywy „Białej Gwiazdy”.

- Zaskoczyły Pana rozmiary zwycięstwa reprezentacji Polski z Gruzją?
- Chyba nikt się nie spodziewał, że ta wygrana będzie aż tak okazała, ale dobrze, że tak się stało, bo to może jeszcze bardziej scementować nasz zespół. Zaskoczenie rozmiarami zwycięstwa jednak jest, bo Gruzja do tej pory raczej nie przegrywała na swoim terenie tak wysoko.

- Mecz z Gruzją zamykał jesienny rozdział eliminacji do mistrzostw Europy. Ma Pan wrażenie po tych kilku meczach, że rodzi się nam prawdziwy zespół, drużyna, po której widać, że jeden zawodnik pójdzie za drugim w ogień?
- Widać to bardzo dobrze, choćby po tym, jak zawodnicy cieszą się po strzelonych bramkach. Jak ktoś wie, jak wygląda życie w zespole, to z takich obrazków wiele może wyczytać. To pokazuje jak piłkarze są ze sobą, a o to chodzi na boisku. Tylko takie podejście może prowadzić do sukcesu.

- Myśli Pan, że to zasługa przede wszystkim trenera Adama Nawałki? Selekcjoner zbierał jeszcze niedawno sporo słów krytyki za liczne powołania, ale teraz widać, że jak się zaczęła gra na poważnie, w eliminacjach, to stara się stawiać na tych samych ludzi.
- Jestem pewien, że trener miał w tym duży udział. Widać, że już teraz udało mu się zbudować trzon drużyny. Jeśli ktoś jeszcze niedawno krytykował selekcjonera, to mówiąc wprost Adam Nawałka zamknął takim osobom usta. A co do atmosfery, to ona rodzi się często w drużynie sama. Z doświadczenia wiem, że to jest jednak nieco dłuższy proces, a to co może znacząco przyspieszyć integrację, to zwycięstwa.

- Oglądając mecz z Gruzją przyglądał się Pan Arturowi Jędrzejczykowi, który występuje na pańskiej pozycji, lewej obronie?
- Szczerze mówiąc nie przyglądałem się grze Artura w jakiś szczególny sposób. Oglądałem po prostu mecz, a gdy Artur był przy piłce, to patrzyłem również na jego grę i wtedy rzeczywiście zastanawiałem się, jak ja zachowałbym się na jego miejscu.

- Jędrzejczyk miał nieco utrudnione zadanie, bo Polska zagrała praktycznie bez lewoskrzydłowego.
- Może trochę miał trudniej, ale Artur to bardzo wszechstronny piłkarz i moim zdaniem poradził sobie bardzo dobrze na tej pozycji.

- Wspomniał Pan, że oglądając mecz z Gruzją zastanawiał się Pan, jak zachowałby się w sytuacjach boiskowych. Odczuwał Pan trochę żal, że nie ma Pana w Tbilisi czy raczej taką wewnętrzną mobilizację, że miło byłoby dołączyć szybko do drużyny, która tak dobrze radzi sobie w eliminacjach do mistrzostw Europy?
- Bardziej można mówić o mobilizacji i takiej trochę sportowej złości. Myślę, że to jednak normalne, że chodzi mi po głowie, że fajnie byłoby dostać szansę od selekcjonera. Pozostaje ciężko pracować, a czasami jest tak, że człowiek nawet się nie spodziewa, a przychodzi powołanie do kadry.

- Może dla Pana i innych ligowców inspiracją będzie przypadek Sebastiana Mili, który jeszcze niedawno miał problemy, żeby grać w podstawowym składzie Śląska Wrocław, a dzisiaj z powodzeniem występuję w kadrze?
- Coś w tym jest. Oglądałem ostatnio fajny reportaż o Sebastianie. Jego przypadek rzeczywiście jest dobrym przykładem na to, że piłka nożna bywa przewrotna. Jeszcze niedawno Sebastian był mocno krytykowany, przez niektórych wręcz wyśmiewany. A jednak pokazał, że w futbolu wszystko jest możliwe. Kibicuję mocno Sebastianowi, bo to w ogóle jest bardzo pozytywna postać, fajny chłopak.

- Spodziewał się Pan, że po jesiennych meczach w eliminacjach do mistrzostw Europy nasza sytuacja będzie aż tak dobra, że będziemy w tabeli grupy wyprzedzać Niemców?
- Mało kto się spodziewał, że będzie aż tak dobrze, chyba nawet najwięksi optymiści tego nie przewidzieli. To jednak super sprawa, że tak to wygląda. Analizowałem nawet tabelę i jak dotarło do mnie, że mamy tylko dwie stracone bramki, to pomyślałem, że z niczego to się nie wzięło. Oby dalej tak to wyglądało.

- Pan też ma wrażenie, że nasza reprezentacja jest bardzo dobrze przygotowania taktycznie do każdego meczu? Z Niemcami graliśmy inaczej niż ze Szkocją, a i na Gruzję trener Nawałka przygotował coś ekstra, żeby zaskoczyć rywala.
- Piłka to również taktyka i trzeba umieć przygotować plan pod konkretnego rywala. Tylko, że pomysł na grę to jedno, a wykonanie to drugie. Jeśli zespół dobrze realizuje zadania taktyczne, to przychodzi sukces. Można się tylko cieszyć, że w przypadku naszej kadry tak to ostatnio wygląda.

- Zostawmy kadrę i przenieśmy się znacznie niżej, bo ostatnio wystąpił Pan w meczu III ligi, w którym Wisła II grała z Hutnikiem. Kiedy ostatni raz miał Pan okazję zagrać na takim szczeblu?
- Jeszcze w Ruchu Chorzów gdy wracałem do gry po kontuzji. To było normalne, że trzeba było się ograć najpierw w drugiej drużynie. To też była III liga.

- W meczu z Hutnikiem chciał Pan sam zagrać czy takie było polecenie trenerów?
- Trener przekazał mi na odprawie, że mam wystąpić w drugiej drużynie. To jednak była normalna sytuacja, bo złapałem czwartą kartkę akurat w takim okresie, że gdybym nie zagrał w rezerwie, to moja przerwa w grze w meczach byłaby już zbyt długa. A tak zagrałem mecz i mogę się cieszyć, że m.in. strzelając bramkę pomogłem w wygraniu tego spotkania.

- Jak się Panu grało z młodszymi kolegami? Wypatrzył Pan w rezerwie kogoś kto w najbliższym czasie może również zacząć dobijać się do składu pierwszej drużyny?
- Generalnie sporo jest w Wiśle młodych chłopaków, którzy mają potencjał, żeby zaistnieć w ekstraklasie. Oni zresztą trenują z nami, trener stopniowo wprowadza ich do drużyny. W czasie meczu z Hutnikiem ciężko mi jednak było o szersze obserwacje, bo jak człowiek gra, to koncentruje się głównie na sobie. Gdybym oglądał ten mecz z boku, byłoby łatwiej o wnioski.

- Mecz ze Śląskiem, w którym Pan nie zagrał, pokazał że o miejsce na lewej stronie obrony martwić się Pan nie musi...
- Cóż, nie będę krył, że lubię czuć, że ktoś na mnie mocno stawia.

- To spotkanie kończyło pierwszą rundę. Pan również, tak jak większość kolegów ma poczucie niedosytu po tych piętnastu meczach w wykonaniu Wisły?
- Mam, bo jak popatrzeć na naszą grę w całej rundzie, to nie była ona stabilna. Potrafiliśmy w jeden weekend zagrać super mecz, a w następnej kolejce wszystko schrzanić. Trzeba mocno popracować nad ustabilizowaniem naszej formy, bo uważam, że mamy taki potencjał, żeby tych punktów było znacznie więcej.

- Skąd się bierze wasz problem z drużynami teoretycznie słabszymi, tymi z dołu tabeli?
- Może wynika to z tego, że te drużyny stawiają zdecydowanie na obronę. Szukają jedynie okazji do kontry. My nie czujemy się dobrze w grze przeciwko takim rywalom. Wolimy zespoły, które stawiają na otwarty futbol i wymianę ciosów.

- Pytam o to nie bez przyczyny, bo w następnej kolejce znów zagracie z drużyną z drugiej ósemki, choć Górnik Łęczna nie do końca jest zespołem, który tylko się broni i kontruje.
- Jak na beniaminka Górnik prezentuje ładny dla oka futbol. Oni się nie murują, nie boją się, tylko próbują grać w piłkę. Zobaczymy jak będzie, czekamy na ten mecz, choć już teraz wiemy, że będziemy mogli lepiej przygotować się do spotkania z nimi niż na inaugurację sezonu. Wtedy Górnik był pewnego rodzaju niewiadomą.

- Jeśli chodzi o wyniki drużyny, jest niedosyt. Jeśli jednak chodzi o Pana indywidualne dokonania, chyba może Pan być zadowolony. Wiele osób uważa, że ze wszystkich piłkarzy, których Wisła pozyskała latem, Pan wypadł najlepiej.
- Cieszę się bardzo z takich opinii i powiem szczerze, że sam nie przypuszczałem, że tak się to wszystko potoczy, że tak szybko się odbuduję. Myślę jednak, że była jedna, najważniejsza przyczyna, że tak się stało – nie miałem żadnych problemów ze zdrowiem. Mogłem przejść normalnie cały cykl przygotowań do sezonu. Wiedziałem, że jak będę zdrowy, to prędzej czy później dojdę do dobrej dyspozycji. To pierwsza taka runda od trzech lat, że nie miałem żadnych problemów ze zdrowiem.

- Ale że bramki Pan będzie strzelał, to chyba się Pan nie spodziewał. Przypomnijmy, że przez całą karierę przed przyjściem do Wisły strzelił Pan raptem jednego gola, a w minionej rundzie dwa.
- To akurat nawet mi się nie śniło...

- Robicie sobie w szatni jakiś plan na cztery mecze, które wam jeszcze zostały w tym roku?
- Plan jest prosty, zdobyć jak najwięcej punktów. Super byłoby gdybyśmy awansowali w tabeli, bo łatwiej przygotowuje się do kolejnej rundy, jak się ma świadomość, że jest się wysoko.

- I można będzie już nie mówić o niedosycie...
- Dokładnie. To jest szansa, żebyśmy poprawili statystyki i podsumowując nie tylko rundę, ale całą jesień w naszym wykonaniu mogli mówić, że było w porządku. Naszym celem jest, żeby Wisła chwalona była nie tylko za efektowną grę i ładne bramki, ale również za to, że jest wysoko w tabeli.

- Na koniec chciałbym zapytać Pana o zamieszanie w klubie, o problemy organizacyjne i finansowe. Pan z podobnymi sytuacjami spotkał się już choćby w Ruchu Chorzów. Spodziewał się Pan, że w Wiśle będzie pod tym względem lepiej?
- Uważam, że w Wiśle nie ma sytuacji, która skłaniałaby do paniki. Czasami jest trudniejszy moment, ale myślę, że klub sobie poradzi z problemami. Widać też zresztą było, że na naszej grze te problemy się nie odbijały.

- Paweł Brożek powiedział ostatnio, że nie ma co narzekać, bo macie wszystko, co piłkarz potrzebuje do solidnego przygotowania do meczu, a i pensje z opóźnieniem, bo z opóźnieniem, ale jednak wpływają na wasze konta. Podpisałby się Pan pod taką opinią kolegi?
- Obiema rękami. Jeśli każda drużyna w Polsce miałaby takie warunki, jak my do treningów, to nie musielibyśmy się wstydzić przed resztą Europy. Odnośnie tych mitycznych problemów finansowych Wisły też nie jest tak źle, jak niektórzy sądzą. My jako piłkarze nie mamy na co narzekać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski