Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków azylem dla Polańskiego [WIDEO]

Urszula Wolak, Łukasz Gazur, Włodzimierz Knap
Prawo. Znany reżyser był wczoraj przesłuchiwany przez krakowską prokuraturę. Jak twierdzą jego prawnicy, teraz może bez przeszkód poruszać się na terenie Polski.

To była nieoczekiwana wizyta. O ile można było spodziewać się Romana Polańskiego we wtorek na uroczystym otwarciu wystawy stałej w Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie, to wczorajszy pobyt w Krakowie był trzymany w głębokiej tajemnicy.

Twórca „Pianisty”, „Olivera Twista”, „Ghost Writera” oraz „Wenus w futrze” zjawił się jednak w Polsce incognito. Wszystko przez to, że od 37 lat jest ścigany przez władze amerykańskie, a powodem są oskarżenia o gwałt na nastolatce. Oznacza to, że Polański może obawiać się aresztowania na wniosek Stanów Zjednoczonych, a nawet ekstradycji.

Jednak wczoraj pojawiła się dla niego dobra informacja. Po tym, jak Departament Stanu USA zwrócił się z nakazem aresztowania, reżyser dobrowolnie udał się do krakowskiej Prokuratury Okręgowej, która uznała po przesłuchaniu, że nie wystąpi do sądu z takim wnioskiem. Jak stwierdzili prokuratorzy, brakuje ku temu podstaw.

– Uznano, że Roman Polański nie będzie utrudniał ewentualnego postępowania ekstradycyjnego, gdyż podczas pobytu w Polsce będzie do dyspozycji prokuratury i sądu. Sprawy ewentualnej ekstradycji nie będziemy komentować, bo taki wniosek nie wpłynął – mówi Jan Olszewski, adwokat Polańskiego.

– Taka decyzja prokuratury oznacza w praktyce, że reżyser od wczoraj może swobodnie poruszać się na terenie naszego kraju. Reżyser może przyjeżdżać do Polski, z kim chce i kiedy chce – dodaje Jerzy Stachowicz, drugi z obrońców reżysera.

Przypomnijmy, Roman Polański od dawna chciał zacieśnić swoje kontakty z ojczyzną, a szczególnie z Krakowem. Od jakiegoś czasu – co zresztą potwierdzili nam wczoraj jego adwokaci – wynajmuje mieszkanie na starym Podgórzu. Jest w nim też zameldowany.

To tereny dawnego getta – ważne dla historii Polańskiego w Krakowie – do którego 6-letni wówczas twórca trafił wraz z rodzicami.

Poza tym – co również udało nam się potwierdzić – zgodził się wejść w skład honorowej kapituły Nagrody im. Wojciecha Kilara, przyznawanej w czasie krakowskiego Festiwalu Muzyki Filmowej. W gremium tym zasiadają oprócz Polańskiego także Andrzej Wajda, Krzysztof Penderecki i Krzysztof Zanussi.

– Cieszy mnie, że zaszczytne grono kapituły rozrosło się do takiego rozmiaru i że zasiadają w niej tej klasy twórcy – mówi Robert Piaskowski, dyrektor programowy Festiwalu Muzyki Filmowej.

Polański odwiedził Kraków w tym roku już po raz kolejny.

W czerwcu pisaliśmy o tym, że ma w mieście mieszkanie i zamierza swój najnowszy film, poświęcony sprawie Alfreda Drey­fusa, zrealizować prawdopodobnie w Alver-nia Studios. Ma on przedstawiać XIX-wieczną historię francuskiego oficera niesłusznie oskarżonego o szpiegostwo na rzecz Niemiec. Twórca chce odnieść się do współczesności. Zobaczył w niej bowiem paralelę do losu Edwarda Snowdena.

Dotychczas z powodów bezpieczeństwa, a także ze względu na fakt, iż reżyser jest ścigany przez amerykańskie władze, szczegółowe informacje o jego pobycie w Krakowie objęte były tajemnicą. Teraz będzie mógł swobodnie poruszać się po mieście bez obawy zatrzymania przez prokuraturę.

Wszystko wskazuje na to, że znany reżyser, obywatel RP i jednocześnie krakowianin, może czuć się w Polsce bezpieczny

Roman Polański został wczoraj przesłuchany w krakowskiej prokuraturze w charakterze podejrzanego, a następnie zwolniony.

– Jest wolny. Przysługują mu pełne prawa, łącznie z wyjazdem i wjazdem do Polski – mówi Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Generalnej.

Przesłuchany został dlatego, że do Prokuratury Generalnej wpłynął wniosek rządu USA o zatrzymanie reżysera.

Jest on ścigany przez amerykański wymiar sprawiedliwości za gwałt na 13-latce, który popełnił 37 lat temu. W USA to przestępstwo nie przedawnia się. W Polsce przedawnienie następuje po 25 latach, jeśli sprawcy został postawiony zarzut.

Polański, zgodnie z prawem, odmówił wczoraj złożenia wyjaśnień w sprawie wydarzeń sprzed 37 lat. Zobowiązał się jednak do stawiania się na każde wezwanie krakowskich śledczych i podał swoje dane.

Zatrzymanie Polańskiego, zdaniem władz USA, miało ułatwić procedurę ekstradycyjną. Wniosek ekstradycyjny do Polski jeszcze nie trafił, lecz zapewne wpłynie. Najpewniej też twórca „Pianisty”, który ma obywatelstwo polskie i francuskie, nie zostanie przekazany Amerykanom.

– Polskie „nie” nie wpłynie na relacje między Warszawą a Waszyngtonem – mówi dr Tomasz Płudowski, amerykanista z Wyższej Szkoły Studiów Międzynarodowych w Łodzi. – Z punktu widzenia Amerykanów to sprawa obyczajowa, bez kontekstów politycznych. Przypomina, że polska prokuratura już w 2010 r. nie wydała zgody na wydanie Polańskiego USA.

Jednak problem jest i to podwójny. Dla reżysera, bo w Krakowie chce kręcić film o tzw. aferze Alfreda Dreyfusa, francuskiego oficera, który w końcu XIX stulecia został niesłusznie skazany za zdradę. Zdjęcia do niego mają rozpocząć się wiosną 2015 r.

Problem ma też naturę prawną, bowiem w 1996 r. została zawarta umowa o ekstradycji między Polską a USA. Amerykanie podkreślają, że istotne jest w niej to, że liczy się przedawnienie w kraju, który występuje o ekstradycję.

Polscy prawnicy kładą nacisk na inne sprawy. Krzysztof Karsznicki, były szef departamentu prawnego MSZ, przypomina, że „zgodnie z umową ani Polska, ani USA nie są zobowiązane do wydawania własnych obywateli”.

– Tylko sąd może dokonać wydania takiej osoby, jeśli uzna wydanie jej za „właściwe i możliwe”. W identyczny sposób tę umowę o ekstradycji wyjaśnia dr Marcin Piechocki, doradca ministra sprawiedliwości, zaangażowany w kwestie dotyczące współpracy prawnj obu krajów.

Jeżeli USA przyślą wniosek o ekstradycję, trafi on najpierw do prokuratury, potem do sądu. Jeśli ten nie zgodzi się na wydanie Polańskiego, oznacza to koniec sprawy. Jeśli natomiast zgodzi się, ostatnie słowo należy do ministra sprawiedliwości RP. Może on odmówić wydania polskiego obywatela i od tej decyzji nie można się odwołać.

Krzysztof Kwiatkowski, były minister sprawiedliwości, dziś prezes NIK, zwraca uwagę, że Amerykanie nie wydawali swoich obywateli, gdy Polska o to do nich występowała.

– Jako minister wystosowałem wniosek ekstradycyjny, chcąc sprowadzić do Polski bardzo znanego aferzystę z początku lat 90., który przebywał w USA. Amerykanie nawet nie podjęli działań – mówi Kwiatkowski.

Prof. Zbigniew Ćwiąkalski, karnista z UJ, były szef resortu sprawiedliwości, też zwraca uwagę na zachowanie USA. – Nie wydali nam Edwarda Mazura albo skazanego przez sąd w sprawie FOZZ Dariusza Przywie­czerskiego. Prof. Ćwiąkalski przekonuje, że w sprawie Polańskiego należy pamiętać, iż w Polsce przestępstwo popełnione przez reżysera przedawniło się, ofiara zawarła z nim ugodę, a jego wydania odmówiła kilka lat temu Szwajcaria.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski