– Pamięta Pan swoje pierwsze zamieszczone w gazecie zdjęcie?
– Ukazało się 52 lata temu w „Echu Krakowa”. Przedstawiało młodą, ładną dziewczynę siedzącą na murku pod katedrą wawelską w słoneczny dzień i czytającą książkę.
– Dlaczego Pan, absolwent Akademii Sztuk Pięknych, malarz, zajął się zawodowo fotografią prasową?
– Zdjęcia zacząłem robić w 1961 r., z tym że do zawodowej fotografii było mi jeszcze wtedy daleko. Najpierw Krakowskie Towarzystwo Fotograficzne zorganizowało konkurs, na którym dostałem nagrodę „Gazety Krakowskiej”.
Ówczesny zastępca redaktora naczelnego Stanisław Peters zaproponował mi w związku z tym współpracę z działem miejskim. Zostałem więc współpracownikiem i realizowałem rozmaite zlecenia. Ich liczba wzrosła, gdy zacząłem studia na ASP.
Warunkiem otrzymania etatu było ukończenie studiów, pracowałem więc na umowy-zlecenia. Etat dostałem w 1960 r., gdy ukończyłem Akademię. W „Gazecie Krakowskiej” przepracowałem 30 lat.
– W całej swojej karierze zawodowej robił Pan zdjęcia dla wszystkich trzech krakowskich gazet codziennych.
– Na początku lat 80. przeszedłem do „Echa Krakowa” i spędziłem tam cudowne pięć lat. Atmosfera była znakomita, zespół mały i zgrany. „Echo” było wówczas czytane przez większość krakowian. Informacje w nim były krótkie, szybkie i ciekawe, było też dużo wiadomości sportowych.
Niestety, „Echo” upadło w pięćdziesiątą rocznicę swojego powstania. Przeszedłem wtedy do „Dziennika Polskiego”, który wtedy bardzo dynamicznie się rozwijał. Pracowałem w nim przez piętnaście lat aż do przejścia na emeryturę. Nadal z „Dziennikiem” współpracuję.
– W albumie „Blaski i nędze życia w PRL” znalazło się blisko 300 zdjęć pokazujących życie codzienne, ale też święta, rozmaite wydarzenia i postacie z okresu PRL. W jakich okolicznościach powstawały te fotografie?
– Te 300 zdjęć to wybór z około 1,5 tys., jakie przedstawiłem wydawcy. Trudno mi zliczyć wszystkie fotografie zrobione przeze mnie w ciągu prawie 60 lat pracy zawodowej.
Wiele negatywów straciłem w zalanej piwnicy. Zdjęcia w albumie powstawały od lat 50. do końca 80. i rzeczywiście są pewną kroniką naszego kraju (a zwłaszcza Krakowa i południa Polski) i naszego życia. Powstawały podczas mojej pracy fotoreporterskiej dla kolejnych gazet, o których mówiłem wcześniej.
Dużo zdjęć dotyczyło krakowskiej tematyki miejskiej. Były to tzw. uchwycone scenki: zwykle ludzie, ale też zdarzenia czy miejsca. Były też oczywiście fotointerwencje, w których pokazywaliśmy rozmaite nieprawidłowości: dziury, śmieci itp.
Wyglądało to tak, że idąc do redakcji, zwykle robiłem dwa, trzy takie tematy, z których szefostwo coś wybierało. Różnica między tamtymi czasami a dzisiejszymi jest taka, że wówczas władze bardzo uważnie czytały takie informacje i od razu zlecały interwencję. Robiło się też oficjalne wydarzenia: wizyty premierów i prezydentów w Krakowie, uroczystości, otwarcia itd.
– A co najbardziej lubił Pan fotografować?
– Zwykle były to scenki miejskie, typy ludzkie, jakieś ciekawe sytuacje. Robiłem je dla siebie, nie na łamy gazet. Regularnie odkładałem te perełki do swojego archiwum. Tak właśnie było z zamieszczonymi w albumie „Blaski i nędze życia PRL” zdjęciami krakowskich węglarzy. Tego zawodu już dawno nie ma, a moje fotografie nabrały waloru historycznego. No i doczekały się publikacji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?