Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wykształcona bieda

Ryszard Terlecki
Wszystko jest polityką. W nowym rządzie nikt nie zauważył, że 1 października nie tylko w Warszawie odbywają się inauguracje nowego roku akademickiego (np. na Uniwersytecie Jagiellońskim, Uniwersytecie Wrocławskim czy Politechnice Śląskiej), na których władze państwowe reprezento wać będą zaledwie drugorzędni urzędnicy, bo tego dnia Sejm zajmie się głosowaniem nad powołaniem ekipy premier Kopacz.

Uroczystości akademickie odbędą się więc bez ministrów czy posłów, co w przypadku reprezentantów rządzącej partii nie jest zapewne wielką stratą, ale świetnie obrazuje stosunek obecnej koalicji do szkolnictwa wyższego. Bieda, biurokracja i brak zainteresowania – program 3 X b – to, jak się okazuje, wizytówka nie tylko poprzedniego, ale i powoływanego rządu.

Ani obecna, ani poprzednia minister nauki i szkolnictwa wyższego (poprzednia pojechała na zasłużoną emeryturę do Brukseli) nie wyróżniły się niczym szczególnym.

Poprzednia, minister Kudrycka, wprowadzała źle przygotowaną i szkodliwą reformę szkolnictwa wyższego, a obecna, Kolarska-Bobińska, „poprawia” ją na jeszcze gorszą. Wszystko to dzieje się przy postępującym ubożeniu kadr akademickich, wyjąwszy oczywiście pracowników „frontu nauki”, którzy za ofiarną służbę ministerstwu obficie czerpią rozmaite, często dyskretne, korzyści.

Pieniędzy na naukę jak nie ma, tak nie będzie, nauczycielom akademickim odebrano część wynagrodzeń, które otrzymywali z tytułu praw autorskich, a także ograniczono możliwość pracy na drugim etacie.

Całe szkolnictwo wyższe poddano urzędniczej dyktaturze, nie tylko uciążliwej i pracochłonnej, ale w dodatku wymyślonej przez jakiegoś osła. Urzędowa sprawozdawczość jak zaraza pochłania kolejne resorty, urzędników przybywa, bo ktoś musi segregować te tony makulatury (co nie znaczy, że ktoś je czyta), państwo jest coraz droższe, zadowoleni są tylko ministrowie, którzy rywalizują w ilości podległych im pracowników.

Uczelnie walczą o przeżycie, do władz akademickich trafiają więc oportuniści, którzy na baczność wysłuchują urzędniczych połajanek. Wszyscy zabiegają o okruszki z ministerialnego stołu, tylko najbardziej usłużni i uniżeni mogą liczyć na większe kąski. Środowisko naukowe, w większości zastraszone i zależne od widzimisię ministerialnych prominentów, nie tylko nie protestuje, ale nawet nie śmie mieć własnego zdania.

Wyjątkiem jest środowisko poznańskie, ale ten wyjątek tylko potwierdza smutną regułę. Nauka, która w wielu państwach stała się motorem rozwoju i fundamentem dobrobytu, w Polsce jest traktowana jako uciążliwy natręt, marnujący pieniądze na kształcenie młodych ludzi, których i tak należy wyekspediować na emigrację. Bo obecna władza nie potrzebuje wykształconych, tylko posłusznych, a to jest zasadnicza różnica.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wykształcona bieda - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski