Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na uczelni sypie dowcipami, a w sądzie strzela konkretami

Marcin Banasik
Prof. Ćwiąkalski: - W ministerstwie mogłem liczyć na 8,2 tys. zł na rękę. W porównaniu z zarobkami wziętego adwokata, była to mała kwota
Prof. Ćwiąkalski: - W ministerstwie mogłem liczyć na 8,2 tys. zł na rękę. W porównaniu z zarobkami wziętego adwokata, była to mała kwota Andrzej Banaś
Ministrem sprawiedliwości został, żeby udowodnić swojemu poprzednikowi, że można coś zmienić, nie robiąc ze sceny politycznej areny do walki. Półtora roku później Zbigniew Ćwiąkalski trafił na minę, która zakończyła jego karierę polityczną. To nie zaszkodziło mu jednak w karierze prawniczej.

Młody dr Zbigniew Ćwiąkalski miał przyjemność zasiadać w jury konkursu na najmilszą studentkę prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. W fazie finałowej Tomasz Gizbert-Studnicki, również członek jury, zadał jednej z kandydatek pytanie: do kogo podobny jest dr Ćwiąkalski. Liczył, że jedna z najmilszych odpowie: do Romana Kłosowskiego.

Studentce przyszły minister sprawiedliwości nie kojarzył się jednak z małym i krępym bohaterem popularnego serialu "Czterdziestolatek". - Dla niej byłem jak Olbrychski. Od tamtej pory w kręgu znajomych mówiono na mnie Daniel - wspomina uniwersytecką młodość jeden z najbardziej znanych adwokatów w kraju.

Posturą daleko mu do bohatera filmowej wersji sienkiewiczowskiej Trylogii. Jeśli jednak jego wielkość oceniać po rozmachu kariery zawodowej - dorównuje Kmicicowi. Minister sprawiedliwości, prokurator generalny, profesor i znany z kilkusekundowej roli w filmie "Vinci" aktor urodził się w 1950 r. w Łańcucie. Jego rodzina , wysiedlona z Buczacza, przeniosła się tam po wojnie. Czesław Ćwiąkalski, sędzia i radca prawny, był ojcem niesłychanie łagodnym.

Często był wręcz namawiany przez młodszą o 18 lat żonę, by dał wreszcie klapsa niesfornemu synowi. - Jako dziecko uwielbiałem czytać akta, które przynosił do domu. Najbardziej interesowało mnie to, w jaki sposób strony walczą na argumenty - wspomina pierwsze lektury 64-letni Zbigniew Ćwiąkalski. Podkreśla, że w rodzinnym domu nie można było wyrzucić gazety, dopóki nie było na niej napisane przez ojca "czytana".

Między godzinami spędzanymi nad aktami młody Zbigniew znajdował jednak czas na typowo chłopięce zabawy. - W okolicy nie było drzewa, na które bym nie wszedł. Jeździłem na wycieczki rowerowe i strzelałem z własnoręcznie zrobionej procy - mówi mec. Ćwiąkalski. W nauce szło mu dobrze, chętnie grał w szkolnym teatrze. Udzielał się również w konkursach recytatorskich. Potrafił przez pół godziny deklamować z pamięci obszerne fragmenty "Ogniem i mieczem".

To, kim będzie w przyszłości, było jednak przesądzone od dziecka. Bo choć interesował się także medycyną, na pytanie: kim będziesz - odpowiadał: prawnikiem. Dla swoich dzieci również nie widział innej przyszłości. Syn Piotr został notariuszem, córka Bogumiła adwokatem. - Ojciec powiedział, że studiować możemy, co tylko chcemy. O ile będzie to prawo - z uśmiechem wspomina syn Piotr.

Tak jasno sprecyzowane cele szybko owocowały sukcesami. Studia, doktorat, habilitacja i profesura. - Sale na jego zajęciach zawsze były pełne. Ma doskonałą umiejętność pracy z młodymi ludźmi. Jest bezpośredni, dowcipny i na luzie - wylicza Wojciech Bergier, krakowski adwokat, były student prof. Ćwiąkalskiego. Mecenas podkreśla jednak, że kiedy profesor zakłada togę adwokacką, dowcip i luz natychmiast ustępuje konkretom. - Na sali sądowej to prawdziwy specjalista. Taki "mister konkret" - zapewnia Bergier.

Również w samych superlatywach o profesorze Ćwiąkalskim wypowiada się jego kolega prof. Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. - Znam go od lat i wiedziałem, że to doskonały prawnik, ale kiedy objął resort sprawiedliwości, zaskoczył mnie swoimi talentami politycznymi. Z jego wypowiedzi zawsze bił rozsądek, prostota i jasność słowa - ocenia prof. Zoll, były prezes TK.

Ministrem sprawiedliwości Ćwiąkalski został w 2007 roku. - Zgodziłem się na objęcie stanowiska, ponieważ chciałem udowodnić mojemu poprzednikowi, Zbigniewowi Ziobrze, że można wprowadzać zmiany, nie robiąc z ministerstwa sceny do walki politycznej - wyjaśnia adwokat. Dodaje jednak, że rodzina odradzała mu przyjęcie nominacji. - Żona zapytała mnie, czy wiem, ile będę wtedy zarabiał. W ministerstwie mogłem liczyć na 8,2 tys. zł na rękę. W porównaniu z zarobkami wziętego adwokata, była to mała kwota - przyznaje mec. Ćwiąkalski.
Jako swój największy polityczny sukces uważa rozdzielenie funkcji ministra i prokuratora generalnego. Prawnik znany jest też z powiedzenia, że "na polityce można wylecieć jak na minie". Na swoją minę trafił po tym, jak trzeci skazany za współudział w porwaniu i zabójstwie Krzysztofa Olewnika, Robert Pazik, popełnił w celi samobójstwo. Zbigniew Ćwiąkalski oddał się wtedy do dyspozycji premiera. A Donald Tusk dymisję przyjął. Do dziś wielu komentatorów uważa, że premier podjął wtedy nieuzasadnioną i populistyczną decyzję.

Największym krytykiem Zbigniewa Ćwiąkalskiego jest jego poprzednik na stanowisku ministra sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który zarzuca mu "polityczną służalczość" wobec partii rządzącej. - Podczas jego kadencji było najwięcej śledztw wymierzonych w opozycję, tylko w stosunku do mnie wszczęto ok. 60 śledztw. Wszystkie zostały umorzone, co pokazało ich bezpodstawność. Ponadto wyrzucił wielu młodych prokuratorów, których powołałem, a ich miejsca obsadził kadrą pamiętającą komunistyczne czasy - mówi lider Solidarnej Polski (SP).

Zbigniew Ćwiąkalski nie zamierza wchodzić z politykiem w dyskusję. Na zarzuty odpowiada krótko: - Jak zwykle pan Ziobro mówi nieprawdę.

Lider SP twierdzi ponadto, że Ćwiąkalski wykorzystywał posadę ministra jako "kładkę", która pozwalała mu dotrzeć do najważniejszych ludzi w kraju i zyskać ich przychylność.

Mec. Ćwiąkalski przyznaje, że jego klienci to często bogaci ludzie, którzy nie zawsze są kryształowi. Przyjmował jednak ich zlecenia długo przed objęciem funkcji w rządzie. - Adwokat, podobnie jak lekarz, nie może odmówić świadczenia swoich usług tylko dlatego, że ktoś łamie prawo. Obrona należy się każdemu, a prawnik jest od tego, żeby wykonywać swój zawód najlepiej jak potrafi - tłumaczy.

Zbigniew Ćwiąkalski był adwokatem m.in. byłego senatora Henryka Stokłosy, oskarżanego o korupcję. Z tej funkcji zrezygnował 12 listopada 2007 r. - kilka godzin po tym, gdy jego klient wpadł w ręce niemieckiej policji. Już 16 listopada został ministrem. Protestująca przeciw jego kandydaturze opozycja nazwała go wówczas "adwokatem oligarchów".

Dziś adwokat jest współwłaścicielem jednej z najlepiej prosperujących kancelarii w kraju. Mecenas przyznaje, że jego firma nie narzeka na brak klientów. - Są ludzie, którzy chcą, żeby bronił ich były minister sprawiedliwości - dodaje.

Prywatnie uważa się za klasyka. Lubi muzykę poważną i książki, które na stałe zapisały się w historii światowej literatury. "Mistrza i Małgorzatę" czytał kilkakrotnie. Czasem jednak lubi delikatnie zaszaleć. Wsiada wtedy do swojego granatowego audi

A6 z silnikiem o mocy 300 KM i wciska gaz do dechy. Jego rekord prędkości to 250 km/h. - Na niemieckiej autostradzie - nadmienia.

Mocno zaznacza, że nie lubi luksusu i wystawnego życia. Z wakacji najchętniej wspomina jednak te spędzone na Karaibach.

***
Zbigniew Ćwiąkalski znany jest z wypowiedzi, które dziś funkcjonują jako cytaty. Oto kilka z nich.

"Zdziwiłaby się Pani, ale zyskam na powrocie do zawodu. Różnica w rocznym dochodzie, to jakieś może nawet kilkaset tysięcy złotych" - odpowiedź do "Polityki" na pytanie o ewentualne straty materialne po stracie ministerialnej posady.

"Ma do mnie jakiś osobisty uraz. Nie mam pojęcia dlacz" - o podejściu do niego Zbigniewa Ziobry.

"Gdyby w Polsce tak było, że każdy, kto wybije okno, musi się liczyć, że dostanie nóż w pierś, to ja dziękuję i wyprowadzam się do innego kraju" - komentarz w sprawie zarzutu zabójstwa za zabicie włamywacza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski