Krakowianie pokonali na własnym torze 54:36 drużynę MDM Komputery Dreier ŻKS Ostrovia, czym zrobili duży krok w stronę upragnionego awansu do I ligi. W niedzielnym rewanżu (godz. 20) muszą obronić 18 punktów zaliczki.
– Cała nasza drużyna wzorowo odrobiła pierwszą lekcję i przeciw Ostrovii pojechaliśmy bardzo dobrze – chwali swych zawodników prezes krakowskiego klubu Paweł Sadzikowski, choć nieco go „zawiedli”, bo typował zwycięstwo 55:35. – Wszyscy doskonale wiedzą, o co walczą. Tak blisko awansu do I ligi nasz klub nie był od 54 lat. Na torze nie było siedmiu nazwisk, tylko jedna prawdziwa drużyna. Nie sądzę, by ostrowianie nas zlekceważyli. Po prostu byliśmy od nich lepsi. W rewanżu nie będziemy tylko bronić tej zaliczki, pojedziemy tam po kolejne zwycięstwo.
Jak mówi prezes, tak dobrego występu w decydującej fazie sezonu upatrywać też należy w dbałości o organizacyjne szczegóły (zawodnicy mają nawet specjalne indywidualne sesje z psychologiem) i doskonałej atmosferze w zespole.
– Jest jak w rodzinie, naszym atutem jest „team spirit”. Na przykład Rafał Trojanowski, który jest kontuzjowany, przyjeżdża na każdy mecz i w parku maszyn pomaga innym naszym żużlowcom. Zawodnicy wiedzą też, że są mile widziani w naszym zespole na kolejny sezon, niezależnie od tego, w której lidze byśmy mieli jeździć. Dlatego teraz mają bardziej spokojne głowy – mówi prezes.
Dodaje, że również działacze i sztab szkoleniowy, przez te kilka lat po reaktywacji sekcji, nauczyli się z większym dystansem podchodzić do wyników: – Choć wcześniej w tym sezonie różnie się nam wiodło, były porażki, to nie robiliśmy gwałtownych ruchów. Wiedzieliśmy, że zawodnicy potrzebują trochę czasu i dobrze przygotują się do fazy play-off. To się potwierdziło, wygraliśmy wszystkie trzy mecze (wcześniej dwa z KSM Krosno – przyp.).
Ten następny można przegrać, ale najwyżej 17 punktami, gdyż przy remisie promowana będzie ekipa, która po rundzie zasadniczej zajęła wyższe miejsce, czyli Ostrovia. Ten zespół już pokazał w play-off, że niestraszna mu presja. W półfinale przegrał w Pile z Victorią 12 „oczkami”, w rewanżu rozbił rywala, zwyciężając 65:25. Na starcie u siebie z krakowianami też zamierza rzucić wszystkie siły, nawet nadwyrężyć budżet.
– Mecz zacznie się o godzinie 20, bo rywale będą czekać na Alesa Drymla. W niedzielę wystartuje on w turnieju w Czechach, do Ostrowa ma dolecieć wynajętym helikopterem – mówi Sadzikowski.
Przegrany w finale play-off kolejną szansę dostanie w barażu z 7. ekipą I ligi, ŻKS ROW Rybnik. W Speedway Wandzie Instal nie dopuszczają myśli o takim scenariuszu. – Dla nas mecz w Ostrowie będzie ostatnim w sezonie – uśmiecha się Sadzikowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?