Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obecni do ostatnich chwil

Katarzyna Hołuj
Zespół Hospicjum Domowego im. Królowej Apostołów w Wiśniowej
Zespół Hospicjum Domowego im. Królowej Apostołów w Wiśniowej FOT. ARCHIWUM HOSPICJUM DOMOWEGO
Wiśniowa. Hospicjum Domowe jest po to, aby chorzy mogli odchodzić w domach, wśród bliskich, trzymani przez nich za rękę.

Powołały je do życia pielęgniarki środowiskowe. Zauważyły, że ludzie termi­nalnie chorzy, oraz ich rodziny potrzebują fachowej pomocy. Gdy medycyna jest bezradna i zdrowia przywrócić się nie da, trzeba zadbać o komfort chorych.

Nikt nie wie, kiedy przyjdzie mu odejść, ale jeśli ta perspektywa się skraca, wolimy być w domu, wśród rodziny, w otoczeniu, które znamy. – I to jest najważniejsze – mówi z przekonaniem Anna Szymoniak, pielęgniarka w Hospicjum Domowym im. Królowej Apostołów w Wiśniowej.

– Chodzi o to, żeby chory nie cierpiał, żeby czuł obecność kogoś bliskiego, a gdy zechce miał kogo trzymać za rękę – mówi Barbara Lechwar, wiceprezes Hospicjum.

Są też wśród ich podopiecznych osoby samotne. Jak pani Maria; pod opieką hospicjum od kilku miesięcy. – Pielęgniarka jest u mnie trzy razy w tygodniu. Sprawdza jak się czuję, podaje leki – mówi. – Nie zaniedbała mnie nawet wtedy, gdy na skutek powodzi hospicjum straciło karetkę. Pielęgniarki i lekarze przyjeżdżali własnymi autami.

Praca w hospicjum nie jest łatwa. Tu przecież obcuje się ze śmiercią. Z każdą pogodzić jest się trudno, ale najtrudniej, jak mówią pracownicy, zaakceptować odchodzenie najmłodszych. – Przy mnie umierał dziesięcioletni chłopiec. W tamtej chwili wydawało mi się, że jestem silną doświadczoną pielęgniarką. Ale emocje wróciły później. Wciąż przed oczami miałam jego buzię, słyszłam głos kiedy opowiadał o swoich marzeniach. A chciał proszę pani po prostu pójść do kościoła i uczestniczyć w mszy. To było dziecko wielkiej wiary. Wyciszenie moich emocji przyszło z czasem – opowiada Anna Irzyk, pielęgniarka.

Mimo, że opieka nad osobami terminalnie chorymi jest trudna i bardzo odpowiedzialna, pani Anna nie zamieniłaby jej na inną. – Mam satysfakcję, bo naprawdę jestem potrzebna. Nie jestem jakimś Herosem, ale moim zadaniem jest pomóc choremu i jego rodzinie. Dlatego nawet najsmutniejszych chwilach muszę opanować emocje i powstrzymać łzy. To bliscy zmarłego mają prawo do rozpaczy.

Zadaniem pracowników hospicjum jest opanowanie bólu, który osacza chorych. Dzisiejsza medycyna zna sposoby, żeby sie go pozbyć i zapewnić cierpiacemu komfort. Bywa jednak, że trzeba do takiej kuracji przekonać bliskich.

Kiedy hospicjum powstało miało pod opieką sześcioro chorych. To niedużo, jeśli porówna się tę liczbę do dzisiejszej. Dziś tylko wiśniowska placówka ma pod opieką 51 chorych dorosłych, kolejnych 26 dzieci. Dodatkowo jej dwie filie (w Kętach i w Andrychowie) sprawują obecnie opiekę w domach nad 30 kolejnymi chorymi.

Jak mówi kierująca hospicjum Danuta Kowal, opieka hospicju domowego jest bezpłatna, dzięki temu, że ma ono kontrakt z NFZ, a także dzięki pomocy Stowarzyszenia „Bądźmy razem”, które wspomaga jego działalność organizując zbiórki pieniędzy i akcje charytatywne na jego rzecz. Chodzi przede wszystkim o pozyskiwanie sprzętu dla chorych, a ostatnio jeszcze zakup nowej karetki, bo po pierwsze – dotychczasowa po podtopieniu w powodzi jest w naprawie, po drugie – jedna przestała już wystarczać na tak rozległy rejon.

Zapotrzebowanie jest o wiele większe, niż ich obecne możliwości. Liczba chorujących, zwłaszcza na nowotwory, lawinowo rośnie. – Telefony dzwonią cały czas. Są dni, kiedy mamy 5–6 nowych zgłoszeń. I każdy z dzwoniących od razu pyta „Kiedy będziecie?” – mówi Barbara Lechwar.

Na pierwszą wizytę do zgłoszonej osoby jedzie zespół z lekarzem, pielęgniarką i najczęściej także z psychologiem. Czasem pomocy psychologicznej bardziej potrzebuje pacjent, a czasem rodzina. – To czy chory życzy sobie kontaktu z psychologiem zależy od stanu jego wiedzy i gotowości do rozmowy – mówi Katarzyna Dreścik, psycholog. Kiedy lekarz zakwalifikuje chorego do opieki hospicyjnej, na następne wizyty jeżdżą przeważnie pielęgniarka albo pielęgniarka i psycholog, a lekarz wtedy kiedy jest to potrzebne. Jeździ także rehabilitant, jeśli potrzebne są ćwiczenia z chorym. W zespole jest jeszcze ksiądz.

Jak mówią, są otwarci na wszystkich, na chorych z różnymi światopoglądami, ale też nie mają wątpliwości co do tego, że wierzącym jest łatwiej zmagać się z chorobą. Nie ma dwóch podobnych przypadków.

– Każdy chory pisał przez całe życie swoją historię. My pomagamy dopisać jej ostatni rozdział… – mówi pani Katarzyna, psycholożka.

Zbliża się Międzynarodowy Dzień Opieki Hospicyjnej. W wiśniowskim hospicjum będzie prawdopodobnie podobny do innych. Bo chorzy czekają na wizyty. Bo rodziny chorych potrzebują wsparcia czasem nawet w nocy i wtedy też nie odmawia się im pomocy. Bo może akurat ktoś będzie odchodził. Może będą go trzymać za rękę

***

25 października o godz. 16 w kościele parafialnym w Wiśniowej, zostanie odprawiona msza święta w intencji zmarłych podopiecznych Hospicjum Domowego. Tylko od ostatniej mszy w 2013 roku zmarło 175 podopiecznych . Będzie też spotkanie rodzin i hospicyjnego zespołu i sadzenie żonkili na wiśni­o­wskim Polu Nadziei.

HISTORIE DZIECI OPOWIEDZIANE PRZEZ ICH RODZICÓW

ALICJA (...) Mimo choroby Alicja jest uśmiechniętym dzieckiem. Uwielbia chodzić na spacery, choć teraz może to robić jedynie leżąc w specjalnym wózku. (...)Pragniemy być przy niej , cieszyć się każdym dniem … Chcemy, by nasze Słoneczko zgasło w jak najmniejszym bólu.
Kochający rodzice

PIOTR (...) Opiekunki z hospicjum podarowały Piotrusiowi małego kotka. Bardzo ucieszył się z prezentu. Zawsze był zadowolony z ich wizyt. Chętnie, mimo choroby, ćwiczył z Panem Darkiem– rehabilitantem. W marcu 2011r. Piotruś przystąpił do Pierwszej Komunii Św. Było to dla Niego ogromne przeżycie. Piotruś był pogodnym, uśmiechniętym dzieckiem. Gromadził wokół siebie wielu ludzi. Nasz Piotruś odszedł do Pana 9 stycznia 2012 r. Bardzo brakuje nam Naszego Kochanego Synka Piotrusia, ale wierzymy, że jest teraz w Niebie wśród Aniołków, spogląda na nas z góry i pomaga nam.
Rodzice

(Ze strony internetowej hospicjum w Wiśniowej)

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Obecni do ostatnich chwil - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski