Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złoto się nie znudziło

Rozmawiał Artur Bogacki
Łukasz Czapla w tym sezonie został mistrzem Europy i świata
Łukasz Czapla w tym sezonie został mistrzem Europy i świata Anna Kaczmarz
Rozmowa ze strzelcem Wawelu ŁUKASZEM CZAPLĄ, wielokrotnym mistrzem świata

- Podczas mistrzostw świata w Granadzie zdobył Pan w strzelaniu do ruchomej tarczy dwa złote medale, łącznie ma 8 tytułów, w tym 7 seniorskich. Gdy odnosił Pan swój pierwszy triumf, podczas mistrzostw świata juniorów w Lahti (2002), spodziewał się Pan, że będzie aż tyle sukcesów?

- Nie, choć na pewno wierzyłem w siebie. To był mój ostatni rok wśród juniorów, liczyłem, że do seniorów wejdę z impetem, ale okazało się, iż nie jest łatwo. Musiałem czekać trzy lata na kolejny medal, srebrny w mistrzostwach Europy.

- A rok później, w 2006 roku, podczas MŚ w Zagrzebiu odniósł Pan historyczny sukces, wywalczył Pan trzy złote medale...

- Cały czas wierzyłem, że stać mnie na strzelanie na najwyższym poziomie. Ta wiara jest we mnie do dziś, choć oczywiście zdarza mi się "pomarudzić" między zawodami. To o tyle ważne, że w tej dyscyplinie "głowa" ma duże znaczenie.

- Po tym jak ruchoma tarcza została wycofana z programu olimpijskiego, kilka lat temu zrezygnował Pan z tej konkurencji. Powrót przed dwoma laty był udany - złoto mistrzostw świata w Sztokholmie, teraz dwa kolejne w Granadzie. Te tytuły mają inny smak?

- Traktuję je zupełnie inaczej, można powiedzieć, że delektuję się nimi. Od dawna nie ma już kadry narodowej w ruchomej tarczy, nikt inny nie trenuje. Wtedy miałem pełne zaplecze, teraz muszę sam zadbać o wszystko. Należało znaleźć sponsorów - głównym jest firma Alsal, pomagają mi też Amara i Krisbut - bez nich nie byłoby szans.

Trzeba było samemu ułożyć plan treningowy, przygotować sprzęt. A to wszystko musiałem pogodzić z codzienną pracą (jako kierowca w firmie zajmującej się transportem leków - przyp.), mieć czas dla żony i córek. Dobrze, że rodzina mnie wspiera w tym wszystkim. Po powrocie na lotnisku uroczyście mnie przywitano, a później także w Słomnikach, gdzie mieszkam. Nie spodziewałem się tego.

- Aby poprawić swoje najlepsze osiągnięcie z MŚ, musiałby Pan wygrać wszystkie cztery konkurencje. W Hiszpanii po dwóch były dwa złota...

- Przed zawodami rozmawiałam z Mateuszem Czyżem, którego niedawno trenowałem, a teraz mu trochę pomagam, i powiedziałem, że jak zdobędę cztery złote medale, to kończę karierę. Ostatecznie wyszło na to, że muszę się jeszcze trochę pomęczyć (śmiech). W tych dwóch pierwszych startach naprawdę fajnie strzelałem. Później, na strzelnicy 10-metrowej, nie udało się tego powtórzyć. Te strzelania są trudniejsze. Może poszłoby lepiej, gdyby były na początku mistrzostw, gdy zmęczenie i emocje są mniejsze... Choć liczyłem na kolejne medale, to 4. i 5. miejsce nie jest złym wynikiem.

- Mimo tych sukcesów, Polski Związek Strzelectwa Sportowego nie jest zainteresowany inwestowaniem w Pana...

- Moje medale to dla działaczy "standard", a większym wydarzeniem byłby fakt, gdyby mi się nie powiodło. Odnoszę wręcz wrażenie, że te sukcesy są im nie na rękę. Bo okazuje się, że będąc poza centralnym systemem szkoleniowym, można uzyskiwać dużo lepsze wyniki, niż mając do dyspozycji trenerów i wysoki budżet.

- Pewnie nastawienie władz PZSS byłoby inne, gdyby ruchoma tarcza znów pojawiła się w programie olimpijskim.

- Tak, ale nie sądzę, by szybko wróciła. Od kilku lat się o tym mówi, lecz nic się nie dzieje. Do tego ruchoma tarcza podupada w innych krajach, spada zainteresowanie. Ponoć jest szansa, by zastąpić nią double trap kobiet, bo tam jest mała konkurencja i mniejsza atrakcyjność zawodów. Ja mogę spokojnie czekać do czterdziestki (ma 32 lata - przyp.), więc może jeszcze się uda (śmiech).

- Głód zwycięstw nie został jeszcze zaspokojony?

- Teraz jest spokój, ale wiem, że jak przyjdą zawody, to wróci adrenalina. Zdobywanie medali na pewno mi się nie znudzi.

- W ruchomej tarczy ma Pan ich z największych imprez około 30, a w pistolecie, na który przestawił się Pan kilka lat temu z myślą o olimpijskim starcie, na razie jest kiepsko...

- Cały czas mam nadzieję, że wystąpię na igrzyskach, jak nie w ruchomej tarczy, to w pistolecie, i powalczę tam o medal. Choć wiele osób mówi mi, że z pistoletu nic nie będzie. Ja w siebie wierzę i znalazłem trenera, który myśli podobnie. Pracuję we Wrocławiu z Włodzimierzem Sklenarskim. Czuję, że powoli przynosi to dobre efekty. Mistrzostwa Polski zawaliłem, a i tak uzyskałem wynik, który kiedyś był dla mnie maksimum i z którego byłbym zadowolony. Mam świadomość, że gdybym strzelił poprawnie, to może pojechałbym na te mistrzostwa świata jako reprezentant w pistolecie i w tej broni walczyłbym o medal.

- A jak kiedyś trzeba będzie wybierać: karabin i ruchoma tarcza czy pistolet?

- Nie zastanawiałem się nad tym, bo na razie udaje mi się to jakoś pogodzić. Moim głównym celem są igrzyska, dla nich jestem w stanie z czegoś zrezygnować. Mogę być zasypany medalami w ruchomej tarczy, ale jeśli nie odniosę sukcesów w pistolecie, to będę się czuł niespełniony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski