Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PiS chce pokonać PO, a nie prezydenta

Grzegorz Skowron
Tydzień w Krakowskiej Polityce. Gdyby dziś trzeba było postawić na to, kto znajdzie się w drugiej turze wyborów na prezydenta Krakowa, padłyby nazwiska Jacka Majchrowskiego i Marka Lasoty. Gdyby dziś ktoś pytał o faworyta tego starcia, częściej wymieniano by urzędującego prezydenta.

Prawo i Sprawiedliwość na wybory samorządowe w Krakowie przygotowało szatański plan. Wskazując jako swojego kandydata radnego sejmiku, związanego przez lata z Platformą Obywatelską, o nazwisku podobnym do nazwiska prezydenta Krakowa Józefa Lassoty, praktycznie zapewniło sobie miejsce w drugiej turze.

Ale by w niej wygrać, politycy PiS musieliby zapomnieć o wojnie z PO. A to jest jeszcze trudniejsze niż wskazanie jako kandydata Marka Lasoty, który nie gwarantuje PiS, że wykona każde polecenie partyjnego aparatu.

Pierwsze dni kampanii wyborczej dowodzą, że wzniesienie się PiS ponad ogólnopolską wojnę polityczną będzie niezwykle trudne. Już podczas prezentacji Marka Lasoty, wiceprezes PiS Beata Szydło bardziej podkreślała, że Kraków ma być początkiem drogi do zwycięstwa w Polsce (a więc nad PO) niż to, że trzeba zmienić władzę pod Wawelem. Do tego posłowie PiS nie odstępują swojego kandydata - może w obawie, że już teraz mógłby wymknąć się im spod kontroli.

Im bardziej PiS będzie podkreślać, że chodzi o zwycięstwo nad PO, tym trudniej będzie Markowi Lasocie zyskać głosy wyborców tej drugiej partii. Na ich poparcie może liczyć tylko wtedy, gdy udowodni, że nie będzie prezydentem chodzącym na pasku ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego. On sam o tym zapewnia, ale to za mało, bo jego otoczenie składa się na razie tylko z osób z legitymacją partyjną PiS. To nie może być magnesem dla zwolenników innych partii.

Jeśli PiS czy - jak kto woli - zjednoczona prawica nie zmieni strategii wyborczej, urzędujący prezydent Jacek Majchrowski po raz kolejny wygra wybory. I nie będzie musiał wymyślać czegoś nowego. Wszystkie dotychczasowe wybory wygrywał na niechęci innych do swojego rywala i tak samo stanie się tym razem. W 2002 r. pokonał Józefa Lassotę, bo Jan Rokita i Zbigniew Ziobro nie udzielili poparcia Lassocie. Cztery lata później z Majchrowskim przegrał Ryszard Terlecki z PiS, bo PO nie była w stanie przełknąć poparcia dla niego. W 2010 roku Stanisław Kracik z Platformy nie dostał z kolei wsparcia w drugiej turze ze strony PiS.

Teraz historia może się powtórzyć. Ale nie musi. Trzeba jednak nie tyle naśmiewać się z PO, by już teraz wycofała swoją kandydatkę Martę Patenę i poparła Marka Lasotę, ile wykonać jakiś gest świadczący o tym, że bardziej chodzi o pokonanie Jacka Majchrowskiego niż pogrążenie Platformy. Ale jak można to zrobić, skoro celem jest to drugie…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski