Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pamiętają o zabitych, nakręcili nawet film

Katarzyna Hołuj
Hołd pomordowanym oddały m.in. Bronisława Świerszcz (z lewej) i Karolina Moryc
Hołd pomordowanym oddały m.in. Bronisława Świerszcz (z lewej) i Karolina Moryc Maciej Hołuj
Gmina Wiśniowa. - Niemcy szli i zabijali wszystkich, także dzieci w kołyskach i matki z dziećmi na rękach - przypomina dzisiaj Bronisława Świerszcz. Wtedy, 18 września 1944 roku, gdy przed południem okupanci wkroczyli do Wiśniowej miała zaledwie 8 lat. Klisze, które zostały w pamięci szokują do dziś.

Nie tylko u pani Bronisławy. W tym roku mija 70. rocznica pacyfikacji ludności Wiśniowej i Lipnika i mieszkańcy doskonale o tym pamiętają. Przede wszystkim - chcą pamiętać. Wczoraj zamordowanym oddano hołd na cmentarzu, gdzie są pochowani w zbiorowej mogile.

Zaledwie kilka dni temu na Suchej Polanie odbył się małopolski zlot szlakami walk partyzanckich i msza polowa w intencji poległych, którzy we wrześniu 1944 roku stoczyli w tym rejonie jedną z największych bitew partyzanckich II wojny światowej.

Była to też msza za pomordowanych mieszkańców okolicznych wsi: Lipnika i Wiśniowej. Wczoraj jeszcze raz uczczono ich pamięć, tym razem w miejscu ich pochówku. Na pomniku widnieje 78 nazwisk ofiar pacyfikacji.

Pamięć o zdarzeniach z 18 września jest ciągle żywa dzięki świadkom, którzy mają przed oczami jak w masowym grobie pospiesznie - w zbitych naprędce drewnianych paczkach - chowano zabitych.

Bronisława Świerszcz opowiada, jakby to wszystko zdarzyło się niedawno. Uciekła przed posłaną w jej stronę kulą, przeczołgała się w krzaki i tam ukryła. - Okropnie się bałam, słyszałam szczekanie psów i krzyki ludzi - opowiada. W pacyfikacji zginął jej 15-letni brat.

Z życiem uszła także pani Maria. Miała wtedy 9 lat. Do dziś pamięta jak Niemcy wołali za nią "halt!" i trupie główki na ich czapkach. Puścili ją, ale wkrótce potem zabili 13-letniego kuzyna.

Obie kobiety wspominają też ludzi, którzy szukali schronienia w potoku pod lasem, wywleczonych stamtąd przez Niemców, zamkniętych w jednym z domów i spalonych. Pamiętają obraz Lipnika, który Niemcy niemal doszczętnie spalili. - Jęki i krzyki było słychać daleko - opowiadają.

We wspomnieniach 84-letniej Karoliny Moryc z Lipnika zachowało się to, że w domach było pełno partyzantów. Po pacyfikacji Wiśniowej rodzice wysłali ją z maleńkim bratem do lasu, aby uciekała. Tam natknęła się na Niemców. - Podszedł do mnie jeden z żołnierzy, szarpnął chustę w której nosiłam brata. Zobaczył dziecko, powtórzył dwa razy "dziecina" i pogłaskał mnie po głowie - mówi.

Swoimi wspomnieniami pani Karolina podzieliła się także w uczniami ze szkoły w Lipniku, która nosi imię Partyzantów. Z okazji przypadającej rocznicy nakręcili oni film, który zaprezentowano w środę, podczas szkolnych obchodów. Poświęcono też sztandar.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski