Jeśli potrafię czytać ze zrozumieniem, to deklarowana opłacalność inwestycji jest możliwa tylko i wyłącznie dzięki pomocy finansowej. Przyszłe dochody wygenerują nie kilowaty energii słonecznej, lecz wsparcie finansowe dla odnawialnych źródeł energii i handel tak zwanymi zielonymi certyfikatami. Krótko mówiąc, za ekologiczny prąd płacą podatnicy. Gdyby nie różnorakie dopłaty, to energia ze słońca byłaby cztery razy droższa niż uzyskana z węgla. Entuzjastom odnawialnych źródeł energii polecam analizy kosztów energetyki odnawialnej w Niemczech. Mają 20 proc. prądu z farm wiatrowych. I dwa razy wyższe ceny za kilowat niż u nas, co przy tamtejszych dochodach jest praktycznie nieodczuwalne.
Jeśli komuś marzą się podobne sukcesy nad Wisłą, to musi być przygotowany na miliardowe dopłaty. Prąd i wiatr mamy za darmo. Dotacje, niestety, nie.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?