Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alkoholowa impreza licealistów w samym centrum Krakowa

Marcin Marzec
Wielu licealistów bawiących się na ul. Szewskiej nie miało 18 lat
Wielu licealistów bawiących się na ul. Szewskiej nie miało 18 lat Andrzej Banaś
Kontrowersje. Policja i straż miejska nie interweniowały, mimo że mogły zatrzymać dealera narkotykowego i około 200 pijanych nieletnich. Młodzi ludzie kupowali alkohol bez kontroli.

Kraków, ulica Szewska, piątek wieczorem. Klub Rewolucja organizuje trzecią, doroczną imprezę integracyjną dla licealistów.
W zaproszeniu jest napisane, że każdy, kto na Facebooku udostępni informację o tym wydarzeniu przynajmniej 300 osobom, dostanie wejściówkę za darmo. 16-latkowie z krakowskich liceów w zaproszeniu są informowani, że będą mieli zniżki na piwo, wódkę i drinki.

Godzina 20.45. Jest już około 70 osób, które chcą wejść do klubu. Większość nastolatków robi dodatkowo zakupy alkoholowe w sklepie znajdującym się naprzeciwko. Wódkę i piwo piją na Plantach. Zawsze jeden z licealistów stoi na czatach, żeby ostrzec pozostałych o zbliżającym się radiowozie policji lub straży miejskiej.

Godzina 22.40. Zabawa w Rewolucji trwa w najlepsze. Na parkiecie jest ponad 100 pijanych nastolatków. Otwarte są dwa bary. Przy pierwszym dziewczyna sprawdza wszystkim dokumenty tożsamości. Nie ma zbyt wielu klientów. Dlatego, że większość zamawia alkohol w drugim barze, w głębi lokalu, gdzie nie ma kontroli.

Na piętrze znajduje się palarnia i tłum palących nastolatków. W pierwszym fotelu siedzi dealer narkotyków, żywcem wyjęty z filmu Miami Vice - białe spodnie, koszulka w palemki z krótkim rękawem. Dealer wydaje tylko towar: skręty marihuany i kulki haszyszu. Kasę przyjmują dwaj panowie z grubymi karkami, którzy siedzą koło niego.

Godzina 23.30. O tym, że dealer może sprzedawać narkotyki nieletnim, wie już policja, która patroluje Planty w okolicach ul. Szewskiej. Początkowo wygląda na to, że funkcjonariusze rzeczywiście chcą sprawdzić, co dzieje się w pobliskim klubie na imprezie dla nastolatków. Okazuje się jednak, że nie interweniują. Odjeżdżają.

Godzina 0.15. O pijanych oraz odurzonych narkotykami nastolatkach, którzy wytaczają się z bramy, gdzie mieści się klub, dowiadują się strażnicy miejscy patrolujący okolice Rynku Głównego. Twierdzą jednak, że nie mogą nic zrobić. - Mamy przepisy, których musimy się trzymać. Jeśli nieletni nie ma alkoholu w ręce, nie możemy go zatrzymać - twierdzi jeden ze strażników.

Godzina 1.30. Menedżer klubu Rewolucja, nie przejmuje się, że w jego klubie jeszcze o tej porze bawi się ponad 100 pijanych nieletnich. Reaguje dopiero na informację o dealerze sprzedającym narkotyki.

- Proszę nas o to nie obwiniać, bo z dealerką walczą wszystkie krakowskie kluby - mówi. - Nie możemy każdego obmacywać, jak FBI pasażerów na lotniskach - dodaje. Nie ma jednak nic do powiedzenia na uwagę, że namierzenie dealera wcześniej nie było takie trudne.

W tym czasie w palarni nikt już nie handluje marihuaną i haszyszem. Na parkiecie, przy ostrej muzyce techno tańczy kilkadziesiąt osób. Wielu z nich wygląda na nieletnich; są pijani, część pod wpływem narkotyków. - Nie ma takiej możliwości - twierdzi menedżer Rewolucji. Przeczy w ten sposób faktom, skoro kilkadziesiąt minut wcześniej barmani lali alkohol nieletnim, nie żądając żadnego dokumentu. - A w ogóle po co ta cała afera? - pyta. - Źle, że się dzieciaki bawią?

Dlaczego policja i straż miejska nie zatrzymały dealera narkotyków i nie przerwały libacji nastolatków? Rzecznicy obu instytucji zapewnili nas wczoraj, że dziś odniosą się do tej sprawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski