Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tusk odchodzi. Kto za niego?

Grzegorz Skowron
Polityka. Na dzisiejszym szczycie UE w Brukseli Donald Tusk może zostać wybrany szefem Rady Europejskiej. Jako jego następczynię w Polsce wskazuje się Ewę Kopacz. Marszałek Sejmu zapewnia o gotowości do kierowania rządem. Ale kandydatów do tego stanowiska jest dużo więcej.

Jeszcze nie zapadły ostateczne decyzje w sprawie powołania Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej, a już ruszyła giełda z nazwiskami jego potencjalnych następców w kraju.

Najpoważniejszym kandydatem na premiera jest obecna marszałek Sejmu Ewa Kopacz. To jedna z najbliższych współpracownic Tuska. Sama przyznaje, że jest gotowa pokierować rządem.

– Jak się przychodzi do polityki, to człowiek bierze pod uwagę każdą działalność, która ma służyć Polsce – mówiła wczoraj dziennikarzom.

Gdyby Ewa Kopacz rzeczywiście została premierem, byłaby drugą kobietą w Polsce na tym stanowisku, po Hannie Suchockiej, która stała na czele rządu w latach 1992–1993.

Ale jako kandydaci wskazywani są też inni politycy Platformy Obywatelskiej. Kolejną wśród nich kobietą jest wicepremier Elżbieta Bieńkowska.

Jej urlop i nieobecność podczas ostatniego expose Donalda Tuska niektórzy odbierają jako odpoczynek przed jeszcze ważniejszymi zadaniami. Na giełdzie ewentualnych następców pojawiają się także minister obrony Tomasz Siemoniak (jako premier na czas prawie wojenny) i bliski współpracownik Tuska Paweł Graś (jako sekretarz sprawnie zarządza partią).

W dalszej kolejności wymienia się europosła Bogdana Zdrojewskiego, ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego i byłego wicepremiera Grzegorza Schetynę. Jakby tego było mało, spekulacje dotyczą także Władysława Ko­siniaka-Kamysza z PSL, ministra pracy. Ludowcy wiedzą jednak, że umowa koalicyjna nie przewiduje dla nich stanowiska szefa rządu.

Jeszcze większe zamieszanie niż w rządzie przeprowadzka Donalda Tuska do Brukseli może wywołać w jego macierzystej partii. Wprawdzie pojawiają się głosy, że mógłby pozostać na czele PO, ale większość jej działaczy jest przekonana, że jednak odejdzie. I będzie to poważny kłopot.

Po pierwsze, to obecny przewodniczący jest jej niekwestionowanym liderem i nikt inny nie ma tak mocnej pozycji, by móc go zastąpić. Wśród ewentualnych szefów PO również wymienia się kandydatów na premiera Ewę Kopacz i Pawła Grasia, ale także byłego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka.

Po drugie, idą wybory – w tym roku samorządowe, w przyszłym parlamentarne – a spory wewnątrz partii o nowy podział ról mogą jeszcze bardziej zaszkodzić dołującej w sondażach Platformie. W najgorszym scenariuszu mogłoby dojść do podziału PO i wcześniejszych wyborów do Sejmu.

Ale są też opinie, że objęcie przez Donalda Tuska stanowiska unijnego i zmiana premiera byłyby nowym otwarciem i dawałoby szanse na odrobienie strat przed wyborami parlamentarnymi w 2015 r. Tak twierdzi np. politolog Olgierd Annu­sewicz. – Stanowisko szefa Rady Europejskiej byłoby dla naszego premiera niezwykle korzystne, bo daje mu możliwość bezpiecznego – z zachowaniem twarzy – wyjścia z polskiej sytuacji, w której zaczyna być lekkim obciążeniem dla PO – dodaje politolog.

Co nam da stanowisko szefa Rady Europejskiej

Część ekspertów uważa, że funkcja przewodniczącego rady to przede wszystkim prestiż, bo nie daje realnej władzy. Ale nie brakuje opinii, że jest ona ważniejsza niż szef Komisji Europejskiej.

Szef Rady Europejskiej to jedno z najważniejszych stanowisk w UE. Osoba zajmująca je reprezentuje wspólnotę unijną na zewnątrz (stąd często nazywana jest prezydentem Unii), przygotowuje i przewodzi szczytom szefów państw należących do Unii Europejskiej.

Do tej pory stanowisko szefa rady uważano za ważne, ale tylko prestiżowo. Kierujący szczytami państw unijnych nie ma realnej władzy, takiej jaką ma przewodniczący Komisji Europejskiej i poszczególni komisarze.

Ale nie brakuje opinii, że jest ona ważniejsza niż funkcja szefa Komisji Europejskiej. A to dlatego, że teraz najważniejsze decyzje zapadają na szczytach premierów i prezydentów państw unijnych. Dopiero, gdy dojdzie do zgody szefów rządów, zaakceptowane przez nich decyzje wprowadza w życie KE.

Stanowisko szefa Rady Europejskiej dla Donalda Tuska może mieć również wpływ na zmianę polityki Unii Europejskiej wobec Rosji i konfliktu na Ukrainie. Polski premier miałby bowiem dostęp do wszystkich szefów państw unijnych i mógłby im przekazywać obraz sytuacji za naszą wschodnią granicą widziany z polskiej perspektywy.

Nawet gdyby nie przekonał Zachodu do ostrzejszego kursu wobec Rosji, to byłby przynajmniej przeciwwagą dla miękkiej wobec Władi­mira Putina socjal­demo­kratki, Włoszki Federiki Moghe­rini, która jest typowana na nową szefową dyplomacji UE.

Pojawiają się też sugestie, że premier polskiego rządu nie obejmie stanowiska unijnego, a swoją mocną pozycję wykorzysta dla uzyskania ważnego stanowiska np. dla szefa naszego MSZ Radosława Sikorskiego. Ale sygnały płynące z Brukseli raczej nie pozostawiają złudzeń – oddanie unijnej dyplomacji w ręce Włochów jest już praktycznie przesądzone.

Spekulacje na temat zmian w rządzie i w PO mogą okazać się nieaktualne już dzisiaj, gdyby na szefa Rady Europejskiej został wskazany ktoś inny, a nie Donald Tusk. Do wczoraj to jego typowano jako zdecydowanego faworyta. Jedyną przeszkodą był już tylko brak zgody samego zainteresowanego.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski