Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawne nowohuckie restauracje, czyli luksus w czasach komuny

Marzena Rogozik
Marzena Rogozik
Restauracja „Stylowa”
Restauracja „Stylowa” FOT. MARCIN KĄDZIOŁKA
Nowa Huta. – W „Wiśle” mieliśmy dziesięć kociołków, w których były: flaki, płucka, nereczki, wątróbka w sosie, bigos, dwie zupy, ziemniaki i kapusta zasmażana. Do tego steki, rumsztyki. Tak dużego wyboru teraz chyba nigdzie nie ma – mówi Zofia Maślak z restauracji „Wisła”.

Sztućce przytwierdzone łańcuchami do blatu stołu, wyszczerbione talerze i niemiła obsługa, czyli stereotyp peerelowskiej gastronomii według Barei, to dla wielu nadal jedyne skojarzenie z kuchnią tamtego okresu. Czy tak naprawdę było? Wspominamy dawne, w większości nieistniejące już nowohuckie lokale.

W czasach PRL-u na szczególne wyróżnienie zasługiwały dwie restauracje w Nowej Hucie – „Arkadia” na os. Centrum B i „Wisła” na os. Szkolnym. Poza nimi było jeszcze kilka lokali prowadzących działalność rozrywkową, czyli organizujących między innymi dancingi. Wśród nich restauracja „Ludowa”, „Teatralna” czy „Przysmak”.

Na os. Teatralnym znajdowała się restauracja „Halinka” w późniejszym czasie przemianowana na „Jubilatkę”. Dobrze zjeść nowohucianie mogli również w restauracji „Zachęta” na os. Stalowym. W Nowej Hucie znajdowało się również kilka naprawdę dobrych barów, jak choćby „Bachus” na os. Zgody. Na os. Centrum A można było się stołować w Barze pod Zegarem, a na ul. Kocmyrzowskiej działał bar „Express”.

Znanym nowohuckim punktem gastronomicznym był także bar Na Skarpie popularnie zwany „Kopciuszkiem”. W późniejszym okresie do lokali z wysoką renomą dołączyła restauracja „Wanda”, która dziś funkcjonuje pod nazwą „Restauracja Piastowska”.

„Krasnoludek” i „Lajkonik”

Wśród kawiarni prym wiodła najpopularniejsza kiedyś i znana do dziś „Stylowa”, która zawsze cieszyła się dużą frekwencją. Poza nią warta uwagi była także kawiarnia „Krasnoludek” na os. Szkolnym oraz „Lajkonik” na os. Zielnym.

– Te lokale w tamtym czasie posiadały wspólną pracownię cukierniczą na os. Zielonym, która zaopatrywała je w lody, ciastka, torty i inne słodycze – mówi Jan Rusinek, szef kuchni w nieistniejącej już restauracji „Arkadia”.

– Lokale gastronomiczne w Nowej Hucie były zaopatrywane również w świeże mięso. Na osiedlu Hutniczym funkcjonowała rozbieralnia mięsa, do której przywożono półtusze z ul. Rzeźniczej – dodaje.

Na osiedlu Hutniczym dzielono mięso na mniejsze kawałki, które następnie trafiały do konkretnych lokali.

Oprócz tego placówki gastronomiczne produkowały własne wyroby garmażeryjne i sprzedawały je w sklepach, jak choćby „Wisła”, która miała sklep na os. Hutniczym .

W latach 70. na os. Na Skarpie powstało laboratorium gastronomiczne, w którym badano próbki potraw w każdym z nowohuckich restauracji i barów.

Kontrole były wyrywkowe i badały zawartość potraw, ich kaloryczność, czy zgodność z recepturą.

„Arkadia” na wysokim poziomie

Jedną z najbardziej reprezentacyjnych restauracji w Nowej Hucie była nieistniejąca już „Arkadia” na os. Centrum B. Poziom tego lokalu był bardzo wysoki. Jedzenie, obsługa i wyposażenie na tamte czasy nie miały sobie równych.

„Arkadia” była nie tylko świetną restauracją, ale i zakładem szkoleniowym. To tu odbywały się 3-miesięczne kursy podnoszące kwalifikacje kucharzy.

Instruktorem był Roman Socha, który pełnił niegdyś rolę dyrektora Grand Hotelu. Kucharzy szkolił również wieloletni szef „Arkadii” Antoni Bystroń, oraz Augustyn Stępniak. Uczyli oni nie tylko jak dobrze gotować, ale kształtowali charakter i dzielili się doświadczeniem.

W czasach PRL-u nie tylko kucharze musieli być doskonale wykształceni. Także kelnerzy musieli wykazywać się nienagannymi manierami i dużą wiedzą merytoryczną, znali skład potraw, wiedzieli, jakie pieczywo będzie odpowiednie do zamówionej przez klienta potrawy. Co jakiś czas odbywały się również szkolenia pracowników, którzy przechodzili szereg testów, podczas których np. oceniano, czy potrafią bezbłędnie rozpoznawać zapachy przypraw.

Poza tym wszystkie placówki były regularnie kontrolowane przez sanepid, dzięki czemu stały na naprawdę wysokim poziomie.

– Jedzenie było przygotowywane na miejscu przez kucharzy, ze świeżych, a nie mrożonych i przetworzonych produktów – wspomina dawne czasy Jan Rusinek.– Dawna gastronomia Nowej Huty różniła się także od gastronomii krakowskiej. Tu każdy element dekoracyjny był jadalny, nie było mowy o sztucznych, czy plastikowych dodatkach. Nie używano także sztucznych barwników – dodaje.
Menu restauracji było niezwykle bogate, z potrawami, które lubiła znaczna część klientów. – Największą popularnością w „Arkadii” cieszył się bryzol cielęcy z pieczarkami i frytkami smażonymi na prawdziwej fryturze ze smalcu, oleju i łoju wołowego. Lubiane było także, prawie dziś nieznane, kurczę po krowo­dersku, filet brono­wicki czy kotlet zwierzyniecki – mówi Jan Rusinek, który z gastronomią związany jest od 1962 roku.

W „Arkadii” z samej tylko cielęciny codziennie przygotowywano około 20 potraw, a do śniadania klient mógł zamówić jedno z pięciu rodzajów pieczywa: chleb, bułkę, wekę, rogala albo solodrąga.

„Wisła” z kącikiem dietetycznym

Niezwykła jak na owe czasy była również restauracja „Wisła”, w której znajdował się tzw. kącik dietetyczny. Pracowała w nim dyplomowana dietetyczka i przygotowywała potrawy przyrządzane dla osób z różnymi potrzebami żywieniowymi. Wydawano je codziennie od godziny 12.

Gdy w 1991 roku restaurację „Wisła” zlikwidowano, część budynku, w którym była pijalnia wódki i piwa, przejęła pracująca tam Zofia Maślak i otworzyła funkcjonującą do dziś restaurację „Zosieńka”.

– W „Wiśle”, gdzie byłam kierowniczką bufetu pracowałam od 1964 roku. W tamtych czasach restauracje wyglądały zupełnie inaczej niż teraz. Na jednej zmianie było zawsze czterech kelnerów i jeden dedykowany do obsługi kącika dietetycznego. Wszyscy ubrani byli w czarne smokingi, schludni i bardzo eleganccy.

Na zmianie była również jedna kelnerka w czarnej sukience, fartuszku, z czepkiem i w butach zdrowotnych. Musiałyśmy być zawsze ubrane elegancko i estetycznie. Obowiązywał nas lekki makijaż i elegancka fryzura prosto od fryzjera – wspomina Zofia Maślak była pracownica „Wisły” a dziś właścicielka restauracji „Zosieńka” na os. Szkolnym 12.

Śledź na sto różnych sposobów

Podobnie jak w „Arkadii” również w „Wiśle” jadłospis był bardzo bogaty. Specjalnością „Wisły” w latach 60. były kołduny litewskie w rosole i zraz warszawski z kaszą i ogórkiem konserwowym. Bardzo popularny był również gulasz segedyński podawany w kociołku na wolnym ogniu.

– W „Wiśle” mieliśmy dziesięć kociołków, w których były: flaki, płucka, nereczki, wątróbka w sosie, bigos, dwie zupy, ziemniaki i kapusta zasmażana, do tego steki, rumsztyki, kotlety, a w gablocie w bufecie również śledź po japońsku, w oleju, czy w śmietanie.

Do tego galarety wieprzowe, tatar, korki z jajka z chrzanem, galaretki z drobiu, szynka albo ozorki w galarecie. Tak dużego wyboru teraz chyba nigdzie nie ma – twierdzi Zofia Maślak. – A i ceny były przystępne dla przeciętnego klienta, więc na brak ruchu nie mogliśmy narzekać – dodaje.

Lokal czynny był od 8-23, a jego popularność była tak duża, że klienci czekali na wolne stoliki już w holu. – W czasach świetności „Wisły” dziennie sprzedawało się szesnaście 100- -litrowych beczek piwa, a dziś jedną 50-litrową sprzedaje się przez 3 dni – wspomina ze smutkiem Zofia Maślak.

Trudno dziś znaleźć lokale na podobnym poziomie, z obsługą, która może poszczycić się nienagannymi manierami i menu tak zróżnicowanym jakie proponowały dawne nowo­huckie lokale. I choć dziś „wrzucić coś na ząb” można na każdym rogu to takich, prawdziwych gastronomicznych perełek już nie ma…

[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski