Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Palił jednego papierosa za drugim. Pił i zmieniał świat mimo przeszkód

Maria Zawała
To Tomasz Kot dostał rolę Religi. Przyszedł na casting ucharakteryzowany na profesora
To Tomasz Kot dostał rolę Religi. Przyszedł na casting ucharakteryzowany na profesora Fot. Jarosław Sosiński/Watchout Productions/NEXT FILM
Raz wywalił zza kierownicy kierowcę karetki, bo za wolno jechał, a człowiek umierał. Sam wtedy popędził na sygnale. Ze Śląska do stolicy dotarł w błyskawicznym tempie – 1 godz. 50 minut. Polonezem! Historię życia Zbigniewa Religi poznamy wkrótce w filmie „Bogowie”.

Tytuł filmu o prof. Zbigniewie Relidze jest wielce wymowny. Oddaje charakter człowieka, który odważył się zmienić obowiązujące zasady. Wyjmując z ludzkiego ciała serce przełamał moralne, kulturowe i religijne tabu. W rolę słynnego kardiochirurga z Zabrza wcielił się Tomasz Kot. Miałam okazję zobaczyć ten film na specjalnym pokazie. Robi wrażenie. Film w reżyserii Łukasza Palkowskiego, którego kinowa premiera zapowiedziana jest na 10 października, pokazuje trzy lata z życia wybitnego kardiochirurga. Poznajemy człowieka, który, dokonując pierwszego w kraju przeszczepu serca, pokonuje wielkie trudności. Samo zorganizowanie operacji wymagało nie tylko odwagi, ale także zmian prawnych, np. dotyczących orzekania o czyjejś śmierci. Choć dziś trudno w to uwierzyć, ale jeszcze kilkadziesiąt lat temu zgon stwierdzano po zaniku pracy serca. Dopiero prof. Religa wraz z grupą lekarzy powołał specjalne komisje, które zgodnie z medyczną wiedzą mogły orzec o śmierci pnia mózgu. Był to w zasadzie pierwszy ważny krok w stronę przeszczepów serca.

Wiele faktów dopiero teraz ujrzy światło dzienne. Biografię tego wrośniętego w śląską ziemię lekarza, zapalonego miłośnika Górnika Zabrze, uzupełnią niebawem dwie książki. Jedna „Religa”, autorstwa Dariusza Kortki i Judyty Watoły, dziennikarzy „Gazety Wyborczej”. Druga to wspomnienia Jana Sarny, szefa Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii im. Zbigniewa Religi, wieloletniego przyjaciela profesora, spisane przez dziennikarkę Marię Trepińską.

Odszedł do Zabrza po kłótni z profesorem Wacławem Sitkowskim. Mało osób wie, że pokonanie w latach 70. i 80. oporu znacznej części środowiska lekarskiego wymagało wielkiej determinacji. A to właśnie wspomniany warszawski szef prof. Religi blokował go, wyraźnie dając do zrozumienia, że w swojej klinice w stolicy do przeszczepów nie dopuści. Religa niemal z dnia na dzień, po awanturze, wyjechał z Warszawy na Śląsk, przyjmując zaproszenie od prof. Stanisława Pasyka.

W 1984 roku ośrodek w Zabrzu był jeszcze niedokończony. A jednak Relidze i jego uczniom udało się tam stworzyć w krótkim czasie największy w Polsce ośrodek leczenia chorób serca. 15 sierpnia minęła rocznica pierwszej operacji, przeprowadzonej w 1985 roku. Kilka miesięcy później profesor przeszczepił serce. – Nerwy wyzwalały w nas wielkie emocje – przyznaje profesor Andrzej Bochenek, ówczesny pierwszy zastępca profesora Religi w Zabrzu. – Tylko Marian (prof. Zembala, wówczas asystent prof. Religi, dziś dyrektor zabrzańskiego ośrodka) nie używał brzydkich słów. A Religa? – No, klął jak szewc, palił jednego papierosa za drugim i, co tu ukrywać, pił. Ale nigdy po pijanemu nie operował.

„Panie kolego, sądzę, że pan dziś lepiej to ode mnie zrobi” – mówił, gdy nie był w formie. Stres, jakim było branie odpowiedzialności za ludzkie życie, odbijał się na jego psychice. Nie od razu i nie wszystkie przeszczepy kończyły się sukcesem. –My wszyscy, a on w szczególności, musieliśmy z tym żyć. Proszę się postawić na jego miejscu. Lekarze, partia, wszyscy są przeciwko niemu, pacjenci umierają, a on wie, że musi to robić, bo to jedyna szansa, musi wziąć za te operacje odpowiedzialność i podejmować kolejne próby, dla tych, których ocali w przyszłości. Wysoką cenę za to zapłacił – tłumaczy Religę profesor Bochenek.

Był strasznym nerwusem. Gdy ktoś zrobił coś nie tak, od razu słyszał: „Zwalniam pana!”. Zobaczymy to na filmie. – Po jakimś czasie nikt się tym nie przejmował. Sam byłem z 10 razy zwolniony – wspomina prof. Bochenek. – W rzeczywistości miał gołębie serce.

Na początku, gdy trafili do Zabrza, był tam plac budowy. – Łapaliśmy za kielnie i sami kafelkowaliśmy trakt operacyjny. Pielęgniarki myły, sprzątały, a Religa biegał załatwiać pieniądze. On musiał ten przeszczep zrobić, bo inaczej klinikę w Zabrzu by zamknięto – wspomina Bochenek.

Pierwszy udany przeszczep serca w Polsce, o którym opowiada film „Bogowie”, odbył się w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu 5 listopada 1985 roku. Dawcą był człowiek w stanie śpiączki. Po orzeczeniu śmierci mózgowej lekarze pobrali narząd i karetką przewieziono go z Warszawy do Zabrza. Biorcą był 62-letni rolnik z Krzepic, który po operacji przeżył dwa miesiące. Przyczyną śmierci była sepsa, a z powodu dużych dawek leków immunosupresyjnych jego organizm nie zwalczył infekcji.

Profesorowi Relidze asystowali przy tej pionierskiej operacji prof. Andrzej Bochenek , dr Romuald Cichoń oraz prof. Marian Zembala. Prof. Zembala był głównym konsultantem filmu, dbał o każdy szczegół. Grający go aktor podczas sceny pierwszego przeszczepu serca miał nawet na oczach oryginalne okulary chirurgiczne, które nosił wówczas w Zabrzu prof. Marian Zembala. – Cieszę się, że w jednej scenie mogliśmy wystąpić. Mam nadzieję, że zostanie dobrze przyjęty, bo opowiada o uniwersalnych wartościach, o tym, jak z pasji i determinacji rodzą się wielkie rzeczy – przyznaje prof. Zembala.

Podobnie jak filmowcy, także Maria Trepińska, autorka książki „Religa. Świat wokół serca”, ujawnia mało znane fakty z życia i pracy profesora Religi. Mało kto wie, że Fundacja Rozwoju Kardiochirurgii otrzymała błogosławieństwo Jana Pawła II. Profesor przesłał Janowi Pawłowi II list, informując go o działaniach fundacji. Nigdy tego faktu publicznie nie ujawnił. Dokument z 1992 r., który Religa otrzymał z Watykanu, publikowany jest po raz pierwszy.

Tak w filmie, jak i w książce Marii Trepińskiej poznajemy Religę jako człowieka stale gdzieś pędzącego.

– W Zabrzu – trochę żartem, a trochę serio – przekomarzałem się z profesorem, że jego najpoważniejszym problemem życiowym jest zjeść ciepłą zupę i wyspać się do woli – wspomina Jan Sarna, szef Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii im. prof. Religi. – Zwołałem jego zespół, sekretarkę i kilka osób i powiedziałem: „Mamy zadanie: zapewnić i dopilnować, aby w ciągu dnia Zbigniew Religa zjadł jakiś ciepły posiłek...”.

Mało kto zdaje sobie sprawę, jak ten wybitny profesor niewiele oczekiwał od życia – twierdzą zgodnie jego przyjaciele. „Wystarczało, że miał przy sobie paczkę papierosów i bak benzyny – i już był zadowolony. Ciągle też woził czyste koszule z Warszawy do Zabrza (brudne – odwrotnie), pokonując trasę jak rajdowy kierowca” – opisuje Maria Trepińska.

Lubił samochody. I był świetnym kierowcą. Raz nawet wywalił zza kierownicy kierowcę karetki, bo za wolno jechał, a człowiek umierał i sam popędził na sygnale. Do dziś chyba nie pobito jego rekordu na trasie ze Śląska do stolicy – 1 godz. 50 minut. Polonezem!

Jan Sarna tak wspomina w książce swoje spotkanie z drogówką.

– „Gdzie pan pracuje?” – zapytali go policjanci.

– „W fundacji profesora Religi”.

– „To niech pan powie profesorowi, żeby przestał jeździć jak wariat!”.

– Opowiedziałem to Zbyszkowi. I dodałem: Na tej szosie mają ustawić nowy znak drogowy. Ostrzegawczy... ,,Uwaga, nisko latająca honda Zbigniewa Religi!”– uśmiecha się dyrektor FRK.

Religa bardzo kochał swoją żonę Annę, choć ich małżeństwo wystawione było na wiele prób. W filmie widzimy gorycz samotności, gdy pani Anna musi dzielić się mężem z... kliniką. Bo to pacjenci zawsze mieli u niego pierwszeństwo. Uwielbiał wnuka i starał się z nim spędzać jak najwięcej czasu. Co nie było proste, bo ciągle miał do zrobienia coś ważnego. Sarna wspomina jednak, jak swego czasu Religa postanowił zabrać czteroletniego Maciusia... na połów dorszy niedaleko duńskiej wyspy Langeland. Przyjaciele mieli wątpliwości, czy poradzi sobie z czterolatkiem. –Wyprawa mogła się źle skończyć, gdy Religa z Maćkiem i prof. Ryszardem Kociębą wypłynęli na połów i zerwała się straszna burza. Na szczęście zdążyli się schronić na innej wyspie – opowiada Sarna.

Film to opowieść o latach poprzedzających pierwszy udany przeszczep serca. Książka to ciekawostki z życia profesora. Jak choćby ta, gdy po znakomitym koncercie w Zabrzu „Serce za serce”, z udziałem Placida Dominga, w którym uczestniczyło ponad tysiąc VIP-ów, znany polski przedsiębiorca Zbigniew Niemczycki powiedział wprost: „Nawet Gierkowi nie udało się sprowadzić takiej elity z Warszawy na Śląsk”.

Prof. Zbigniew Religa

(1938-2009)

pod koniec życia poświęcił się karierze politycznej (senator, poseł, minister). 30 maja 2007 potwierdził przekazaną przez media informację o swojej chorobie – guzie lewego płuca. Dzień później przeszedł operację, która zakończyła się wycięciem komórek nowotworowych; odbyła się ona 11 dni po wykryciu guza. 5 czerwca tego samego roku został wypisany ze szpitala. Wrócił do pracy w Ministerstwie Zdrowia. Zmarł 8 marca 2009. Został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie w tzw. alei profesorskiej. Na pogrzebie odegrano melodię „What a Wonderful World”, ulubioną piosenkę Zbigniewa Religi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski