Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śliwki prosto z drzewa

Grzegorz Tabasz
Uwielbiam śliwki prosto z drzewa. Nagrzane słońcem węgierki smakują wspaniale. Pod warunkiem, że nie będą miały pikantnego nadzienia z osy. Zdobyłem się na ogrom cierpliwości i trzymając ręce na wodzy patrzyłem, jak rabują moje dobra.

Wpierw dziurka w skórce. Potem łapczywa konsumpcja aromatycznego miąższu. Wydrążenie otworka dłuższego niż połowa ciała zajmuje pół godziny. Gdyby jeszcze zabierały łup i leciały do gniazda podzielić się z towarzyszkami... Nie, obżerają się na miejscu. Samoluby! Zresztą, gdzie im tam latać. Utytłane słodyczą po czubki skrzydeł ledwo przebierają odnóżami.

Z tym egoizmem to skomplikowana sprawa. Po cóż zanosić frukty do odległego gniazda, skoro w końcu lata królowa matka przestaje składać jaja. Nie ma larw do nakarmienia. W szeregi zdyscyplinowanych owadów wkracza bałagan i znudzone robotnice zaczynają pracować na własny rachunek. Śliwkowa słodycz to wystawna uczta Baltazara w przededniu końca. Na ścianach osiego gniazda już widać złowróżbne: mane, tekel, fares. Wszystkie zginą po pierwszych przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski