Wpierw dziurka w skórce. Potem łapczywa konsumpcja aromatycznego miąższu. Wydrążenie otworka dłuższego niż połowa ciała zajmuje pół godziny. Gdyby jeszcze zabierały łup i leciały do gniazda podzielić się z towarzyszkami... Nie, obżerają się na miejscu. Samoluby! Zresztą, gdzie im tam latać. Utytłane słodyczą po czubki skrzydeł ledwo przebierają odnóżami.
Z tym egoizmem to skomplikowana sprawa. Po cóż zanosić frukty do odległego gniazda, skoro w końcu lata królowa matka przestaje składać jaja. Nie ma larw do nakarmienia. W szeregi zdyscyplinowanych owadów wkracza bałagan i znudzone robotnice zaczynają pracować na własny rachunek. Śliwkowa słodycz to wystawna uczta Baltazara w przededniu końca. Na ścianach osiego gniazda już widać złowróżbne: mane, tekel, fares. Wszystkie zginą po pierwszych przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?