Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Zachodzie wszyscy należą do izb. A u nas drobny ułamek

Zbigniew Bartuś
Biznes. O powszechnym samorządzie gospodarczym rozprawia się nad Wisłą od ćwierćwiecza. Powstają kolejne projekty ustaw, wzorowane na tym, co było i rozwiązaniach sprawdzonych w innych państwach. Ale nic z tego nie wynika.

Odmiennie niż w większości krajów zachodnich i wbrew wieloletnim polskim tradycjom, właściciele firm w Polsce nie muszą należeć do żadnej organizacji gospodarczej. Przynależność jest dobrowolna. Według danych resortu gospodarki, we wszelkich izbach oraz setkach innych organizacji biznesu działa w porywach około 3 proc. przedsiębiorców.

– Brak powszechnego samorządu gospodarczego szkodzi nie tylko nam, przedsiębiorcom, ale i całej Polsce, w tym konsumentom – uważa Janusz Kowalski, prezes Małopolskiej Izby Rzemiosła i Przedsiębiorczości.

Poseł Tadeusz Arkit (PO) przyznaje, że podczas tworzenia niektórych ustaw nie wie, jaki będzie ich realny wpływ na funkcjonowanie firm, zwłaszcza tych, których jest w Polsce najwięcej – czyli małych i średnich. Po prostu nie mają one silnej reprezentacji. Prof. Stanisław Wykrętowicz z Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu zwraca uwagę, że w obecnej sytuacji przedsiębiorcy są w relacjach z władzą centralną i lokalną petentem, a nie partnerem.

– Większy biznes, zwłaszcza zagraniczny, ma swych rzeczników w postaci Business Centre Clubu, Lewiatana lub Pracodawców RP. Ale czy to, co dobre na przykład dla obcych koncernów, jest dobre dla rodzimego przedsiębiorcy? – pyta Janusz Kowalski.

Franciszek Kołodziej, wiceprezes Chrzanowskiej Izby Gospodarczej, dodaje, że projekt ustawy o powszechnym samorządzie gospodarczym trafił do Sejmu pod koniec minionej dekady i… leży. Poseł Arkit wyjaśnia, że wynika to nie tyle ze złej woli polityków, ile ze sporu wśród przedsiębiorców. Podzielili się oni na trzy grupy.

Pierwsza to przeciwnicy powszechnego samorządu. Należy do nich m.in. Konfederacja Lewiatan. Jej zdaniem, powołanie jednolitej organizacji „oznaczałoby tworzenie niepotrzebnej administracji podatnej na naciski polityczne, ograniczającej konkurencję i finansowanej z podatków”.

W opinii Lewiatana, poszczególne firmy mają tak różne interesy, że niemożliwe jest wypracowanie wspólnych postulatów dotyczących np. tworzonego w Sejmie prawa.

W drugiej grupie są zwolennicy obowiązkowej przynależności wszystkich przedsiębiorców do jednolitego samorządu gospodarczego reprezentującego cały polski biznes (wzorem są tu rozwinięte kraje, jak Niemcy, Francja, Austria i Włochy, gdzie samorząd taki działa od… dwustu lat). Przewiduje to projekt ustawy, wspierany przez Business Centre Club, Krajową Izbę Gospodarczą, Naczelną Radę Zrzeszeń Handlu i Usług, Polską Radę Biznesu i Związek Rzemiosła Polskiego.

Jak wyjaśniał prezes KIG Andrzej Arendarski, powszechny samorząd gospodarczy byłby „instytucją publiczno-prawną, która będąc częścią państwa polskiego mogłaby przejmować od administracji publicznej działania na rzecz rozwoju gospodarki, realizując je lepiej, taniej i według rzeczywistych potrzeb przedsiębiorców”.

Przedstawiciele BCC wskazywali, że samorząd byłby lekarstwem na „niedostatek reprezentacji mikro i małych przedsiębiorstw wobec władz centralnych i samorządowych, który radykalnie obniża rangę i znaczenie głosu środowisk gospodarczych w kreowaniu prawnych regulacji gospodarczych”.

– Dzisiaj 97 procent mikro, małych i średnich przedsiębiorców nigdzie nie należy, a więc i nie ma wpływu na tworzenie prawa. Jednocześnie głównym problemem wskazywanym przez tę grupę jest słaba jakość przepisów, ich zmienność i zawiłość. Obawiam się, że to się nie zmieni, jeśli sami przedsiębiorcy, poprzez swą reprezentację, nie przemówią silnym głosem, z którym władza będzie się musiała liczyć – komentuje Andrzej Tutajewski, prezes małopolskiego Porozumienia Organizacji Gospodarczych.

Należy on do trzeciej grupy: zwolenników powszechnej przynależności przedsiębiorców do organizacji gospodarczych, ale niekoniecznie – jednej, „państwowej”.

Podobnie myśli Janusz Kowalski. – Niech sobie każdy wybierze, gdzie chce należeć, ale przynależność musi być obowiązkowa. To podniesie poziom etyki w środowisku, pozwoli lepiej szkolić fachowców i bardzo przysłuży się konsumentom – uważa prezes MIRiP. Jego zdaniem, dobrowolnie przedsiębiorcy się nie zrzeszą.

[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski