Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łąka i trawa reklam sobie nie wykupią

Liliana Sonik
Cały ten zgiełk. Dzwonię do przyjaciółki i pytam czy wie, jak wyglądają objawy lumbago. Lumbago? – odpowiada mi pytaniem. – A czy to jeszcze istnieje? – zastanawia się. Teraz ja się dziwię: – Jak to, czy istnieje? – Bo wiesz – mówi Madzia, choroby znikają i powstają nowe, a lumbago to przypadłość z XIX-wiecznych powieści, jak podagra. Teraz mamy choroby nowoczesne.

Madzia się rozkręca i snuje opowieść o tym, jak wpierw w laboratoriach wymyślają lek, a dopiero potem chorobę, którą ten lek ma leczyć. Słucham w osłupieniu, ale jej teoria mnie wciąga i coraz bardziej przekonuje. Aż obie, dusząc się ze śmiechu, znajdujemy na to mnóstwo przykładów.

Chociażby niespokojne nogi. Choroba, o której niedawno nikt nie słyszał, robi dziś zawrotną karierę. Oto prawdziwa przypadłość z XXI wieku! A ja, z moim lumbago, czuję się anachroniczna. I dochodzę do wniosku, że coś mi się musiało z tym lumbago przyśnić. Bo skoro choroby nie ma, to i dolegliwości nie może być. I tym sposobem zostałam telefonicznie uleczona (przez nie-medyczkę) z choroby przestarzałej, czyli nieistniejącej.

Żarty żartami, a wiedzę medyczną Polak czerpie z reklam i z telewizji. W ten sposób szalenie popularne stały się dysleksja i dysgrafia. Te zaburzenia oczywiście istnieją, ale nie tak powszechnie, jak nam się wmawia. Nieznajomości ortografii u tysięcy studentów i absolwentów uniwersytetów nie da się usprawiedliwić chorobą. Może zatem przyczyn szukać poza medycyną? Może jest tak, że gdy dziecię nie radzi sobie z ortografią, rodzice wolą znaleźć w nim dysleksję, niż wieczorami ćwiczyć z malcem dyktando. A uzasadni im to zaraz jakaś mądrala, która powie, że w epoce komputerów dyktando jest passé. I tak nam chorych przybywa.

Z ADHD jest jeszcze gorzej. Mnóstwo dzieci cierpi z powodu nadaktywności połączonej z niemożnością skupienia. Mają za dużo bodźców, co niesie kłopoty z koncentracją. Ale czy rzeczywiście remedium trzeba szukać w aptece? W Stanach Zjednoczonych diagnozuje się ADHD szybko. I równie szybko leczy farmakologicznie. Dotyczy to już 20 proc. dzieciaków. Epidemia?

Są lekarze, którzy twierdzą, że takie ADHD nie istnieje. Amerykańscy i kanadyjscy psychiatrzy inne rozwiązania znaleźli w… przyrodzie. Okazało się, że 20-minutowy spacer w lesie czy ogrodzie jest równie skuteczny jak leki. Według Stephena Kaplana kontakt z naturą pozwala odpocząć tym sferom mózgu, które są odpowiedzialne za świadome korzystanie z koncentracji. Uspokojony, ukojony mózg pracuje potem wydajniej. Dlatego przebywanie w naturalnie zielonym otoczeniu pomaga osobom cierpiącym na deficyt uwagi.

Czemu tak mało o tym wiemy? No przecież łąka, drzewa i trawa nie wykupią sobie reklam w telewizji!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski