Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków podczas wielkiej wojny, czyli kronika Edwarda Kubalskiego

Paweł Stachnik
Jerzy Sieniawski, wnuk Edwarda Kubalskiego, demonstruje materiały po dziadku
Jerzy Sieniawski, wnuk Edwarda Kubalskiego, demonstruje materiały po dziadku Paweł Stachnik
Historia. Urzędnik magistracki i działacz społeczny Edward Kubalski opisywał w swojej kronice krakowskie wydarzenia z okresu I wojny światowej. Jej rękopis przetrwał w Krakowie do dziś.

Rękopis jest niepozorny. Tworzy go kilkadziesiąt białych kartek zeszytowego formatu zapisanych odręcznym pismem. Za okładkę służy złożony na pół arkusz cienkiego papieru, na którym autor napisał: "Kraków w czasie wielkiej wojny 1914-1918".

Ten niewielki zeszyt to niepublikowany od 76 lat oryginał kroniki opisującej dzieje Krakowa podczas I wojny światowej.

Rękopis wyszedł spod pióra (dosłownie, bo tekst został napisany piórem) Edwarda Kubalskiego, postaci niegdyś w Krakowie znanej i wielce dla miasta zasłużonej. Kubalski, absolwent prawa na UJ, przez kilkadziesiąt lat pracował jako sekretarz w magistracie. Od 1895 r. związał się z krakowskim "Sokołem", którego był współorganizatorem i prezesem (a tuż po II wojnie światowej przez chwilę pełnił nawet funkcję jego ogólnopolskiego prezesa).

Działał też w Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych oraz Towarzystwie Miłośników Historii i Zabytków Krakowa, prezesował krakowskiej Izbie Rzemieślniczej i Towarzystwu Urzędników Miejskich. Należał do krakowskiej elity, a sprawy miasta były mu bardzo bliskie. To właśnie jemu zawdzięczamy niezwykły dokument opisujący losy Krakowa podczas I wojny światowej.

Kronika spisana po latach
- Dziadek był wtedy urzędnikiem w magistracie, z tego co wiem, kierował Wydziałem Wojskowym, więc wszystkie sprawy związane z sytuacją wojenną miasta były mu znane. Znajdował się w centrum wydarzeń i jako jeden z pierwszych miał dostęp do wojennych informacji - mówi Jerzy Sieniawski, wnuk Edwarda, który pieczołowicie przechowuje pamiątki po dziadku: dokumenty, fotografie, odznaczenia, no i wspomniany rękopis wojennej kroniki.

Kubalski, świadomy wagi wydarzeń, jakich był świadkiem, sporządzał w wojennych latach 1914-1918 zapiski na temat tego, co dzieje się w mieście. Później na ich bazie powstał szerszy rękopiśmienny tekst zatytułowany właśnie "Kraków w czasie wielkiej wojny 1914-1918".

Data umieszczona na ostatniej (siedemdziesiątej pierwszej) stronie rękopisu pokazuje, że autor zakończył pracę nad nim 6 grudnia 1937 r. Tekst ma strukturę ciągłą, bez podziału na dni czy miesiące, a jego lektura wyraźnie wskazuje, że pisany był rzeczywiście już po wojnie (a nie np. tylko przepisany na czysto z wojennych notatek).

Z kolei liczba szczegółów, informacji i anegdot w nim zawartych, oddanie atmosfery towarzyszącej konkretnym wydarzeniom, a także co krok przytaczane daty i dane liczbowe (np. obowiązujące w danej chwili ceny) sugerują, że autor musiał opierać się na jakichś wcześniejszych zapiskach. W tekście sam zaznacza też, że korzystał m.in. z urzędowych obwieszczeń z czasów wojny przechowywanych w miejskim Archiwum Aktów Dawnych.

Prusacy pod pomnikiem, Rosjanie na Rynku
O czym więc pisze w swojej kronice sekretarz Kubalski? Jego tekst to wspomnieniowa opowieść o Krakowie podczas wielkiej wojny zaczynająca się w dniu ogłoszenia mobilizacji, tj. 25 lipca 1914 r. Dalej czytamy o wojskowych przygotowaniach do konfliktu, wypowiedzeniu wojny Serbii, pierwszych starciach, uchodźcach z Galicji Wschodniej, rozporządzeniach dowództwa twierdzy, ewakuacji mieszkańców, zmianie władz miejskich, bitwie o Kraków z 1914 r. itd., itd., aż do końca okupacyjnej władzy w 1918 r.

Jako urzędnika interesowały go rozporządzenia władz austriackich (wojskowych i cywilnych), przytacza je więc sumiennie. Pisze też o działaniach krakowskich władz miejskich zmuszonych do reagowania na nowe wojenne warunki, zachowaniach mieszkańców, rozwoju sytuacji na froncie, zmianach cen produktów żywnościowych i rosnących trudnościach z zaopatrzeniem.
Znajdziemy w kronice mnóstwo ciekawostek, wcześniej - wydaje się - nieznanych i nieopisywanych. I tak czytamy u Kubalskiego, że we wrześniu 1914 r. do Krakowa przybył spory oddział sojuszniczych wojsk niemieckich. "Na bruku krakowskim defiluje świetnie wyposażona kawaleria i artyleria.

Ludzie i konie na schwał. I tu jakże charakterystyczny szczegół. Kolumny pruskie zbierają się pod grunwaldzkim pomnikiem Jagiełły i spod jego stóp maszerują do miasta"…
Inna ciekawostka: podczas przymusowej ewakuacji części mieszkańców miasta w 1914 r. zdarzało się, że wywożone pociągami podmiejskie andrusy, "Felki" i "Antki", jak nazywa ich Kubalski, wyskakiwali za miastem z wolno jadących składów i "wracali pieszo, przekradając się sobie tylko znanymi szlakami przez straże i zasieki okalające fortecę". Albo to: "Niemałą też dystrakcją [rozrywką - przyp. PS] i sensacją było, kiedy któregoś z tych dni na Rynku krakowskim znalazły się rosyjskie kuchnie polowe z ciurami w papachach, którzy nie orientując się w terenie, gdzieś od Wieliczki zapędzili się ze swym taborem z okręg forteczny, gdzie zostali wzięci do niewoli i w triumfie odkonwojowani na Rynek ku uciesze gawiedzi".

Dobry moment na wydanie
Edward Kubalski miał bez wątpienia kronikarską smykałkę, bo dwadzieścia pięć lat później, w sierpniu 1939 r., tuż przed wybuchem kolejnej wojny, zaczął prowadzić kolejny dziennik. Przez sześć lat, do początków 1945 r., zapisywał w nim ważne i mniej ważne wydarzenia z życia okupowanego przez Niemców Krakowa: rosnący terror, kłopoty z aprowizacją, szybujące ceny, zmiany na froncie, plotki i anegdoty.

Po wojnie dziennik został złożony przez rodzinę autora w Bibliotece Jagiellońskiej, gdzie korzystali z niego wszyscy piszący o realiach okupowanego Krakowa. Zaś kilka lat temu tekst ten został wreszcie udostępniony szerokiej publiczności w formie książki wydanej przez krakowskie wydawnictwo Austeria pod tytułem "Niemcy w Krakowie". Ta 375-stronicowa, niezwykle cenna publikacja, spotykała się w Krakowie z wieloma słowami uznania.

Bez wątpienia na wydanie zasługuje także kronika Kubalskiego z czasu wielkiej wojny. Bo o ile życie mieszkańców i dzieje Krakowa podczas okupacji hitlerowskiej zostały już dość dobrze opisane i spopularyzowane, to o losach miasta podczas poprzedniej wojny wiadomo raczej niewiele. Dotychczas tekst Edwarda Kubalskiego został opublikowany jedynie w odcinkach w "Kurierze Literacko-Naukowym" (dodatek do krakowskiego "Ilustrowanego Kuriera Codziennego"; ukazywał się tam od marca do grudnia 1938 r. z podtytułem "Szkic kronikarski"), co jednak nie sprawia, że dzisiaj jest on powszechnie dostępny.

Setna rocznica I wojny światowej wydaje się dobrym momentem, by ten ze wszech miar interesujący tekst ujrzał wreszcie światło dzienne i trafił do rąk naukowców, badaczy i miłośników historii Krakowa. Dobre przyjęcie, jakie zgotowano wspomnianemu wyżej okupacyjnemu dziennikowi Kubalskiego, może dobrze wróżyć temu wydawniczemu zamierzeniu. Może któreś krakowskie wydawnictwo podejmie się tego zadania?

Życie pisane dziennikami
Gdy w styczniu 1945 r. skończyła się w Krakowie niemiecka okupacja, miejscowi działacze "Sokoła" - wśród nich i Edward Kubalski - przystąpili rychło do reaktywacji tej organizacji. Gniazdo krakowskie wznowiło działalność już w marcu, a na wrzesień 1945 r. zwołało ogólnopolski zjazd sokolstwa do Krakowa. Na zjeździe powołano Tymczasowy Zarząd Związku "Sokoła", a na jego czele jako prezes stanął Edward Kubalski.

Odtworzona w ten sposób zasłużona organizacja działała jednak tylko trzy lata - w lipcu 1948 r. "Sokół" został przez komunistyczne władze rozwiązany. To był chyba ostatni akt społecznej aktywności Edwarda Kubalskiego, który niebawem przeszedł na emeryturę. Mieszkał przy ul. Sobieskiego w Krakowie, gdzie sąsiadował ze znanym historykiem Władysławem Konopczyńskim, później zaś przeniósł się na ul. Wróblewskiego, w sąsiedztwo siedziby krakowskiej rozgłośni Polskiego Radia.

- Pamiętam dziadka z lat 50., już jako człowieka bardzo dotkniętego przez życie i przygnębionego. Wojna, której ludzie jego pokolenia doświadczyli na własnej skórze i która była dla nich prawdziwą tragedią, pozostawiła niezatarte piętno. Wszak jedyny syn dziadka - Stanisław, został rozstrzelany w Auschwitz. Doszły do tego trudne lata stalinowskie. Dziadek zmarł w 1958 r. i został pochowany na cmentarzu Rakowickim - mówi pan Jerzy.

- Jest jeszcze jeden pamiętnik dziadka - z lat młodzieńczych, bardzo osobisty, nigdzie niepublikowany. Dziadek opisuje w nim swoje przeżycia szkolne i młodzieńcze, a potem okres studiów - dodaje. A może i te zapiski warte są publikacji?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski