Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamieszanie wciąż trwa

Łukasz Madej
Od lewej: rzecznik Michał Śmierciak, Andrzej Danek i Dariusz Peciak
Od lewej: rzecznik Michał Śmierciak, Andrzej Danek i Dariusz Peciak Archiwum klubu
Kontrowersje. Kolejna osoba nie chce współpracować z dyrektorem sportowym Sandecji

Dariusz Peciak – jako piłkarz wychowanek Sandecji, jeden z pomysłodawców powstania „Akademii Sandecja”, a ostatnio także kierownik pierwszej drużyny, zdecydował się na odejście z klubu. To druga, po trenerze Ryszardzie Kuźmie, osoba, która opuszcza ekipę „Biało-czarnych” ze względu brak porozumienia z dyrektorem sportowym i jednocześnie pełnomocnikiem zarządu do spraw młodzieży Jano Frohlichem.

– _Nie zgadzam się z metodami pracy dyrektora i mam do tego pełne prawo _– mówi Peciak. – _Nie chcę być powodem dalszego konfliktu, więc zdecydowałem się na odejście. Nie zamierzam dyskredytować dyrektora jako człowieka, ale atmosfera w codziennym funkcjonowaniu nie sprzyja harmonii. Pełna jest niedomówień, podejrzliwości i braku dialogu. To nie jest tak, że Jano Frohlich oznacza wszystko, co złe. Mam jednak swoje zasady, dlatego muszę odejść. Szczegóły zostawiam dla siebie, bo nie chcę, żeby spór jeszcze bardziej urósł. Najważniejsza jest Sandecja, nie ja _– dopowiada.

Peciak (jest trenerem klasy B) był jednym z koordynatorów „Akademii Sandecja”, w której trenuje około 300 młodych piłkarzy, a w pracy z pierwszą drużyną nie ograniczał się jedynie do obowiązków kierownika.

– _Nie chciałem jako trener wypaść z rytmu, więc nie stałem w trakcie zajęć z boku i nie zamawiałem hoteli, tylko w każdym treningu brałem czynny udział. Zajmowałem się chłopakami, którzy wracali do zdrowia. Ostatnio choćby Przemkiem Szarkiem _– wyjaśnia.

Zarząd przyjął rezygnację, a nazwisko nowego kierownika poznamy za kilka dni.

Nikt z osób, które są klubie, tego nie potwierdzi, ale nie wszystkim jest po drodze ze słowackim dyrektorem sportowym Sandecji. Zresztą, całe zamieszanie wcale nie dziwi byłego reprezentanta Polski, a dziś komentatora stacji Orange Sport Andrzeja Iwana, który uważa, że w Nowym Sączu brakuje spójnej polityki.

Nie da się ukryć, że szarą eminencją jest Frohlich, który ma pewnie mocne poparcie i tak naprawdę decyduje o wielu rzeczach. Z drugiej strony, trudno mu się dziwić, że jako dyrektor sportowy chce mieć dużo do powiedzenia _– uważa Iwan. – _Najgorsze jest jednak to, że w tym klubie nie wszyscy ciągną wózek w jedną stronę. Nie do końca mają jeden i ten sam cel, czyli stworzenie jak najsilniejszej Sandecji. Przykład? Rozstanie z Ryszardem Kuźmą, który wszystko poukładał. Okazuje się, że są siły wyższe, które chyba próbują ze sobą rywalizować. Tak mi to wygląda. Być może się mylę. I oby tak było – dodaje.

Piłkarze Sandecji niedawno rozpoczęli szósty z rzędu sezon na zapleczu ekstraklasy, a taka seria jeszcze nigdy w 104-letniej historii nie miała miejsca. Do tego w minionym sezonie po raz pierwszy w dziejach awansowali do 1/4 finału Pucharu Polski. Paradoksalnie jednak klub, który pod względem medialności na małopolskim rynku odbiega tylko od Cracovii i Wisły Kraków, nie wykorzystuje swojej szansy. Nie ma choćby działu marketingu, m.in. przez co na ostatnie mecze chodzi niewiele ponad 1000 osób.

Gdyby stworzono odpowiednie warunki organizacyjno-finansowe, w Nowym Sączu bardzo szybko mogłaby być ekstraklasa, a przecież w tym mieście są ku temu możliwości. Ludzie w klubie powinni się jednak zjednoczyć, a potem pociągnąć za sobą lokalne firmy. Czemu się tego nie robi? – zastanawia się Andrzej Iwan.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zamieszanie wciąż trwa - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski