Przechodziłem kilka dni temu obok dawnego „Związkowca” przy ulicy Grzegórzeckiej. Z niejakim zdziwieniem zauważyłem, że miasto jednak nie odstąpiło ani też nie zminimalizowało planów budowy tzw. sceny variete.
Nie tylko ja jeden bulwersuję się pomysłem tej inwestycji. Już jakiś czas temu nawet w „Dzienniku Polskim” przeczytałem wypowiedź pana, który zastanawiał się, po co nam kolejna scena i to specjalistyczna, skoro mamy problemy z zapełnieniem innych scen i to podobno dobrych, z dobrym repertuarem i całkiem przyzwoitymi aktorami.
Że tak jest, przekonałem się również niedawno, gdy miałem okazję oglądać spektakl w Teatrze Ludowym. Bilet kosztował jakieś pięć złotych. Widać więc – chociażby z samej ceny biletu – że publiczność drzwi i okien teatrów raczej nie szturmuje.
Ponawiam więc moje pytanie do władz miasta: po co nam kolejna scena? Po co kolejny duży obiekt, który będzie wymagał dofinansowania, a zapewne również kosztownych przeróbek, modernizacji oraz remontów? Przecież nie chodzi chyba tylko o to, aby wydać pieniądze z miejskiej kasy, a raczej o to, by je zarobić lub zaoszczędzić. W przypadku sceny variete jest to raczej niemożliwe.
Marcin Jasnoch, mieszkaniec Nowej Huty
***
Podobno sprawa koszenia trawy w naszym mieście została załatwiona. Ja mam jednak inne wrażenie po ostatnim spacerze po osiedlach Zielonym, Wandy i Hutniczym. Wygląda na to, że trawa albo za szybko rośnie, albo jest koszona za rzadko.
Maria Z. z Nowej Huty
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?