Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kandydat na radnego może sobie pozwolić na dwa małe billboardy

Grzegorz Skowron
Sławomir Ptaszkiewicz, kandydat na prezydenta, już się promuje, choć wyborów jeszcze nie zarządzono
Sławomir Ptaszkiewicz, kandydat na prezydenta, już się promuje, choć wyborów jeszcze nie zarządzono Anna Kaczmarz
Wybory. Ubiegający się o prezydenturę w Krakowie będą mogli wydać na swoją kampanię po 360,5 tys. zł. Niektórzy wydadzą więcej, choć limitu określonego przez Państwową Komisję Wyborczą przekroczyć nie wolno. Nie można też promować się już teraz, a kandydaci i tak to robią

Można wypromować kandydata na radnego za tysiąc złotych? Nawet trzeba, bo na większe wydatki nie pozwalają obowiązujące przepisy.

"Czyj billboard wyborczy będzie największy?" - przeczytaj komentarz autora >>

To jednak tylko teoria, bo w praktyce większość startujących w wyborach omija limity ustalone przez Państwową Komisję Wyborczą. Oczywiście nieoficjalnie, bo w sprawozdaniach składanych po wyborach wszystko się zgadza.Tak będzie i tym razem.

PKW właśnie określiła limity wydatków na kampanię w wyborach do rad gmin oraz na wójtów, burmistrzów i prezydentów. Kwoty, które można przeznaczyć na billboardy, plakaty, reklamy w telewizji, radiu i internecie oraz inne formy agitacji wyborczej, zależą od liczby mieszkańców.

Im mniejsza gmina, tym wydatki muszą być mniejsze. Dlatego kandydat na wójta Racławic będzie musiał ograniczyć się w kampanii do zaledwie 1513 zł 20 gr, gdy zaś ubiegający się o fotel prezydenta Krakowa mogą wydać nawet do 360 517 zł i 50 gr.

Dużo? Jak dla kogo. Wiele poprzednich kampanii pokazało, że wyborcze limity nijak mają się do rzeczywistości. Już podczas pierwszych wyborów bezpośrednich prezydenta Krakowa miasto było zalepione wizerunkami Jacka Majchrowskiego i Józefa Lassoty. Wielu specjalistów od reklamy wydatki obu oceniało na kilka milionów złotych. Sprawozdania finansowe po wyborach pokazywały, że zmieścili się w 367 tys. zł, czyli dopuszczalnym limicie.

W ostatnich wyborach parlamentarnych w 2011 r. Łukasz Gibała, jako kandydat na posła z listy PO, mógł wydać na swoją kampanię zaledwie 1,5 tys. zł. Był kandydatem, który miał najwięcej plakatów i billboardów. Tłumaczył, że jego limit był większy, bo niektórzy inni kandydaci oddali mu swoją pulę. Nawet jednak działacze Platformy przyznawali, że Gibała nie mógł zmieścić się w żadnym, nawet powiększonym limicie.

To najbardziej widoczne przypadki. Limity omijane są praktycznie przez wszystkich. Średnio każdy kandydat na radnego może wydać na plakaty, ulotki i spoty wyborcze około 1 tys. zł. To wystarczy, by przez miesiąc wisiały... dwa małe billboardy. I to w niezbyt atrakcyjnej lokalizacji. Większe powierzchnie reklamowe i podświetlane to już wydatek, na który nie może sobie pozwolić kandydat na radnego.

Ten w małych gminach nie musi korzystać z takich form agitacji, bo w praktyce głosują na niego sąsiedzi. Ale w dużych miastach przebicie się przez setki kandydatów, a przede wszystkim rywali z własnej listy wymaga już zachodu. I pieniędzy. Znacznie większych niż ustalone przez PKW limity.

Jak się omija przepisy? Jednym ze sposobów jest nieformalne rozpoczęcie agitacji, zanim zostaną zarządzone wybory. Zupełnie legalnym sposobem była promocja niektórych osób startujących w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego. Nie miały one żadnych szans, ale ich twarze uśmiechały się z billboardów. Po to, by teraz tylko odświeżyć wizerunek i szybciej wbić się w świadomość tych, którzy będą wybierać radnych.

Ale niektórzy kandydaci już teraz się promują, choć jeszcze im tego robić nie wolno. Np. Sławomir Ptaszkiewicz wywiesił ogromną płachtę ze swoim wizerunkiem na dawnym hotelu Forum, jednej z największych powierzchni reklamowych w Krakowie.

Nie był pierwszym, który wpadł na pomysł pokazywania się w ten sposób, zanim stanie się oficjalnym kandydatem na prezydenta (będzie nim wtedy, gdy zostanie zarejestrowany jego komitet). W 2011 r. - zanim ogłoszono wybory do Sejmu - podobną kampanię wizerunkową w Krakowie prowadził Łukasz Gibała.
Będziemy też zasypywani sprawozdaniami radnych i wójtów, którzy w ten sposób będą przekonywać nas, że wywiązali się z poprzednich obietnic wyborczych. Oczywiście większość tych sprawozdań zostanie uznana (przez nich samych) za dokumenty, które nie mają nic wspólnego ze zbliżającymi się wyborami i nie będzie ich w sprawozdaniu po wyborach.

Limity w wyborach na szefów gmin
360 517,50 złKraków
65 714,40 zł Tarnów (miasto)
49 614,60 złNowy Sącz
29 576,40 złOlkusz
26 248,80 złAndrychów
25 598,40 złMyślenice
23 323,20 złZakopane
21 976,80 złBrzesko
14 778,60 złZabierzów
11 782,20 złMiechów
10 346,40 złGorlice
7652,40 zł Mogilany
3676,20 zł Lanckorona
2570,40 zł Polanka Wielka
1686,60 zł Bolesław (p. tarn.)
1513,20 zł Racławice
Wszystkie limity na stronie www.pkw.gov.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski