Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rosyjski zakaz na polskie owoce

Barbara Ciryt
Fot. Archiwum
Gospodarka. Na wschód trafiało rocznie milion ton jabłek. Gdy ten rynek zostanie zamknięty, odczują to także sadownicy z Małopolski.

Sadownicy z Małopolski raczej nie eksportują owoców do Rosji. Jednak obawiają się, że rynek krajowy będzie przesycony, więc rosyjskie sankcje dotkną wszystkich.

– Dalszy spadek cen zniszczy gospodarstwa, nie utrzymamy sadów. Już teraz trudno zarobić na zapłatę pracownikom zbierającym owoce, a trzeba myśleć o ochronie drzew, przycince, utrzymaniu sprzętu – mówi Antoni Pod­siad­ło, sadownik z Zagórzyc pod Krakowem. Jego sąsiad Wojciech Duk nie ma wątpliwości, że część owoców zostanie na drzewach. – Dlatego, że niektóre musielibyśmy sprzedawać poniżej kosztów – tłumaczy.

O zakazie sprowadzania polskich owoców i warzyw poinformowała wczoraj Federalna Służba Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego Federacji Rosyjskiej. Embargo dotyczy m.in. świeżych jabłek, gruszek, wiśni, czereśni, nektaryn, śliwek i wszystkich odmian kapusty oraz brokułów i kalafiorów.

Rosja podaje, że wprowadza zakaz ze względu na „systematyczne naruszanie przez stronę polską międzynarodowych i rosyjskich wymogów fitosani­tar­nych przy dostawach produktów”.

– Takiej restrykcji mogliśmy się spodziewać, jako odwetu po tym, jak Polska angażuje się w ratowanie Ukrainy – mówi Witold Piekarniak, skarbnik Związku Sadowników RP. – Jesteśmy przekonani, że nasze produkty były zdrowe i dobre. Nie przekraczaliśmy norm zawartości pestycydów. Producenci oddający towar na eksport są ostrożni i nie pakują owoców wybrakowanych. Mimo że wymogi rosyjskie są znacznie bardziej wygórowane niż unijne.

Piekarniak wylicza, że Polska eksportowała do Rosji od 1 do 1,2 mln ton jabłek. Część naszych owoców trafiała tam przez Mołdawię, Ukrainę i Białoruś. Teraz zakaz dotyczy też produktów wwożonych do Rosji z państw trzecich.

Ministerstwo Rolnictwa uważa, że polscy producenci owoców i warzyw są pierwszą ofiarą sankcji UE wobec Rosji. – Embargo na import z Polski to represje polityczne – twierdzi minister rolnictwa Marek Sa­wic­ki. Zapowiedział, że wystąpi do UE o rekompensaty.

Jeden z rzeczników Komisji Europejskiej Isaac Valero Lad­ron oświadczył, że Bruksela dostrzega restrykcje. – Komisja nie została uprzedzona przez rosyjskie władze o ich działaniach. Zamierzamy to przeanalizować – zapowiedział. KE może m.in. zaskarżyć decyzję Rosji do Światowej Organizacji Handlu.

Polscy sadownicy tymczasem obawiają się bankructwa. – Prowadzą do niego drastycznie niskie ceny owoców – mówi od ponad tygodnia Mirosław Ma­li­szew­ski, prezes Związku Sadowników RP. Przedstawiciele związku ubolewają, że Polska właściwie nie ma alternatywnego rynku zbytu. Resort rolnictwa myśli o wprowadzaniu polskich produktów na inne rynki azjatyckie, arabskie i amerykańskie. Sadownicy planują promowanie polskich jabłek w Chinach i krajach Zatoki Perskiej. – Jednak to nie są rozwiązania na ten rok, a problem mamy już – zaznacza Piekarniak. (PAP)

Napisz do autora:
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski