Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jesteśmy silniejsi niż na wiosnę

Rozmawiał Daniel Weimer
Trener Robert Kasperczyk
Trener Robert Kasperczyk FOT. ARCHIWUM
Rozmowa. Trener Robert Kasperczyk jest zadowolony ze skompletowanego składu zespołu z Limanowej.

Awans do centralnej II ligi spadł wam trochę z nieba. Czy rozpoczynając przygotowania do nowego sezonu, liczył się Pan z takim rozwojem wypadków?

Uważam, że fakt zaistnienia na tym poziomie rozgrywek jest aktem futbolowej sprawiedliwości. W sportowej walce zabrakło nam ledwie punktu, by zakwalifikować się do gwarantującej awans czołowej „ósemki” zespołów. A przecież już za pierwszy, wygrany w Stalowej Woli mecz odebrano Limanovii punkty walkowerem. Przyznam, że choć liczyłem się z występami w III lidze, gdzieś w głębi serca tliła się jeszcze nadzieja na grę w klasie wyższej. Uczucie takie towarzyszyło również piłkarzom i sponsorowi klubu. Kiedy więc otworzyła się furtka, działacze dogadali się z Kolejarzem Stróże, błyskawicznie załatwili wszystkie formalności, w związku z czym zagramy jednak w tej upragnionej II lidze.

Owszem, zagracie, ale zespół zdążyło opuścić kilku podstawowych zawodników. Dziadzio, Garzeł, Pyciak – graczy tego formatu trudno będzie zastąpić.

Owszem, wszyscy trzej byli liderami swoich formacji, często decydowali o obliczu drużyny. Nie zgadzam się jednak z opinią, że są to ludzie, bez których Limanovia się nie obejdzie. Szanuję i cenię ich umiejętności i nie dziwię się, że przedłożyli występy w II–ligowym Okocimskim Brzesko nad pozostanie w mającej grać na niższym poziomie Limanovii. Szybko postaraliśmy się jednak o godnych zastępców.

Dominują wśród nich zawodnicy doświadczeni, żeby nie napisać – wygrani. Nie obawia się Pan, że w Limanowej odcinać będą kupony od swych dotychczasowych osiągnięć?

Absolutnie nie. Powiem wręcz, że rozglądaliśmy się przede wszystkim właśnie za rutyniarzami. W jednogrupowej II lidze doświadczenie będzie w najwyższej cenie. Sami młodzi sobie nie poradzą, chociaż oczywiście zadbaliśmy, by w kadrze znaleźli się także gracze obiecujący, wstępujący dopiero do „dorosłej” piłki. Choćby z uwagi na konieczność występu młodzieżowców. Powiem wprost: myślę, że jesteśmy kadrowo mocniejsi niż w chwili, kiedy kończyliśmy poprzedni sezon.

Mysiak, Urbański, Zawadzki czy Chmiest to piłkarze, którzy z niejednego pieca chleb jedli, wiele potrafią i przekonany jestem, że mnie nie zawiodą. A Gryźlak to chłopak z tych stron, który świetnie się podczas zajęć prezentuje. Kadra jest szeroka, rywalizacja powinna trwać o każdą pozycję w wyjściowej jedenastce.

Zdążył Pan przeprogramować cykl przygotowawczy na II–ligowe potrzeby?

Nie musiałem wiele zmieniać. Trenowaliśmy tak samo, jak gdybyśmy mieli występować w lidze III lub I. Tyle tylko, że kiedy okazało się, że mamy tę II ligę, do zajęć chłopcy zaczęli podchodzić z większym entuzjazmem. To chyba zrozumiałe.

Zdaje sobie Pan sprawę, że staje przed kolejnym trudnym wyzwaniem?

Oczywiście. I bardzo się z tego powodu cieszę. Znam realia futbolu śląskiego, a z tamtego regionu rekrutuje się sporo mających rywalizować z nami drużyn. Nie będzie ani meczów łatwych, ani żadnego odpuszczania. Zabrzmi to pewnie banalnie, ale prawda jest taka, że w każdym spotkaniu piłkarze będą musieli zostawiać na murawie całe zdrowie. Ale cóż, chcieliśmy w Limanowej II ligi, to teraz sprostajmy jej wymogom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski