Ile wynoszą zasoby, jakie będą koszty eksploatacji i kiedy wreszcie popłynie, nie wie nikt. Za to wiemy, ile komu gotówki skapnie.
Skoro pan Zagłoba rozdawał Inflanty, to każdemu można obiecać wpływy od wirtualnych dochodów. Obiecanki są darmowe. Jest jednak coś, czego nawet Zagłoba by nie wymyślił: podatek od deszczówki.
Kilka dużych miast obłożyło swoich mieszkańców opłatą od odprowadzania wód opadowych. Matka Natura wody nie skąpi, a nieszczęsny właściciel posesji płaci. Słusznie.
Władzuchna kochana z podatków wybudowała kanalizację i słuszną rzeczą jest, by obywatel partycypował w kosztach eksploatacji. Część narodu zachowuje się niedemokratycznie i egoistycznie. Łapie deszczówkę w pojemniki, zrywa elegancki bruk i sieje trawę. Byle tylko nie płacić.
Opodatkujmy ruch promów kosmicznych. Że nie latają? Ale mogą! Lub jeszcze prościej: kominy. Porachować co do sztuki i podymne naliczyć. Ot, co!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?