Nad kierowcą wisi, powyginany jak paragraf, dwumetrowy młodzian, do szyby przylepiona jest babina z koszykiem w ręku, między rzędem malutkich krzeseł (zaprojektowanych do przewozu młodocianych Pigmejów) stoi kolejnych kilkanaście osób.
To całkiem normalny widok, zwłaszcza w piątkowe popołudnia, gdy z Krakowa próbuje się wydostać kilkaset tysięcy studiujących i pracujących tutaj mieszkańców okolicznych i dalszych miejscowości. Z samego Oświęcimia jeździ codziennie 30 mikrobusów. Autobusów tylko 15, a to i tak wielki postęp, bo do niedawna były… 4.
Przytłaczająca większość pracowników i studentów próbuje wyjechać z Krakowa potwornie zapchanymi drogami. W godzinach szczytu kawalkada busów, autobusów i prywatnych aut stoi w bezkresnych korkach – sam wyjazd z miasta trwa wtedy minimum godzinę. A gdzie droga do Sącza, Tarnowa, Oświęcimia? Wszystko to składa się na codzienną udrękę tysięcy ludzi. I nikogo to nie obchodzi.
Decydenci nie docierają przecież do swych wypasionych gabinetów transportem zbiorowym, nie muszą wytrzymać dwóch godzin przyklejeni do szyby busa. Kupują sobie za nasze pieniądze limuzyny. Może dlatego przez 20 lat zrobili tak niewiele, by zbiorowy transport w Polsce nie przypominał tego w Trzecim Świecie.
Najlepszym sposobem na odkorkowanie dróg jest stworzenie poręcznej sieci szybkiej kolei łączącej największe miejscowości regionu. O to pytajmy polityków przy każdej okazji, a nie – za przeproszeniem – o medialne duperele.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?