Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamiast Podolińskiego cieszył się Podolski

Przemysław Franczak, Zabrze
W tym starciu przewagę mają piłkarze Cracovii. Ostatecznie jednak ze zwycięstwa cieszyli się zabrzanie
W tym starciu przewagę mają piłkarze Cracovii. Ostatecznie jednak ze zwycięstwa cieszyli się zabrzanie FOT. MARZENA BUGAŁA
Piłkarska ekstraklasa. – Inaczej to sobie wyobrażałem, chciałem wygrać, ale wszystko przed nami – mówił po debiucie trener Cracovii. „Pasy” przegrały w Zabrzu z Górnikiem 0:2.

GÓRNIK ZABRZE – CRACOVIA 2:0 (1:0)

Bramki: Augustyn 5, Zachara 90+3.

Sędziowali: Paweł Raczkowski oraz Michał Obukowicz (obaj Warszawa) i Dawid Golis (Skierniewice). Żółte kartki: Steinbors – Rymaniak. Widzów: 3000.

Górnik: Steinbors 5 – Augustyniak 6, Szewe­luchin (16 Sadzawicki 4), Gancarczyk 4 (76 Drewniak) – Gergel 4, Danch 4, Jeż 4 (88 Gwaze), Sobolewski 4, Madej 6, Kosznik 3 – Zachara 5.

Cracovia: Pilarz 6 – Żytko 3, Mikulić 4, Ryma­niak 2 – Nykiel 3 (55 Dialiba 3), Dąbrowski 4, Budziński 3 (85 Kita), Cetnarski 3 (58 Steblecki 5), Marciniak 3 – Zjawiński 4, Nowak 4.

W pierwszej kolejce na eks­traklasowych boiskach mizernym echem mundialu były piłka „Brazuca”, którą grają w tym sezonie polscy piłkarze i używana przez sędziów pianka w spra­yu. W Zabrzu brazylijski powiew był jednak mocniejszy. Na trybunach pojawił się – witany po królewsku – mistrz świata z krwi i kości, czyli Lukas Podolski, urodzony w Gliwicach reprezentant Niemiec, prywatnie fan Górnika. Mało tego – na boisku też znalazła się podobizna tego, co ostatnio można było oglądać na stadionach w Rio de Janeiro, Brasilii i Sao Paulo. Cracovia i Górnik zaproponowały najmodniejszą ostatnio taktykę – z trzema środkowymi obrońcami grającymi w linii.

Olśnień na miarę Kostaryki nie było, niemniej wczoraj lepiej na tym wyszli zabrzanie. W Cracovii na razie mają o czym myśleć.

– W pierwszej połowie byliśmy nieobecni, nie wiem, z czego to wynikało. Mieliśmy problem z wyprowadzeniem akcji, nasi środkowi pomocnicy nie grali w piłkę, w obronie też była gra na alibi. Tak nie może być – mówił po meczu Podoliński.

Krakowianie bardzo szybko stracili bramkę. W 5 min z rzutu rożnego zacentrował Seweryn Gancarczyk, a pozostawiony w zasadzie bez opieki Błażej Augustyn strzałem głową wpakował piłkę do siatki. Szczęśliwie, zabrzanie nie poszli za ciosem, a na dodatek chwilę później posypała im się linia obrony. Kontuzjowanego Oleks­andra Szewe­lu­china zastąpił debiutujący w ekstraklasie 20-letni Dominik Sadzawicki. Siedzący na trybunach i wydający dyspozycje przez telefon Robert Warzycha, formalnie dyrektor sportowy Górnika, a praktycznie trener, przez chwilę rwał włosy z głowy.

Cracovia z czasem się otrząsnęła, ale atakowała bez przekonania. Kilka strzałów z dystansu był tyleż celnych, co przewidywalnych. Gospodarze byli groźniejsi – przy sprytnym uderzeniu Łukasza Madeja Krzysztof Pilarz pokazał refleks godny bramkarza piłki ręcznej i odbił futbolówkę nogą. Tuż przed końcem pierwszej połowy dwukrotnie uratował swój zespół – w obu przypadkach po groteskowych stratach i nieporozumieniach kolegów. „Pasy” były w nie lada opałach. Oddech dał im gwizdek sędziego.

Po przerwie to nadal zab­rzanie byli aktywniejsi. Krakowianie grali nie ze sobą, tylko obok siebie, mnożyły się straty piłki. Do gry wkroczył Podoliń­ski – najpierw wpuścił na boisko debiutującego Senegalczy­ka Bou­ba­cara Dialibę, chwilę później Sebastiana Steblec­kiego. Coś drgnę­ło, głównie za sprawą tego drugiego. Goście zaczęli zyskiwać przewagę i lepiej, dokładniej przygotowywali akcje. Czasem jednak brakowało im pod bramką Górnika szczęścia, czasem dobrego ostatniego podania.

Zremisować nie zdołali – w doliczonym czasie gry Górnik ich dobił, choć Łukasz Madej wyprowadzał kontratak wolniej niż Podolski wchodził po schodach na trybunę honorową. A jednak się udało, bo do spółki z Matuszem Zacharą ograli obrońców „Pasów” jak dzieci.

– Boli mnie to, że bardzo proste środki okazały się na nas skuteczną bronią. Długa piłka za linię obrony i od razu coś się działo. Błędy? Te z pierwszej połowy martwią strasznie, bo brakowało komunikacji, asekuracji. To musimy wyeliminować, zresztą po przerwie pokazaliśmy, że stać nas na wiele więcej i że jesteśmy dobrze fizycznie przygotowani do sezonu – podkreślał szkoleniowiec „Pasów”.

Schody dopiero jednak się zaczynają. W sobotę Cracovia zmierzy się u siebie z Legią Warszawa.

– Podnosimy głowy i gramy. To świetna okazja do rewanżu – nie tracił rezonu Podoliński.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski