- Od kiedy słuchasz muzyki klasycznej?
- Dopiero ją poznaję, choćby za sprawą współpracy z Dariuszem Przybylskim – zdolnym kompozytorem młodego pokolenia, który w mojej wytwórni, Requiem Records, prowadzić będzie linię wydawniczą, związaną właśnie z klasyką. Eksplorowanie nieznanych obszarów muzyki jest dla mnie dużym wyzwaniem, pobudzającym kreatywność, wzbogacającym mnie i moje spojrzenie na muzykę w ogóle, a dla Requiem Records to nowy, bardzo obiecujący rozdział.
- Pytam nie bez powodu, bo przecież Nemezis wywodzi się z nurtu muzyki industrialnej, która z założenia odrzucała wszelkie tradycyjne kanony. Czy to znaczy, że do klasyki trzeba dojrzeć?
- W moim przypadku tak. Nie znajduję już w muzyce industrialnej i jej okolicach, niczego, co może być dla mnie rozwojowe. Ten etap mam już za sobą. Teraz muzyka poważna i jazz są zdecydowanie bliższe memu sercu i uchu. Nemezis nigdy nie był zespołem w klasycznym tego słowa znaczeniu – funkcjonowaliśmy bardziej jako projekt, oparty o koncept. W tej chwili nie ma takowego, więc i Nemezis nie istnieje, i nie sądzę by ponownie zaistniał. Każdy z nas jest już w innym miejscu na swojej muzycznej drodze. I jest to bardziej powód do radości niż smutku, przynajmniej dla mnie, bo wreszcie robię dokładnie to, o czym zawsze marzyłem.
- Nemezis przeszedł ciekawą ewolucję od industrialu do ambientu. To właśnie dzięki temu dostrzegłeś paralele między nowoczesną elektroniką a muzyką klasyczną?
- Muzyka Nemezis to był ciągły proces – ideowy i stylistyczny. Rozwój powoduje zmiany, a bez zmian nie ma rozwoju, dlatego każda płyta w gruncie rzeczy jest inna. W dużej mierze wynikało to ze współpracy z różnymi osobowościami. Każdy z nas był inny, miał swój koncept, wnosił do projektu własne muzyczne doświadczenia. Co ciekawe, każdy z nas w którymś momencie życia doszedł do tego, czym jest muzyka klasyczna i jak nieograniczone stwarza możliwości.
- Wielu twórców ambientu, czy nawet techno, czerpie inspirację z dokonań gigantów muzyki współczesnej. Ty też masz swoich ulubieńców? Riley? Reich? Glass?
- Muzyka współczesna to dla mnie dziewicze tereny, które dopiero poznaję, więc trudno już mówić o ulubieńcach, ale niewątpliwie twórczość „tych trzech wspaniałych” jest na mojej top liście. Z kwartetu Nemezis ja miałem zdecydowanie najmniejszy kontakt z klasyczną strukturą i klasyką w ogóle. Jednak z powodzeniem nadrabiałem te braki biegłością w innych materiach!
- Jak wpadłeś na pomysł realizacji materiału na bazie wcześniejszych dokonań Pawła Mykietyna?
- Inicjatorem tego projektu był Konrad Kucz. Znał się z Pawłem od dawna i chyba w 2007 roku zaproponował mu wzięcie udziału w takim przedsięwzięciu.
- Dlaczego akurat Paweł Mykietyn? Co zafascynowało Was w jego twórczości?
- Kompozycje, jakie udostępnił nam Paweł – "Kartka z albumu", "4 for 4", "EineKleineHerbstmusik", "3 for 13”, "Before 4 for 4" – bardzo nas zainspirowały i poprowadziły w procesie twórczym, czego efektem były zaskakujące i intrygujące utwory. Taka też jest cała muzyka Pawła – elastyczna (szczególnie, jeśli chodzi elektroniczne środki wyrazu) i pobudzająca kreatywność, co daje nieograniczone pole do działania. Dlatego struktura dźwiękowa płyty jest bardzo szeroka – to wachlarz brzmień od melodii po elementy noise.
- Jak Mykietyn odniósł się do Twojego projektu?
- Idea bardzo mu się spodobała i od początku był otwarty na nasze pomysły. Na każdym etapie pracy był nam przychylny, za co jesteśmy mu wdzięczni. Myślę, że dla każdego kompozytora byłoby to niezwykle budujące i cenne doświadczenie – usłyszeć swoje utwory w zupełnie innej odsłonie, często zaskakującej.
- Na wkładce do płyty napisałeś, że Paweł był swego czasu uczestnikiem festiwali w Jarocinie. Myślisz, że to właśnie te kontrkulturowe korzenie sprawiają, że jego muzyka ma tak otwarty charakter na nowoczesne interpretacje?
- Tego typu festiwale i wydarzenia wywierają ogromny wpływ na ludzi, zostawiając po sobie mniej lub bardziej widoczne ślady. Niewątpliwie szerokie, nieograniczone ramami gatunku spojrzenie i różnorodne doświadczenia kształtują rozwój twórczy. Dlatego im więcej chłoniemy z otaczającego nas świata, tym ciekawsze i kreatywniejsze rzeczy możemy tworzyć.
- Nemezis wielokrotnie zmieniał skład w czasie swego istnienia. W jakiej konfiguracji personalnej zrealizowaliście ten materiał?
- Główny trzon stanowiły trzy osoby: Marcin Bociński, Konrad Kucz i ja. W tym projekcie Marcin jest najbardziej zasłużony – zajął się także produkcją i masteringiem. Ogromnie się cieszę, że udało mi się zarazić ideą Nemezis kolegów i tym razem oni poprowadzili cały projekt. To wspaniałe i budujące. A dla mnie, nie ukrywam, komfortowe.
- Jak wyglądało powstawanie utworów zamieszczonych na płycie?
- Cztery z nich to efekt kilkuetapowej pracy w studio: od aranżacji, po jej rozbudowę i udoskonalenie. Natomiast środkowy utwór – najdłuższy z nich – to fragmenty zapisu z dwóch koncertów festiwalowych (C3 Festiwal 2011 – Gdańsk i Ambient Festiwal 2008 – Gorlice). Na warstwę dźwiękową składają się spreparowane fragmenty oryginalnych nagrań, które stały się bazą do powstania utworu.
- Co było dla Was największym wyzwaniem w tym zmierzeniu się z akustycznym żywiołem kompozycji Pawła?
- Robiliśmy swoje, mając równocześnie ogromny szacunek do nagrań Pawła. Staraliśmy się
z jednej strony nie popaść w banał, a z drugiej oddać ducha oryginalnych kompozycji. Jak wspomniałem narzędzia i instrumenty elektroniczne pozwalają na nieograniczone możliwości – nam jednak nie do końca o to chodziło. Dlatego osoba znająca utwory Pawła, na pewno je rozpozna.
- Wydaje się, że na spotkaniu Nemezis z Mykietynem skorzystały obie strony: powstała płyta dosyć mroczna, ale zaskakująco przystępna w odbiorze. Byliście zaskoczeni takim rezultatem?
- Takie zawsze było Nemezis – znasz nasze płyty, więc wiesz, że zawsze byliśmy "pomiędzy". Myślę, że wymiernym sukcesem jest to, że dzięki tej współpracy Requiem Records mogło zaistnieć w innych środowiskach.
- Czy mieliście okazję prezentować gdzieś ten materiał na żywo?
- Kilkakrotnie, między innymi na wspomnianych festiwalach. Z ciekawością obserwujemy reakcje zaskoczonej publiki, która zna nasze wcześniejsze płyty. Ale to dobrze, bo ileż można nagrywać takie same?
- Jaki wpływ na Twoje dalsze dokonania będzie miało to doświadczenie z muzyką Mykietyna?
- Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. W tej chwili Nemezis nie istnieje, jak pojawi się nowy pomysł, to może coś zrobimy, ale ciężko powiedzieć mi, jaki to obierze kierunek. Obecnie najważniejsza jest dla mnie wydawnictwo. Jesteśmy w trakcie rozszerzania katalogu o dwie nowe serie wydawnicze: MAZZOLEUM – oscylujące wokół jazzu i muzyki improwizowanej, z Jerzym Mazzollem jako kuratorem, oraz wspomnianej na początku serii, związanej z muzyką klasyczną i Dariuszem Przybylskim.
W czerwcu mieliśmy ponad czternaście premier, na wrzesień szykujemy kolejne. Ponadto jesienią tego roku w warszawskich klubach, pod szyldem Requiem Records, ruszają regularne koncerty zespołów związanych z wydawnictwem. Jak widzisz, dzieje się dużo i ciekawie. A ile jeszcze przed nami!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?