W słoneczny dzień oblężone przez roje owadów, które przywabia obfitość pyłku. Wielkie, dłoniaste liście. Wzrostem przewyższa człowieka. To najkrótszy opis barszczu Sosnowskiego. Delikatne muśnięcie rośliny może się skończyć pęcherzami na skórze. Pół wieku temu widziano w nim zbawcę PRL-u. Obfitość paszy miała się przełożyć na obfitość bydła i nierogacizny. I pełne półki sklepów mięsnych. Inaczej głodny lud pracujący wychodził na ulice. Z eksperymentu nic nie wyszło, a porzucony barszcz Sosnowskiego rozlazł się po Polsce. Uwielbia zarastać brzegi rzek. Wytępiony, wraca po latach. Można go pokonać, byle tylko nie wydał nasion. Bywa i tak, że wysłane do walki z barszczem ekipy niszczą bliźniaczo podobny arcydzięgiel. Toż to barbarzyństwo! Nie dosyć, że roślina lecznicza, to na dodatek bezcenny surowiec do wyrobu zacnego likieru.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?