Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koalicja PO-PSL chce nadal rządzić. Sejmowej opozycji jest to... na rękę

Włodzimierz Knap
Polityka. Przedterminowe wybory w tej chwili wydają się mało prawdopodobne. Sytuacja jest jednak bardzo dynamiczna.

PO-PSL nie zamierza rozstawać się z władzą, przynajmniej w najbliższych miesiącach – usłyszeliśmy wczoraj od czołowych polityków obydwu stronnictw. Spotkali się oni w związku ze sprawą podsłuchów; według PSL koalicja dała sobie czas do końca wakacji na wyjaśnienie afery. Na czele reprezentacji Platformy stał Donald Tusk, jej przewodniczący, a ludowcami kierował Janusz Piechociński, prezes PSL i wicepremier.

PRZECZYTAJ NASZ KOMENTARZ: Państwo to my. W kryzysie jest władza!

Obie formacje zgodne są co do tego, że koalicja ma trwać, a dymisje w rządzie nie są przewidziane. Formalnie obie partie zamierzają zachować status quo.

– Takie rozwiązanie ma na celu wyciszenie afery. Koalicjanci liczą na to, że w czasie wakacji spora część wyborców zapomni o aferze taśmowej – przekonuje prof. Krzysztof Wielecki, socjolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Dr Marek Kochan, specjalista od marketingu politycznego z Uniwersytetu Warszawskiego, zwraca uwagę, że tego rodzaju kalkulacja jest nieusprawiedliwiona.

– Każdego dnia może dojść do nagłego zwrotu – podkreśla. Dr Sergiusz Trzeciak, wykładowca marketingu politycznego w Collegium Civitas, również uważa, że sytuacja jest niezwykle dynamiczna i może zaskoczyć polityków wszystkich opcji, choć dziś najbardziej skutków afery taśmowej lękać się powinni parlamentarzyści i działacze PO.

Na razie obóz władzy może być w miarę spokojny, gdy chodzi o najbliższą przyszłość. To samo dotyczy też wszystkich ugrupowań opozycyjnych. – Żadna partia, zarówno będąca dziś u władzy, jak i w opozycji, nie chce bowiem przedterminowych wyborów. Nikomu nie są one na rękę – przekonuje prof. Kazimierz Kik, wiceprzewodniczący Komitetu Nauk Politycznych PAN.

Samorozwiązanie Sejmu też nie wchodzi w grę. By tak się stało, musiałoby opowiedzieć się za nim dwie trzecie posłów, czyli co najmniej 307 parlamentarzystów. Zatem bez PO, liczącej 203 posłów, taki scenariusz nie jest możliwy.

Czy za takim rozwiązaniem opowiedzieliby się posłowie Solidarnej Polski, Twojego Ruchu, Polski Razem i niezrzeszeni? Z pewnością nie, bo w obecnym położeniu oznaczałoby to dla nich pożegnanie się z parlamentarnymi posadami i sowitymi comiesięcznymi pensjami.

Również parlamentarzyści PO, PSL, SLD i PiS zapewne poważnie zastanowiliby się nad takim scenariuszem. Nie wszyscy przecież mają pewność, że znajdą się na listach wyborczych.

PiS zapowiada jednak, że złoży wniosek o konstruktywne wotum nieufności. On też nie ma szans na realizację, i to z kilku powodów. Barierą jest przede wszystkim konieczność uzyskania odpowiedniej liczby głosów w Sejmie. W tym wypadku wystarczy 231-osobowe poparcie. Gdyby nawet cała opozycja, co już jest przeszkodą nie do pokonania, opowiedziała się za takim wnioskiem, to i tak brakowałoby jej głosów. Większość w Sejmie wciąż mają PO i PSL.

Dodajmy, że poza SP i trójką tzw. gowinowców, którym w istocie rzeczy zależy na tym, by Jarosław Kaczyński przygarnął ich, żadna inna formacja nie zamierza współpracować z PiS. Partia Kaczyńskiego nie kryje, że choć złoży wniosek o konstruktywne wotum nieufności, to nie wierzy, by uzyskał on odpowiednie poparcie. PiS nie podało nawet nazwiska kandydata na premiera tzw. rządu technicznego.

Nie można natomiast wykluczyć, że Tusk złoży wniosek o wotum zaufania dla swojego gabinetu. Gdyby koalicja karnie oddała głos na „tak”, to nawet zgodne „nie” opozycji nie doprowadziłoby do dymisji rządu.

W teorii można więc zakładać, że niektórzy posłowie koalicji zagłosowaliby tak jak opozycja. Problem w tym, że dla wielu parlamentarzystów i z jednej, i z drugiej strony barykady byłoby to swego rodzaju igranie z ogniem; najpewniej skończyłoby się przedterminowymi wyborami.

Prof. Antoni Dudek, politolog z UJ, przewiduje, że szef rządu z takiego głosowania wyszedłby z tarczą, bo koalicja postawiona pod ścianą poparłaby Tuska. Przypomina jednak, że na podobny krok zdecydował się Leszek Miller w 2003 r., by przełamać kryzys spowodowany przez aferę Rywina. Głosowanie wygrał, ale kolejna afera (starachowicka) zmiotła go po kilku miesiącach.

NAJNOWSZE SONDAŻE
PIS Z NOWĄ PRAWICĄ TWORZĄ RZĄD? TNS Polska w poniedziałek przeprowadził sondaż partyjny. Najwyższe poparcie uzyskało Prawo i Sprawiedliwość – 31 proc. (wzrost o 4 proc. w porównaniu z wynikami poprzedniego badania). Platforma Obywatelska uzyskała 24 proc. (spadek notowań o 3 proc.).

Do Sejmu dostałyby się jeszcze trzy ugrupowania: Kongres Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mik­kego z poparciem na poziomie 10 proc., 8 proc. ankietowanych zadeklarowało oddanie swojego głosu na SLD, zaś 5 proc. – na PSL.

Do Sejmu nie dostałby się Twój Ruch, na który zagłosowałyby 4 proc. Podobny los czekałby Polskę Razem oraz Solidarną Polskę, które uzyskały po 2 proc. poparcia.

13 proc. respondentów nie wie, na kogo oddałoby swój głos.

Przeliczając wyniki sondażu na miejsca w Sejmie, PiS miałoby 198 posłów, PO – 158, NP – 49, SLD – 41, a PSL – 21.

51 PROC. POLAKÓW, zapytanych przez TNS Polska, uważa, że powinny odbyć się przyspieszone wybory do Sejmu, a 36 proc. badanych jest przeciwnego zdania. (K.W.)

Napisz do autora:
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski