Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co dziesiąty z nas pije za dużo

Rozmawiał Marek Zięba
Antoni Marcke
Antoni Marcke FOT. MICHAŁ GĄCIARZ
Tarnów. Rozmawiamy z Antonim Marcke, specjalistą psychoterapii uzależnień w tarnowskim Ośrodku Uzależnień i Współuzależnienia

– Co czuje specjalista terapii uzależnień widząc w Tarnowie tyle punktów sprzedaży alkoholu?

– Nie przeszkadza mi to, choć mogłoby ich być mniej. Ale liczba punktów sprzedaży alkoholu nie jest tak ważna. Najważniejsza jest profesjonalna profilaktyka, tak ogólna jak też w grupach zagrożenia chorobą alkoholową. To jej brak bardziej spędza mi sen z powiek niż liczba miejsc, w których można kupić alkohol.

– Czy zdarzyło się coś nowego w leczeniu choroby alkoholowej?

– O tak. Niedawno uczestniczyłem w sympozjum w Instytucie Neurologii i Psychiatrii w Warszawie, na którym jedna z firm farmaceutycznych zaproponowała nowy lek, dzięki któremu można kontrolować picie alkoholu. Ma on, według tej firmy, obniżać głód alkoholowy, nie znamy jednak wymiernych efektów działania nowego leku. Przypuszczam, że ten środek może być alternatywą dla terapii, ale jej nie zastąpi. Terapia proponuje bowiem między innymi zmianę stylu życia, a ten lek nie. Może on wspierać terapie, ale złotym środkiem niestety nie jest.

– Czyli prawdziwą nadzieją dla alkoholików pozostaje terapia?

– Tak. Terapia jest dla chorego modelem rozwoju osobowego, duchowego. Jest możliwością, które stale czeka na niego, bez względu na to, jak sobie radzi z nałogiem. Celem terapii nie jest tylko całkowita abstynencja, ale też ograniczenie szkód, jakie wokół siebie czyni uzależniony. Szkody te są bardzo duże, dotykają przede wszystkim najbliższych i bywają często trwałe oraz bardzo trudne do zneutralizowania.

– Dużo się ostatnio mówi o tym, że narkotyki wypierają alkohol, że ponoć są mniej szkodliwe, „lepsze”?

– Wszystkie używki jednakowo uzależniają i nie ma znaczenia, czy ktoś pije czy ćpa. Narkotyki, zwłaszcza te twarde, jak na przykład heroina, kokaina czy najbardziej chemiczna amfetamina, w przeciwieństwie do alkoholu szybciej i nieodwracalnie „zżerają” mózg. To straszne w skutkach złudzenie rodzi morze ludzkich tragedii.

– Słupki skuteczności terapii rosną czy spadają?

– Tu nie chodzi o liczby, które raczej można zastosować do farmakoterapii. Tu chodzi o zmianę stylu życia chorego, przez co odpowiedzialność za jej skuteczność bierze on sam. Terapia jest dla niego szkołą, nauką nowego życia w trzeźwości, dlatego statystyki w tym wypadku trącą względnością. Nie da się statystyk przełożyć na realne życie i nie ma takiej potrzeby.

– Choroba alkoholowa jest niezawiniona, nieuleczalna i śmiertelna. Jak to wygląda w świadomości społecznej?

– Sprawa świadomości tej choroby w społeczeństwie jest fatalna. Pokutują przesądy, zwyczaje i inne ludowe wierzenia, które bardzo przeszkadzają chorym w ich drodze do trzeźwienia. Żeby to zmienić powinna mieć miejsce, a nie ma, profesjonalna społeczna profilaktyka uzależnień. Osoba, która się uzależnia nieświadomie przekracza tę „magiczną” barierę uzależnienia. Ta upośledzona utrata kontroli spożywania alkoholu nie jest więc winą chorego. Ale dlaczego tak się dzieje? Tego medycyna, choć bardzo się stara, nie potrafi wyjaśnić.

– Terapia nie jest tania. Czy państwo jeszcze refunduje jej koszty?

– Tak, refunduje, czyli wyciąga do chorego przyjazną rękę, ale chory nie zawsze to docenia, bo jeśli coś jest za darmo, to się należy. Istnieje też sieć prywatnych ośrodków terapii. Opłaty skutkują większym do niej szacunkiem i motywacją do tego, by sobie pomóc. Ale to dotyczy tych, których na nią stać i którzy po prostu szanują swoje pieniądze.

– Co się może stać kiedy państwo tę refundację okroi bądź zlikwiduje?

– Ci, których stać na prywatne leczenie są zdecydowaną mniejszością. Gdyby państwo, nie daj Boże, zniosło refundacje terapii, to po prostu w społeczeństwie bardzo gwałtownie wzrośnie śmiertelność.

– Czy można tej choroby uniknąć?

– Tak, poprzez brak jakiegokolwiek kontaktu z alkoholem. Powiem tak: jeżeli ktoś ma alergię na np. sierść kota, to ma problem, kiedy ma kontakt z tym kotem. Dlatego jeżeli już używam alkoholu, to muszę mieć świadomość, że wchodzę w strefę zagrożenia, śmiertelnego zagrożenia.

– Czy państwo może coś jeszcze zrobić dla ośrodków terapii?

– Państwo koniecznie powinno zwiększyć finansowanie obszaru tej terapii, szczególnie jeżeli chodzi o rodzinę chorego. To jest niezwykle ważne, bo w życiu rodziny z uzależnionym dochodzi do wielu niewyobrażalnych dramatów i tragedii.

– Dlaczego to finansowanie nie jest zwiększane?

– Przede wszystkim wynika to z nikłej bądź wręcz żadnej wiedzy decydentów o tej chorobie, o jej tragicznych w skutkach zagrożeniach. No, a gdy nie ma wiedzy, rodzi się obojętność, abnegacja, na którą jednak jest prosty sposób: wystarczy skorzystać z pomocy specjalistów.

– Czy polski model terapii odbiega od modelu zachodniej Europy?

– Odbiega i to w sposób zasadniczy. Tam dominuje model medyczny – farmakoterapia i socjoterapia. My od początku korzystamy z modelu amerykańskiego, czyli psychoterapii, dlatego mamy w tej terapii najlepsze w Europie efekty.

– Na koniec nie mogę nie zapytać: czy Tarnów to miasto uzależnionych?

– Nie ma takich szczegółowych, profesjonalnych badań. Biorąc jednak pod uwagę liczbę pacjentów ośrodka z Tarnowa, to uzależnionych może być około 10 proc. ogółu mieszkańców naszego miasta. Takie badania dla Tarnowa byłyby bardzo wskazane, dlatego że mogą bardzo pomóc w budowaniu programów profilaktyki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski