– Jak długo świętowałyście po niedzielnej koronacji na mistrzynie Polski?
– Przepraszam, że jestem zachrypnięta i kaszlę, ale to od krzyków radości [śmiech]. Moje świętowanie po zdobyciu mistrzostwa skończyło się nieco wcześniej niż reszty zespołu. Wieczorem poszliśmy wszyscy na spontanicznie zorganizowaną, ale bardzo uroczystą kolację wraz ze sponsorem i prezesem klubu.
Potem ja spędzałam już czas z rodzicami, a dziewczyny ruszyły „w miasto”. Natomiast na drugi dzień zostałam organizatorem kolejnej imprezy, tym razem grillowej. Wraz z moim narzeczonym Krzyśkiem Cegielskim zaprosiliśmy cały zespół do nas, do domu. Kłopot tylko w tym, że zagraniczne dziewczyny miały wcześniej już porezerwowane bilety lotnicze na poniedziałek. Jedynie Zane Tamane ten problem nie dotyczył, bo na Łotwę wraca samochodem.
– To doskonale świadczy o atmosferze w zespole, że macie ochotę przedłużać to wspólne świętowanie. Często przecież zdarza się, że zawodniczki po zakończeniu sezonu idą – każda w swoją stronę, albo wręcz mają już siebie trochę dosyć.
– Rzeczywiście, u nas jest inaczej. Świętowanie nie ma końca. Dopiero za parę dni się to wszystko uspokoi. Amerykanki zresztą były bardzo zawiedzione, że nie mogą zostać. Jantel Lavender żartowała nawet w niedzielę, że chyba się spóźni na ten swój lot. Zasłużyłyśmy na to świętowanie, bo razem zrobiłyśmy w tym sezonie coś wielkiego. Ale sezon był na tyle wyczerpujący, że teraz wręcz trudno uwierzyć, że jutro nie trzeba wstawać na trening, na siłownię, odprawę albo się „tejpować”.
– Gdy ogłoszono, że została Pani wybrana MVP finałów, na Pani twarzy malowało się totalne zaskoczenie.
– To były już moje czwarte finały w karierze, a do tej pory nigdy nie udało mi się wywalczyć złotego medalu. Myślałam i marzyłam więc tylko o tym złocie, a nie o indywidualnych nagrodach. Poza tym tendencja do tej pory była taka, że to zagraniczne zawodniczki zdobywały to wyróżnienie. Więc w ogóle nie przychodziło mi do głowy, że ja zostanę MVP. To było superzaskoczenie. Muszę przyznać, że nawet teraz, gdy mówię o tym wywalczonym złotym medalu, to się wzruszam. Również dlatego, że czuję, że przyłożyłam rękę do tego sukcesu i fajnie, że środowisko koszykarskie też tak to widzi.
– Jakie ma Pani plany na wakacje? Nie licząc tego, że najbliższe plany obejmują pewnie przede wszystkim przygotowania do ślubu z Krzysztofem Cegielskim.
– Trudno tu w ogóle mówić o wakacjach, bo 8 maja już mamy się stawić na zgrupowaniu kadry Polski w Warszawie. Te kilka wolnych dni rezerwuję dla rodziny, znajomych, odwiedzę też rodzinne strony. No i czas wreszcie zacząć na poważnie te przygotowania weselne. Bo niby coś starałam się załatwiać w trakcie sezonu, ale tak przed treningami to niewiele się udawało ogarnąć. Teraz możemy z Krzyśkiem bardziej się temu poświęcić.
– Z kompletowaniem zespołu na kolejny sezon Wisła musi poczekać na podpisanie nowej umowy sponsorskiej z firmą Can-Pack. Gdyby to od Pani zależało, zostałaby Pani na kolejny rok w Krakowie?
– Staram się na razie nie koncentrować na przyszłości. Moim celem było zdobycie złota, tylko ten jeden cel był w mojej głowie. Ja bym oczywiście jak najbardziej chciała zostać w Krakowie. I nawet nie chcę myśleć, że coś tak wspaniałego, jak zostało tutaj stworzone, mogłoby nie być kontynuowane.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?