Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawy ciągną się w sądach, bo biegłym brakuje biegłości

Marcin Banasik
Fot. Archiwum
Prawo. Ekspertyzy niezbędne do wydawania wyroków może sporządzać tylko specjalista. Okazuje się jednak, że nie musi być fachowcem w danej dziedzinie. Wystarczy, że potrafi przekonać sędziego o swoich kwalifikacjach.

Pan Michał Fatla z Zakopanego w czerwcu 2013 r. stracił syna w wypadku samochodowym. Trzej biegli sądowi do dziś mają problem ze wskazaniem, z czyjej winy doszło do tragedii. Z kolei prokuratura w Nowym Sączu już dwa lata czeka na opinię biegłego w sprawie śmierci bliźniąt na porodówce Szpitala Powiatowego w Limanowej.

Ponieważ raportu z sekcji zwłok wciąż nie ma, śledztwo zawieszono. – Te przykłady doskonale odzwierciedlają katastrofalny stan instytucji biegłych sądowych. Jedni są niekompetentni, a na opinie innych czeka się latami – mówi mecenas Zbigniew Ćwiąkalski. Były minister sprawiedliwości ocenia, że problem z biegłymi wynika głównie z braku systemu powoływania takich ekspertów.

– Rozmowę kwalifikacyjną z kandydatem na biegłego przeprowadza sędzia, którego wiedza na temat specjalizacji takiej osoby zazwyczaj jest mała. Wystarczy, że kandydat potrafi się dobrze sprzedać i już jest przyjęty – przyznaje sędzia Paweł Szewczyk, zajmujący się listą biegłych krakowskiego sądu.

Potwierdzają to dane Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, według których w ostatnich kilku latach prezesi sądów przyjmowali średnio 94 proc. spośród ponad tysiąca kandydatów na biegłych. Ponadto, jeśli już ktoś raz trafi na sądową listę, to raczej z niej nie wypadnie. Nawet jeśli przeciwko specjaliście toczy się postępowanie, nikt nie ma prawa skreślić go przed prawomocnym wyrokiem.

Wprawdzie biegły powoływany jest na pięć lat, ale po tym okresie wystarczy, że wyrazi chęć dalszego wykonywania ekspertyz i jego kadencja zostaje przedłużona na kolejne pięciolecie. Sędzia Szewczyk zauważa, że kandydatów na biegłych z roku na rok przybywa. Zainteresowanie nie dziwi, jeśli weźmiemy pod uwagę zarobki ekspertów.

– Średnia stawka za opinię biegłego to tysiąc złotych – informuje sędzia Szewczyk. Przyznaje, że w miesiącu jeden specjalista może wykonać nawet kilka opinii. W efekcie przykładowo Sąd Rejonowy dla Nowej Huty rocznie wydaje na opinie biegłych milion złotych. W 2006 r. opinia księgowa w głośnym procesie dotyczącym Krakowskich Zakładach Mięsnych kosztowała 260 tys. zł.

Biegli lubią się czasem pomylić o... 35 mln zł

Nie wiadomo nawet, ilu ich jest. Helsińska Fundacja Praw Człowieka i Polska Rada Biznesu, które właśnie przygotowały raport na ten temat, doliczyły się ok. 20 tys. biegłych. Ministerstwo Sprawiedliwości – 15 tys.

Nieścisłości biorą się stąd, że biegli wpisywani są na listy 45 sądów okręgowych. Ten sam biegły może być zatem na kilku listach. I na każdej inaczej może być określona jego specjalizacja. W jednym sądzie jest specjalistą od badania dokumentów, a w innym – fachowcem z zakresu kryminalistyki.

Biegli sądowi wkraczają do akcji, gdy sędzia ma rozstrzygnąć spór dotyczący np. błędu lekarskiego, wady budowlanej, księgowości, wypadku komunikacyjnego itp., a nie zna się wystarczająco na danej dziedzinie. – Specjalista przedstawia opinię, druga strona ją kwestionuje, kolejny biegły przedstawia inne obliczenia, czasem powołuje się następnych fachowców... Jak sędzia ma rozpoznać, która opinia jest bliższa prawdy? – pyta Zdzisław Raczkowski z portalu inter­netowego Afery Prawne.

Przykładem skrajnej niekompetencji biegłych jest sprawa byłego prezesa PZU Życie Grzegorza W. Dla potrzeb Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie Jadwiga M. wyliczyła, że działalność prezesa PZU Życie skończyła się na 173 mln zł strat. W trakcie procesu przyznała jednak, że pomyliła się o 35 mln na niekorzyść oskarżonego. W swojej opinii zmyśliła nawet kurs dolara.

Ministerstwo Sprawiedliwości nie spieszy się jednak ze zmianami w ustawie o biegłych. 18 marca, po ośmiu latach przygotowań, urzędnicy złożyli wreszcie do Rady Ministrów dokument, który jest dopiero projektem założeń dla nowej ustawy. Według nich sędziowie będą mieli obowiązek zawiadamiania prezesa sądu okręgowego o każdym przypadku rażących uchybień biegłego. Prezesi sądów będą też mogli powołać komisję lub ekspertów w celu wydania opinii o przygotowaniu zawodowym kandydata na biegłego.

Napisz do autora:
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sprawy ciągną się w sądach, bo biegłym brakuje biegłości - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski