Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez rodziców i dzieci byłoby lżej

Przemek Franczak
Przemek Franczak.
Przemek Franczak. fot. Andrzej Banaś
Złośliwość rodziców, rozumianych jako najbardziej roszczeniowa grupa społeczna, nie zna granic. Nie dość, że nieustannie czegoś się domagają - a to ulg, a to, trzymajcie mnie, miejsc w publicznych przedszkolach - to jeszcze sypią piach w tryby pędzącego ku świetlanej przyszłości państwa. Świetlanej tym bardziej że - jak wyjaśnia ostatni rządowy spot - prędkość rozwoju wyraża się u nas w latach świetlnych.

Z wyjaśnień krakowskich urzędników, zmagających się ofiarnie z problemem tysiąca ośmiuset dzieci, dla których zabraknie w tym roku miejsc w przedszkolach, wyłania się obraz wyjątkowej przebiegłości ojców i matek. Gotowych, w imię zwykłej, ludzkiej upierdliwości, nie tylko marudzić, narzekać i wyolbrzymiać, ale równocześnie skutecznie destabilizować wzorcowo prowadzoną w kraju politykę prorodzinną.

Zmierzmy się z twardymi, urzędniczymi faktami. Ponad 1800 dzieci nie zostało przyjętych do przedszkoli, ale w drugim etapie rekrutacji będzie do rozdysponowania jeszcze 500 miejsc. Nie trzeba kończyć gimnazjum, aby policzyć, że na lodzie zostanie jedynie 1300 kilkulatków, które tym samym albo forsą rodziców zasilą sektor prywatny albo - jak Bóg przykazał - będą mogły dłużej wychowywać się przy spódnicy matki (albo ojca – gender!), a nie w XIX-wiecznym wynalazku. Tysiące lat ludzkość obchodziła się bez przedszkoli, można obejść się teraz.

Poza tym, powiadają urzędnicy, problemu w ogóle by nie było, gdyby rodzice karnie realizowali wymuskany i bezkolizyjnie wprowadzany obowiązek szkolny dla sześciolatków. Tymczasem w perfidny sposób wykorzystali lekkomyślnie pozostawioną przez ustawodawcę furtkę i masowo zaczęli załatwiać zaświadczenia o niezdolności pociech do pełnienia edukacyjnej służby. W efekcie 900 miejsc trafił szlag, stawiając Bogu ducha winnych (wybaczcie te liczne odwołania do Boga, ale w końcu mamy czas kanonizacji) urzędników pod pręgierzem zarzutów o nieudolność.

Ta zorganizowana przez tajemnicze antypostępowe i antysystemowe siły akcja miała swój ciąg dalszy, bo okazało się, że – tu muszę podeprzeć się frapującą urzędniczą obserwacją cytowaną przez PAP - „zauważalne jest, że rodzice, którzy do tej pory wysyłali dzieci do placówek prywatnych, zapisują pięcio i sześciolatki objęte obowiązkowym rocznym przygotowaniem przedszkolnym do tańszych placówek samorządowych”.

No, to już trudno nazwać inaczej niż bezczelnością rodziców, kpiących z państwa w żywe oczy, nawet zakładając, że wcześniej do prywatnych placówek posyłali dzieci, dla których zabrakło miejsca w publicznych przedszkolach (bo problem rokrocznie się powtarza, chyba za dużo dzieci się rodzi, albo co). Skoro było ich na to stać, to stać ich powinno być nadal. Kropka.

Rodzice, opamiętajcie się. Przez was Polska nie może przyspieszyć w nadświetlną.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska