Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Dostają listy do Czarneckiego, bo mają taki sam adres

Marcin Walków
ul. Powstańców Śląskich 2-4
ul. Powstańców Śląskich 2-4 Marcin Walków
Izabella Bus z mężem Piotrem mieszkają przy pl. Powstańców Śląskich 2/4. W ich skrzynce pocztowej lądują jednak listy, które powinny dostać firmy w Arkadach Wrocławskich, które należą do jednego z najbogatszych Polaków Leszka Czarneckiego. Dlaczego? Galeria handlowa mieści się przy... ul. Powstańców Śląskich 2-4.

Od 2007 roku do ich skrzynki trafiają oferty, katalogi, próbki, podziękowania oraz... pisma od windykatorów do 130 sklepów i firm z 11-piętrowego biurowca. - Przez te lata dobrze widzimy, jak się wiedzie firmom. Wysokości czynszów, zaległości w opłatach za telefony... - mówi pan Piotr. - Choć nieraz przeżyłem stres. Za co to wezwanie, przecież zapłaciłem za telefon - wspomina.

Przyznaje, że na początku, gdy otworzyły się Arkady Wrocławskie, ich skrzynka przeżywała prawdziwe oblężenie. - Wrzucaliśmy te przesyłki do skrzynki na zwroty i ktoś je odbierał. Zgłaszaliśmy problem listonoszowi, na poczcie, ale listy nadal przychodzą - mówi.

Wraz z małżonką byli zmuszeni do przekierowania swojej korespondencji. - Na adres mamy, ale i tak nie docierają do nas wszystkie listy. Czekamy na pismo z podatkami od nieruchomości z miasta. Może ma je któryś ze sklepów? - dziwi się pan Piotr.

Od jakiegoś czasu nie ma już gdzie wrzucać listów. - Skrzynka zwrotów jest przepełniona, jakby nikt jej nie otwierał - dodaje mężczyzna. Starą skrzynkę pocztową z czasem wymieniono na tzw. euroskrzynkę. Każda skrytka ma "wrzutnię" i własny kluczyk.

I tu pan Piotr odkrył sedno sprawy. - Rozmawiałem z listonoszem. Okazuje się, że kluczyk do skrzynki zwrotów ma zarządca budynku. Ale ten z kolei mówi, że to nie on wybiera i odsyła zwroty. Ręce mi opadły - stwierdza.

Nie rozumie też, dlaczego listonosz do prywatnej skrzynki bez zastanowienia wrzuca listy adresowane na firmę. Nawet gdy jest wpisane "ul. Powstańców Śląskich", a nie "pl. Powstańców Śląskich". Ale wytłumaczył mu to sam listonosz. - Nie ma czasu przyglądać się listom. Liczy się kod pocztowy. Listonosz sprawdza ulicę, numer, wrzuca i biegnie dalej - dodaje pan Piotr.

Nie raz, nie dwa odbierał telefon od kuriera. - Gdzie jest pana stoisko? - przytacza pan Piotr. Bo kurierzy z zamówionymi przez niego paczkami jadą często do Arkad. - Czasami po prostu tam podjeżdżam. Bo okazuje się, że to dwa różne rewiry i kurier nie może dostarczyć paczki kawałek dalej, ale musi ją zwrócić do bazy, gdzie dostanie ją kurier z drugiego rewiru… - mówi pan Piotr.

Jak sam stwierdza, jego historia jest przykładem zmian. - Tak wygląda kapitalizm. Kiedyś listonosz pracował w swoim rejonie przez lata, wszystkich znał, potrafił nawet niewłaściwie zaadresowane listy doręczyć tam, gdzie trzeba. A dziś...? - wspomina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska