Piłkarze Cracovii nie myślą już o tym, że nie dostali się do najlepszej ósemki ekstraklasy. Teraz interesuje ich tylko pierwszy mecz w drugiej fazie rozgrywek - z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Potem wyjeżdżają do Łodzi na mecz z Widzewem.
Na początek mają więc zespoły bardzo poważnie zagrożone degradacją - bielszczanie są tuż nad strefą spadkową, łodzianie okupują ostatnie miejsce.
- Nie ma co oceniać terminarza, czy jest korzystny czy nie - mówi pomocnik Cracovii Sebastian Steblecki. - Jesteśmy w grupie spadkowej, ale wierzę w to, że mamy na tyle mocny zespół, iż już w pierwszych kolejkach zapewnimy sobie szybko utrzymanie i będzie wszystko w porządku. Kluczowy będzie start. Jeśli w pierwszych dwóch meczach udałoby się nam odnieść dwa zwycięstwa, to potem powinno być o wiele spokojniej, przecież nasi rywale będą grali między sobą, ktoś będzie tracił punkty.
5-punktowy zapas nad strefą spadkową to jest zaliczka, która nie daje gwarancji pełnego bezpieczeństwa, ale też nie jest różnicą do pogardzenia. Młody pomocnik krakowian woli jednak nie myśleć o zapasie. - Lepiej rozpatrywać tę sytuację, że jest to mało - mówi. - Bo jeśli pomyślimy, że jest to dużo, to może się nam powinąć noga i wtedy, przy kolejnej wpadce, możemy mieć kłopot.
Sytuacja może się skomplikować i jeszcze wszystkie drużyny do końca rozgrywek będą zaangażowane w walkę o utrzymanie.
Steblecki należy do wąskiego grona zawodników Cracovii, którzy przed dwoma laty mieli okazję grać o utrzymanie w ekstraklasie i tę walkę przegrali. Był wyróżniającą się postacią tamtej drużyny, choć dopiero wchodził do zespołu.
- Wtedy nie byłem zawodnikiem, który regularnie grał, dostawałem szanse dopiero pod koniec sezonu - wspomina. - Jak wychodziłem na boisko, to praktycznie nie mieliśmy już szans na utrzymanie. Teraz jest inna sytuacja, nie musimy się bowiem na nikogo oglądać, jeśli będziemy robić swoje. Wtedy była bardzo stresująca walka, mieliśmy 8-10 punktów do bezpiecznego miejsca, mieliśmy nóż na gardle, trzeba było wygrywać mecz za meczem. Debiutowałem w meczu w Łodzi z ŁKS, trzeba było go wygrać, a zremisowaliśmy 2:2.
Potem we Wrocławiu było spotkanie "ostatniej szansy" i ulegliśmy Śląskowi 0:3, a następnie, już w decydującym meczu, Górnikowi Zabrze u siebie 1:3. Mieliśmy jednak inną drużynę, teraz drużyna jest bardziej skonsolidowana, nastawiona na sukces. Nie rozpamiętywaliśmy z kolegami tych wydarzeń, bo do ostatniej kolejki sezonu zasadniczego wszyscy wierzyli, że nie będziemy grać o utrzymanie.
Teraz Steblecki jest zawodnikiem pierwszej jedenastki, zaczynał znaczną większość meczów w tym sezonie. Grupka, którą objęła degradacja, jest teraz bogatsza o doświadczenia.- W ogóle jesteśmy bardziej doświadczeni jako cała drużyna - twierdzi. - Jak zaczęliśmy w zeszłym sezonie z sobą współpracować, to od razu walczyliśmy o awans. Jako drużyna stale się rozwijamy. Gdyby nam dane było w kolejnym sezonie zagrać w tym samym gronie, moglibyśmy zrobić coś więcej.
Cracovia jest wielkim przegranym reformy, bo przy dawnym regulaminie, długo przed końcem sezonu miałaby zapewnione utrzymanie. - Nie chcę oceniać reformy - mówi gracz. - Jedną z najważniejszych rzeczy jest to, że mamy więcej meczów. Z kolei musimy wciąż drżeć o utrzymanie. Jednak gdybyśmy trochę lepiej wykonywali zadania na boisku, to byśmy się nie musieli zastanawiać nad tym, czy reforma jest dobra czy nie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?