Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Sierżanci rowerowi" poprowadzą cyklistów po krakowskich ulicach

Marcin Warszawski
Infrastruktura. Kraków ma szanse być pierwszym miastem w Polsce, w którym pojawią się nowatorskie znaki drogowe

"Sierżant" to nazwa piktogramu roweru z dwoma daszkami nad nim. W praktyce jest to poziomy znak drogowy, który stosuje się tam, gdzie nie da się wytyczyć pasa rowerowego o szerokości 1,5 m. W Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju dobiegają końca prace nad rozporządzeniem, które dopuszczałoby jego stosowanie na polskich drogach. Już dziś wiadomo, że władze naszego miasta chcą, by nowy znak pojawił się na wielu ulicach.

- Trasy oznaczane "sierżantem" pokazują rowerzyście, że może i powinien poruszać się jezdnią, a kierowcom sygnalizuje, że powinien spodziewać się rowerzysty i pozostawić mu trochę miejsca po prawej stronie jezdni - mówi Marcin Wójcik, oficer rowerowy w Zarządzie Infrastruktury Komunalnej i Transportu.

"Sierżanta" na jezdni maluje się zwykle w odstępie co 25-50 metrów w zależności od przebiegu ulicy. W Krakowie nowe znaki mają szanse pojawić się na trzech trasach. Czerwona miałaby być alternatywą dla cyklistów, by ominąć ruchliwe Aleje Trzech Wieszczów. Trasa niebieska umożliwiłaby wygodne połączenie Grzegórzek z Kazimierzem i Podgórzem.

Natomiast pomarańczowa trasa to szansa na promieniste połączenie Śródmieścia z Prądnikiem Białym, Łobzowem i Miasteczkiem Studenckim Akademii Górniczo-Hutniczej.

Zdaniem krakowskich policjantów takie rozwiązanie to eksperyment, który może mieć dobre i złe strony.

- Rowerzyści są pełnoprawnymi uczestnikami ruchu, o czym niektórym kierowcom nowy znak rzeczywiście przypomni. Nie może jednak dawać poczucia cyklistom, że to oni na drodze są najważniejsi - uważa Witold Norek, zastępca naczelnika krakowskiej "drogówki". Jego zdaniem, malowanie "sierżanta" nie byłoby wskazane na wszystkich ulicach.

Działacze Stowarzyszenia "Miasta dla rowerów" uspokajają, że malowanie "sierżantów" na jezdni nie wprowadzi chaosu na drogach. - Każda zmiana w przepisach wymaga czasu i solidnej kampanii informacyjnej, by wszyscy użytkownicy dróg przyzwyczaili się do niej - twierdzi Marcin Hyła, prezes stowarzyszenia.

I przypomina, że takie znaki drogowe są powszechnie stosowane już od dawna w Belgii, Francji, na Słowacji czy na Węgrzech.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski