Stary Kraków, to chociażby zasada, która organizowała do niedawana nasze miasto: wszystko, co ważne, odbywało się w obrębie Plant. Innymi słowy, wszyscy się znali; wszyscy, którzy powinni się znać – tak należy to zdanie dokończyć. W tym był i urok, ale też koteria. W każdy razie Stary Kraków to jednak wciąż potężna siła ludzi, tradycji i kultury.
Przez długi czas wydawało się, że to się w naszym mieście nie może zmienić. Aż do momentu, gdy w Krakowie pojawił się biznes, szczególnie ten z zagranicy. Ci ludzie nie wiedzieli, że trzeba zaistnieć w „obrębie Plant”. Od wtedy zaczęła się rozwijać równoległa społeczność. To są ludzie, którzy mają pieniądze, podróżują po świecie, znają go i wiedzą, że nie musi być tak, jak jest. Planty przestały być jedyną szansą na zaistnienie.
Zresztą, aspirujących ludzi w stolicy Małopolski jest bardzo dużo. Cały czas postrzegam Kraków jako miejsce, do którego ściągają ludzie, którzy chcą czegoś więcej. Rzesza Sukcesorów rośnie. Samo to słowo rozumiem na dwa sposoby. To są ludzie sukcesu. Ale również partycypują w tradycji. Wiedzę, że jakoś to się w Krakowie genialnie łączy. A nawet przenika.
I jeszcze jest ten trzeci Kraków. Powiedzmy sobie jasno: jednak jesteśmy miastem robotniczym. Co rusz ktoś opowiada o młodych ludziach z Nowej Huty, którzy w „Krakowie” byli może raz w życiu. Krakowskie osiedla często są pozbawione kultury. Nie mają za wiele aspiracji. Chodzenie po kolędzie pokazało mi zupełnie inną prawdę o specyfice naszego miasta.
I tutaj jest i lepiej, i gorzej. Części osób z tych rodzin udziela się atmosfera aspiracyjna. Ale duża część wciąż ma mentalność „marginesu”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?