Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dopłata do spokojnej starości

Maciej Pietrzyk
Archiwum
Kontrowersje. Seniorzy i osoby chore za pobyt w domach pomocy społecznej mogą wkrótce płacić już nie tylko znaczącą częścią swych rent i emerytur, ale dodatkowo także majątkiem. Do opłat zdecydowanie częściej mają dokładać się również krewni pensjonariuszy.

Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej zamierza odciążyć gminy w ich wydatkach na domy pomocy społecznej. Za utrzymanie DPS-ów w większym stopniu niż teraz mają odpowiadać sami pensjonariusze i ich rodziny.

W tej chwili koszty funkcjonowania takich placówek w głównej mierze opierają się na pieniądzach samorządowych. Przykładowo w Krakowie w ubiegłym roku bieżąca działalność 15 DPS-ów (mają pod opieką ok. 1,9 tys. osób, m.in. starszych, niepełnosprawnych i chorych psychicznie) kosztowała blisko 83 mln zł. Z tego zaledwie 17,7 mln zł pokryli pensjonariusze.

Wkrótce samorządy mają zyskać możliwość głębszego sięgnięcia do kieszeni osób przebywających w ośrodkach.

Zgodnie z rządowym pomysłem, za pobyt w DPS-ie płaciliby oni nie tylko częścią swojej renty czy emerytury (maksymalnie do 70 proc. jej wysokości), ale też majątkiem. I tak np. osoby posiadające oszczędności, lokaty bankowe czy nieruchomości byłyby zobowiązane do ponoszenia wyższych opłat. Wyjątek byłby tylko wtedy, gdyby w mieszkaniu, którego pensjonariusz jest właścicielem, mieszkała jego rodzina.

Rządowe pomysły dobrze ocenia Józefa Grodecka, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Krakowie. - Jeżeli ktoś posiada inne środki niż renta czy emerytura, to powinien z nich opłacać swój pobyt, a nie przerzucać koszty utrzymania na innych mieszkańców gminy - mówi Grodecka.

Resort pracy chce też, żeby w większym stopniu w utrzymanie mieszkańca DPS-u angażowała się jego rodzina. Dlatego samorządy mają zyskać dodatkowe narzędzia do ściągania należności od krewnych pensjonariuszy.

- Rodziny często robią wszystko, żeby uniknąć takiej odpowiedzialności. Zdarza się, że najpierw dostają majątek od bliskiego, a gdy ten trafia do domu pomocy społecznej, celowo zaniżają swoje dochody podczas wywiadu środowiskowego. I w konsekwencji nie ponoszą kosztów sprawowania opieki nad nim - mówi Józefa Grodecka. W 2013 r. rodziny osób, przebywających w krakowskich DPS-ach zapłaciły za ich utrzymanie zaledwie ok. 600 tys. zł.

Do pomocy członkowi rodziny, który przebywa w placówce opiekuńczej zobowiązani są kolejno: małżonkowie, dzieci, wnuki, rodzice, dziadkowie. Będą oni jednak zwalniani z opłaty, jeżeli ich miesięczne dochody nie przekraczają 1626 zł w przypadku osoby samotnej i 1368 zł na osobę w rodzinie.

Zdaniem Dominika Owczarka, eksperta ds. polityki społecznej Instytutu Spraw Publicznych, rządowe pomysły idą w zdecydowanie złym kierunku.

- Gminy rzeczywiście ponoszą ogromne koszty funkcjonowania DPS-ów. Ale żeby im pomóc, rząd nie może szukać dodatkowych pieniędzy u pensjonariuszy i ich rodzin, którzy najczęściej nie mają już z czego dopłacać - mówi ekspert Instytutu Spraw Publicznych.

Za pomoc społeczną trzeba płacić wszędzie

Jak funkcjonuje system DPS-ów w innych krajach, dobrze widać na przykładzie osób starszych, które najczęściej nie potrzebują skomplikowanego zestawu świadczeń, jak np. osoby chore psychicznie.
W Szwecji domy pomocy społecznej są finansowane z wysokich podatków, dlatego mieszkańcy nic do nich nie dopłacają.

Utrzymywanie DPS-ów okazało się jednak tak kosztowne, że państwo konsekwentnie rozwija inną formę wsparcia - pomoc świadczoną w domach. Potrzebujący (głównie seniorzy) mogą liczyć na wsparcie opiekunów dziennych, m.in. w zakupach, porządkach, przygotowywaniu posiłków. W przeciwieństwie do pobytu w domach pomocy społecznej, za dziennych opiekunów Szwedzi muszą jednak płacić. Opłata uzależniona jest od wysokości dochodów, resztę dopłacają władze lokalne.

Za pobyt w ośrodku płacić muszą też Brytyjczycy. Ten sektor pomocy zdominowany jest głównie przez prywatnych przedsiębiorców i organizacje pozarządowe. Osoby, których nie stać na wykupienie opieki w ośrodku, wspomagają gminy.

W Niemczech - podobnie jak w Polsce - opłaty za pobyt w domach pomocy społecznej w pierwszej kolejności spadają na pensjonariuszy, a następnie na ich rodziny. Dopiero w dalszej kolejności na samorządy.

- W Niemczech system działa jednak trochę sprawniej. Rodziny nie płacą za krewnych tylko wtedy, kiedy rzeczywiście ich na to nie stać i są w stanie to wykazać. Chociaż to wynika nie tylko z bardziej szczelnego systemu, ale też ze zwykłego poczucia odpowiedzialności - mówi Jadwiga Materska, ekspert ds. polityki społecznej.

Tymczasem zdaniem rzecznik praw obywatelskich prof. Ireny Lipowicz zrzucanie odpowiedzialności finansowej na członków rodziny pensjonariusza DPS nie zawsze jest uzasadnione. Według niej krewni powinni mieć możliwość uchylenia się od opłat w szczególnych okolicznościach, np. gdy rodzic, za którego trzeba uiścić opłatę, stracił prawa rodzicielskie lub stosował przemoc wobec dzieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski