Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eksmitowana rodzina wciąż na walizkach

Sylwia Nowosińska
Rodzina Pielków w mieszkaniu zastępczym przy ul. Felińskiego
Rodzina Pielków w mieszkaniu zastępczym przy ul. Felińskiego Adam Wojnar
Kontrowersje. Rodzina Pielków przez najbliższe pół roku poczeka na wyrok sądu w wynajętych przez miasto mieszkaniach.

8-osobowa rodzina Pielków została w poniedziałek eksmitowana ze swojego domu. Jest on wyburzany, aby mogła zostać dokończona budowa ul. Lema przy hali w Czyżynach - drogi, która połączy al. Pokoju z al. Jana Pawła II.

Pielkowie skarżą się, że eksmisja wywróciła ich życie do góry nogami. - Ten dom zbudował mój dziadek, mieszkali w nim także rodzice, a my z żoną spędziliśmy tam 35 lat - opowiada Zbigniew Pielka.

Kiedyś nieruchomość dawała mu nie tylko mieszkanie, ale także pozwalała przeżyć. Udostępniał działkę pod reklamy i wynajmował przedsiębiorcom lokale na parterze. - Teraz nie mam już dochodu i jestem bezrobotny - mówi pan Zbigniew.

Pierwsze informacje od miasta o planach wywłaszczenia rodzina otrzymała w 2005 r. Cały czas składała odwołania. Procedura toczyła się powoli do czasu, aż pełnomocniczka Pielków otrzymała w piątek po południu decyzję o egzekucji komorniczej.

W poniedziałek Pielkowie opuścili dom w eskorcie policji, koszty eksmisji pokryją z własnej kieszeni. - Byłem tam jeszcze raz, ok. godz. 21. Okna i drzwi były już powyrywane - opowiada pan Zbigniew. - Część ścian już zburzono - dodaje jego zięć.

Dostali od miasta trzy mieszkania przy ul. Felińskiego, po około 40 mkw. każde. Nie zdążyli jeszcze rozpakować rzeczy. Wszędzie pełno worków i pudeł, na łóżkach leżą ubrania, w kuchni nie ma zlewu.

Rodzina nie planuje na razie urządzania lokali. - Nie chcę robić remontu, bo za pół roku muszę oddać mieszkanie w takim stanie, w jakim je zastałem - wyjaśnia pan Zbigniew.

W mieszkaniu po podłodze raczkuje jego wnuk. - Wczoraj przez cały dzień nie jadł ciepłego posiłku. Nie mieliśmy gdzie ugotować obiadu - wyjaśnia córka pana Zbigniewa. Jest w czwartym miesiącu ciąży. Przyznaje, że stres związany z przeprowadzką źle wpływa na jej samopoczucie.

Zbigniew Pielka chciał kupić inny dom w Krakowie, ale nie znalazł niczego za proponowane przez miasto odszkodowanie, które miało wynieść 1,4 mln zł. Zdaniem Pielków kwota proponowana przez urzędników była znacznie niższa niż wycena rzeczoznawcy. Wojewoda nie przyznał im racji, więc skierowali sprawę do sądu, a ten uznał, że wycenę trzeba sporządzić od nowa. To oznacza, że właściciele nie otrzymają odszkodowania, póki procedura się nie zakończy.

W mieszkaniach przy ul. Felińskiego przez pół roku płacić będą czynsz socjalny, który wynosi 1,5 zł za metr. Pielkowie boją się jednak, że sprawa nie zakończy się w ciągu pół roku i po tym okresie będą musieli płacić takie stawki jak wszyscy mieszkańcy osiedla.

Krakowski radny Sławomir Ptaszkiewicz, który zapoznał się z dokumentami Pielków, jest zaskoczony przebiegiem sprawy. - Tryb postępowania urzędników budzi wątpliwości. Wyprowadzka z domu, w którym ci ludzie mieszkali od kilkudziesięciu lat, nie powinna przebiegać w taki sposób. Urzędnicy nie zwrócili uwagi na ludzki wymiar tej sprawy - mówi Ptaszkiewicz.

Urzędnicy na razie nie zakładają, że sprawa potrwa dłużej niż sześć miesięcy. - Jeżeli jednak postępowanie się przedłuży, nikt tych ludzi z mieszkań nie wyrzuci - zapewnia Filip Szatanik z Urzędu Miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Eksmitowana rodzina wciąż na walizkach - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski