- Przez prawie miesiąc nie "powąchała" Pani ligowego parkietu, aż tu nagle w półfinałach trener Stefan Svitek dał Pani szansę. W Toruniu odpłaciła mu się Pani pięknymi "trójkami" i niezłym występem.
- Ostatni półfinał w Toruniu był już trudniejszy, niż pierwsze dwa spotkania w Krakowie. Rywalki grały bardziej agresywnie, a my czasem popełniałyśmy głupie błędy. Dopiero w drugiej połowie wróciłyśmy do swojego stylu. To, że zagrałam tym razem dłużej, było decyzją trenera, nie rozmawiałam z nim wcześniej na ten temat. Starałam się zaprezentować najlepiej, jak potrafię. Pozostaje mi mieć nadzieję, że swoją szansę dostanę też w meczach finałowych, bo rotacja w takiej długiej rywalizacji zawsze się przydaje. Zupełnie inaczej wtedy smakuje zdobyty medal, gdy samemu przyłoży się do tego rękę.
- Wy możecie już odpoczywać, czekając na mecze finałowe. Tymczasem druga półfinałowa rywalizacja wciąż pozostaje nierozstrzygnięta. O tym, czy o złoto zagracie z Artego Bydgoszcz, czy z CCC Polkowice zadecyduje dopiero piąty mecz.
- Niezależnie od tego, czy ostatecznie zmierzymy się z CCC czy z Artego, nie będzie to łatwa przeprawa. Musimy się mentalnie z góry przygotować nawet na pięć spotkań. To, że my mamy teraz 10 dni przerwy, a rywalki muszą grać jeszcze jeden mecz, może być atutem, ale nie musi. Są dwie strony tego medalu. Z jednej strony nabierzemy sił, świeżości, będziemy mogły przystąpić do walki o złoto z ekstra mocą. Z drugiej jednak strony, rywalki będą cały czas w rytmie meczowym. Dlatego chyba będziemy musiały na treningach grać jakieś mini-sparingi, żeby nie wytrącić się z tego rytmu. Nie mamy jednak preferencji, z kim wolałybyśmy się zmierzyć w finale. Takie "wybieranie" rywala może się potem mścić. Choć może dla kibiców byłoby ciekawiej, gdyby w tym roku finałowa walka rozegrała się między nieco inną parą drużyn.
- Co takiego się dzieje w zespole z Polkowic, że jednego dnia potrafią dosłownie rozgromić Artego, a kiedy indziej - ulec rywalowi, zarówno u siebie, jak i na wyjeździe?
- Hala w Bydgoszczy nigdy nie należała do łatwych do zdobycia. Może ekipa CCC potrzebuje takiego "podrażnienia", jak uśpiony lew, który - gdy się go podrażni - atakuje ze zdwojoną siłą. Na pewno nie możemy myśleć, że w finale pójdzie nam gładko, bo nasz rywal w półfinałach się męczył, a my nie. To byłoby dla nas wyjątkowo zgubne podejście.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?